Przeczytaj

  • Aram Bajakian's Kef

    John Zorn wybrał go do swej nowej serii wydawniczej Tzadik Records – Spotlight – skoncentrowanej na młodych talentach nowojorskiej sceny niezależnej. Lou Reed zaprosił na wspólną trasę koncertową. To wystarczające rekomendacje do tego, by przyjrzeć się z uwagą debiutanckiej płycie brooklyńskiego gitarzysty, ormiańskiego pochodzenia – Arama Bajakiana. Nad Wisłą uwagę może przyciągnąć piąty utwór na krążku „Kef” pod tytułem… „Wrocław”.

  • Lagrimas Mexicanas

    Było by nadużyciem ogromnym powiedzieć, a tym bardziej napisać, że wspólne przedsięwzięcie gitarzysty Billa Frisella i kompozytora, gitarzysty, autora tekstów ma cokolwiek wspólnego z jazzem. Raczej więc recenzja tej płyty nie powinna znaleźć się na łamach tego portalu. Z drugiej jednak strony dlaczego miałby się nie znaleźć skoro po pierwsze jest kolejnym dowodem muzycznej aktywności Frisella, po drugie zawiera muzykę, którą zupełnie spokojnie można wietrzyć zaatakowane jazzem uszy.

  • Five Pedals Deep

    Napisałem kiedyś, że mam nadzieję, że kariera tego młodego pianisty będzie rozwijała się dobrze, że podejmowane kroki artystyczne doprowadzą go do pozycji jednego z najwazniejszych pianistów jazzowych. Nadzieja ta towarzyszy mi cały czas, ale dzisiaj, kiedy kolejny album, co prawda nie jazzowy (w całości poświęcony Janowi Sebastianowi Bachowi) zaczyna majaczyć na horyzoncie jestem jakoś spokojniejszy, że z Danem Tepferem będzie dobrze i to miejsce w gronie najważniejszych pianistów w końcu zajmie. Jest na dobrej drodze.

  • Pianohooligan w aurze dźwięków

    7 lipca w Montreux nasz utalentowany pianista Piotr Orzechowski zasiadł przy fortepianie i oczarował jury swoją grą podczas 13. Parmigiani Montreux Jazz Solo Piano Competition. Jutro zapewne wspominać będzie ten niezwykły dzień, a dzisiaj zgodził się opowiedzieć nam nieco o sobie i swoich fascynacjach.

  • Tande - La

    Już pierwsze słowo w nazwie zespołu jest doskonałym drogowskazem w podróży przez muzykę Tande-La. Kreolski Chór Kuby, po hiszpańsku nazywają się bardziej dosadnie - Desydencka Grupa Wokalna. W ich brzmieniu przeplata się historia Afryki, Haiti i Kuby na przestrzeni 250 lat. Jednocześnie jest to najbardziej energetyczna, tętniąca życiem i pasją muzyka, jaką słyszałem od dłuższego czasu. 

  • Sun Rooms

    Jason Adasiewicz – nowa twarz na jazzowej scenie wibrafonowej. Działa w Chicago, pozostaje w bliskich związkach ze środowiskiem AACM  i w kontekście tej sceny dobrze byłoby rozpatrywać jego muzyczne dokonania. Ale byłoby też błędem widzieć je tylko w tej perspektywie. Mieliśmy okazję słyszeć go już Polsce, podczas bodaj trzeciej edycji festiwalu Made In Chicago.

  • Steinar Aadnekvam - młodzieńcza, radość grania!

    W sobotni wieczór, 30 lipca na staromiejskim rynku, zagościł artysta raczej chyba w ogóle w Polsce nieznany.  Tymczasem w Norwegii publiczność i krytyka na tyle polubiła jego muzykę, że przyznała nagranej przez niego płycie „Simple Things” tytuł najlepszej w 2010r. Steinar Aadnekvam, bo o nim mowa wydaje się muzykiem mającym szansę na szerszą niż tylko w rodzimym kraju popularność. Jest młody, gra na gitarze, gra na niej pod względem technicznym bardzo dobrze i efektownie, a na dodatek jeszcze dopisuje do swojej praktyki wykonawczej ideologiczną podbudowę.

  • The Madman Rambles Again

    Nowojorska i kompozytorska - to główne cechy drugiej, autorskiej płyty młodego gitarzysty Rafała Sarneckiego, która w tym roku ukazała się nakładem prestiżowego wydawnictwa Fresh Sound New Talent.

  • Art of The Improviser

    Zwykliśmy o Matthew Shippie myśleć jak o przedstawicielu młodszego pokolenia jazzowych twórców, tymczasem w grudniu ubiegłego roku pianista skończył 50 lat i żadną miarą nie da się już zakwalifikować go do grupy młodzieńców. Przynajmniej metrykalnie, jego muzyka bowiem wciąż w jakiś nadzwyczajny sposób niesie ze sobą ducha młodości. Dzieje się tak może dlatego, że Shipp, przez lata swoje działalności artystycznej pozostał wierny stworzonemu przez siebie językowi muzycznemu i nie dał się wciągnąć w tryby komercyjnej jazzowej machiny.

  • Voyager – Live By Night

    Eric Harland – dzisiaj pewnie jeden z najbardziej zapracowanych perkusistów jazzowego świata. Artysta, który swoim talentem rytmicznym rozpalił wyobraźnię tak wielu słynnych liderów, że gdyby chcieć ich wszystkich wymienić to reszta tekstu byłaby niekończącą się wyliczanką.

  • Excelsior

    Excelsior – to mogłoby być jedno z wielu amerykańskich małych miast. Położone gdzieś na uboczu, niedaleko jeziora, u podnóża wzgórz i drogą wijącą się w szpalerze drzew. Z różami w przydomowych ogródkach, małym prezbiteriańskim kościółkiem, karuzelą, parkiem zabaw, no i fontanną rzecz jasna. Małe miasteczko idealne aby w nim dorastać, idealne aby potem, kiedy jest się już dorosłym, powracać do niego jak w nieco nostalgicznej podróży sentymentalnej do lat szczęśliwego dzieciństwa.

  • PFC 2: Songs Around The World

    "I'm in the joy business" odpowiedział Roger Ridley zapytany przez Marka Johnson o to, skąd bierze się w nim ta moc, kiedy gra na ulicy. To od tych dwóch dżentelmenów zaczęła się sześć lat temu wielka śnieżna kula muzyki, która przetoczyła się chyba przez cały świat pod hasłem: "Playing for Change".

  • Be It As I See It

    Gerald Cleaver - perkusista, kompozytor i nauczyciel urodził się i edukację odbierał w Detroit. Tam też założył swój pierwszy zespół - z kolegą ze szkolnej ławy...Craigiem Tabornem. Dziś tę dwójkę wymienia się jednym tchem jako przedstawicieli nowej generacji kreatywnej nowojorskiej sceny improwizowanej. “Be it as I see it” to czwarta autorska płyta Cleavera, która w tym roku ukazała się w cyfrowej dystrybucji.

  • Priorite

    Szacowny magazyn jazzowym Down Beat jest niezwykle oszczędny w przyznawaniu płytom najwyższej, pięciogwiazdkowej noty. Nawet albumy uważane przez inne redakcje i tysiące fanów za doskonałe tu najczęściej mogą liczyć na cztery punkty w pięciopunktowej skali i jak już taką ocenę dostają to najczęściej jest to powód do euforii.  Kiedy jednak pojawia się ocena najwyższa, wówczas jazzowy świat natychmiast kieruje swoje spojrzenie w strony obdarowanego.

  • Piazzola Plays Piazzola

    To z jednej strony bardzo wdzięczna sytuacja brać na warsztat kompozycje Astora Piazzoli. Wiadomo jest bowiem, że te wyśmienite kompozycje same grają, że balansując gdzieś pomiędzy wielką afirmacją życia, a wielką melancholią zdobywają serca słuchaczy za każdym razem kiedy zabrzmią.  Wiadomo jednak również, że mogą być także ogromną pułapką, zwłaszcza gdy w zespole porywającym się na „Oblivion”, „Libertango” czy „Lunfardo” zasiada akordeonista.

Strony