Przeczytaj

  • Voyager – Live By Night

    Eric Harland – dzisiaj pewnie jeden z najbardziej zapracowanych perkusistów jazzowego świata. Artysta, który swoim talentem rytmicznym rozpalił wyobraźnię tak wielu słynnych liderów, że gdyby chcieć ich wszystkich wymienić to reszta tekstu byłaby niekończącą się wyliczanką.

  • Shadow Plays

    Ostatnie lata dla pianisty Craiga Taborna są niezwykle owocne. Artysta nagrywał i wydawał albumy w duetach. Były nagrania z Matsem Gustafssonem, Kris Davis, Vijayem Iyerem i Ikue Mori - szczególnie udane okazały się pianistyczne kolaboracje zawarte na albumach “Octopus” i “The Transitory Poems”. Bardzo ciekawą propozycją była płyta “Daylight Ghosts” wydana przez ECM w 2017 roku.

  • Uneasy

    Płyta Vijaya Iyera w trio! To jest to na co fani pianisty czekają. Tym bardziej czekają kiedy pojawia się wieść, że kompanami w bandzie będą Linda May Oh na kontrabasie oraz Tyshawn Sorey na perkusji.

  • Mary Halvorson – „Nie interesuję się niczym praktycznym”

    Cieszy fakt, że Mary Halvorson wydała „Code Girl”. To fantastyczny album. Jest na nim niesamowity śpiew, jest na nim „najgorętszy” trębacz w Stanach, jest też niezawodna sekcja i skromna Mary, która stoi za całym tym galimatiasem. W krótkim wywiadzie po trasie promującej „Code Girl”, gitarzystka opowiedziała mi o pisaniu tekstów do piosenek, swoich niepraktycznych zainteresowaniach i wolnym czasie, którego ostatnio nie ma zbyt wiele.

  • Rozwijanie brzmienia to cel na całe życie - wywiad z Mary Halvorson

    Z amerykańską gitarzystką Mary Halvorson rozmawiam po premierze drugiego albumu jej projektu Code Girl, który w nowym świetle pokazuje, jak mogą brzmieć awangardowe piosenki. Pytam artystkę o to, jak radzi sobie w obecnym czasie i co zawdzięcza Anthony’emu Braxtonowi i Robertowi Wyattowi.

     

    Czy rok 2020 był dla Ciebie dobry?

  • Code Girl

    „Code Girl” to tytuł nowego projektu Mary Halvorson. Projektu, który zaskakuje wszystkich. Zarówno dotychczasowych słuchaczy gitarzystki, śledzących losy amerykańskiej sceny improwizowanej jak i tych, którzy z twórczością Mary Halvorson stykają się poraz pierwszy, spodziewając się przy tym albumu jazzowo-gitarowego. Na pierwszy plan wysuwa się tu nie liderka, lecz zaproszona wokalistka – Amirtha Kidambi, która wyśpiewuje poetyckie teksty autorstwa... Mary Halvorson. Ale to dopiero początek niespodzianek.

  • Artlessly Falling

    Wieść o drugiej płycie Mary Halvorson i jej projektu Code Girl była jedną z tych, które przyprawiły mnie w zeszłym roku o szybsze bicie serca. Albumu artystki z 2018 roku słuchałem na tyle często i wciąż nienasycony muzyką na nim zawartą, chętnie do niego wracałem, że trudno byłoby mi zliczyć, ile czasu mu poświęciłem. Od tamtego wydawnictwa kolejne płyty z udziałem Mary Halvorson nie robiły już jednak na mnie dużego wrażenia, ani album z Billem Frisellem, ani "A Tangle Of Stars" z Johnem Dieterichem.

  • Różne recepty na muzykę improwizowaną – relacja z drugiego weekendu festiwalu Jazz Jantar

    Choć w kwestii frekwencji, w miniony weekend halloweenowe imprezy pokonały Jazz Jantar, nie można tego powiedzieć o jakości wrażeń dostarczonych przez gdańskiego Żaka. Pomimo braku sprawdzonych nazwisk na line-upie, festiwalowe koncerty zaspokoiły, a przede wszystkim zainteresowały. Młodzi muzycy w bezkompromisowy sposób rozprawili się z mityczną jazzową formułą. Zaprezentowali własne, jakże różne recepty na współczesną muzykę improwizowaną.

  • Man With The Hat

    Pewnego dnia, na słonecznej wiosennym promieniem alei, z cienia konaru wyłania się postać i, przepraszając, że zakłóca spokój, przybliża się i pyta, czy nie przeszkadza. Tłumaczy się ze swojej zbytniej śmiałości i zapewnia, że intencje są czyste. Lekko ujmuje moją dłoń, dżentelmeńsko markuje pocałunek w kostki palców i nieśmiało zaprasza na partyjkę loteryjki. Dotąd jeszcze niezbyt wyraźnie widzę nieznaną przed chwilą figurę. Z dobrego nastroju zapominam się na chwilę i zgadzam się na małe rendez-vous.

  • Mulatu Asktake - jak było na koncercie ojca ethiojazzu w Krakowie?

    Mulatu Astatke nazywany powszechnie ojcem ethio-jazzu, od wielu lat cieszy się statusem kultowej postaci sceny muzycznej. Niszowa, ale jednak globalna rozpoznawalność jego muzyki wiele zawdzięcza obecności na ścieżce dźwiękowej filmu “Broken Flowers” Ethio-jazz to zupełnie inne brzmienie niż radosne harmonie Południowej Afryki czy energetyczny drive afrobeatu rodem z Nigerii.

  • Sztormowy weekend rozpoczął jesienny Jazz Jantar

    Pierwszy weekend jesiennej edycji gdańskiego festiwalu Jazz Jantar 2021 przywitał muzyków „dziewiątką” w skali Beauforta, niską temperaturą powietrza i intensywnymi deszczami. Było naprawdę nieprzyjemnie od strony aury, za to żaden z pięciu koncertów nie okazał się nieudany, a muzycy bez wyjątku pochodzący z rejonów o podobnym klimacie nie poddali się, bez wyjątku.

  • In-house Science

    Nie tak całkiem dawno w moje ręce trafił tegoroczny krążek tria: Arild Andersen, Paolo Vinaccia i Tommy Smitha – In-house Science wydanego staraniami oficyny wydawniczej ECM. Skandynawski jazz ma w swojej galerii sław nazwiska, które rezonują w świadomości fanów muzyki.

  • Last Dream Of The Morning - Crucial Anatomy

    Ktoś powie po pobieżnym przesłuchaniu i spojrzeniu na skład zespołu, że przecież to kolejna płyta w duchu swobodnej, jazzowej improwizacji, po którą nie trzeba sięgać, bo wszystko to już znamy i nic nowego się z niej nie dowiemy. I może będzie miał nawet rację, jeśli tylko potraktuje muzykę zawartą na “Crucial Anatomy” jako dzieło przypadku, a do tego pozbawione głębszego sensu oraz wyraźnej artystycznej wizji.

  • Mysterious Monuments On The Moon

    Trzeba mieć wiele odwagi i artystycznej samodzielności, żeby zakończyć współpracę z legendarną wytwórnią i własnym sumptem zdecydować się na wydanie nowego albumu. Ale owa bezkompromisowość to nie od dziś znak rozpoznawczy RGG. Zespołu, który od dwudziestu lat wyznacza nowy kierunek dla muzyki improwizowanej. Wydanie albumu „Mysterious Monuments on the Moon” zbiegło się z tymże jubileuszem. Można, a raczej trzeba świętować.

  • Dizzy Atmosphere: Dizzy Gillespie At Zero Gravity

    Przed nami kolejna odsłona twórcza Dave’a Douglasa wpisująca się w etos tribune to. Było tego jak do tej pory całkiem sporo. Oddzielne albumy poświęcone w dawniejszych czasach takie jak świetny Stargazzers poświęcony Wayne’owi Shorterowi, poźniejszy Soul On Soul, wydany w czasach kontraktu z RCA, na którym trębacz wdał się w bardzo udaną polemikę z twórczością legendarnej Mary Lou Williams.

Strony