Przeczytaj

  • Julian Statorius i Columbus Duo otworzyli wiosenne Dni Muzyki Nowe

     Z niektórych gdańskich afiszów nie zdjęto jeszcze ogłoszeń dotyczących wiosennej edycji Festiwalu Jazz Jantar, a już ruszyła opisana tą samą nazwą „przybudówka” drugiego z wiodących żakowych wydarzeń muzycznych. Wiosenna edycja Dni Muzyki Nowej ma być zdominowana brzmieniem instrumentów strunowych, jednak piątkowy wieczór należał do perkusistów. Ściślej rzecz biorąc – do jednego z perkusistów. Wystąpili: Julian Sartorius oraz Columbus Duo. 

  • Chaos to Chaos

    Wbrew tytułowi najnowsza płyta duetu Iwański-Ziołek przedstawia się jako przemyślana, logiczna, choć wielowątkowa opowieść.

  • Love Revisited

    Można szybko upić się tym, co z zewnątrz wydaje się bardzo atrakcyjne, ale nie pozostawia po sobie zupełnie nic. Aby delektować się czymś wytrawnym, owszem, trzeba być koneserem, trzeba znaleźć czas, a w sobie spokój i cierpliwość.

  • Inem Gortn

    Powoli, ale konsekwentnie Mikołaj Trzaska prowadzi swą małą ekspansję w kierunku wydawców zagranicznych. Po tym, jak jego nagrania pojawiły się między innymi w katalogach oficyn litewskiej (No Business Records) i amerykańskiej (Relay Records) pora na Wielką Brytanię. Zważywszy, że trio Riverloam uzupełnia dwóch brytyjczyków -  kontrabasista Olie Brice i perkusista Mark Sanders, nowy album tego właśnie składu jest po temu okazją naodpowiedniejszą. Muzycznie wszakże rewolucji nie ma.

  • Red Hill

    Postaci takie jak Ishmael Wadada Leo Smith są na wagę złota. Należący do pokolenia proroków jazzowej awangardy, bezpośrednio związany z AACM-em niemal od samego początku istnienia organizacji trębacz widział i słyszał już niejedno. Energia go jednak z wiekiem nie opuszcza: w ostatnim czasie głód tworzenia u Wadady jest coraz większy. Gra sporo, a towarzystwo dobiera sobie, trzeba przyznać, znakomite.

  • Live at Orion

    Ameryka ma swoją Electric Masadę, a Indonezja simakDialog. Porównanie co prawda trochę na wyrost, jeśli chodzi o poziom wykonawczy i sławę, ale jednak dobrze oddaje panujący tu klimat. Istniejący przeszło 20 lat zespół uskutecznia muzyczny dialog pomiędzy indonezyjskim folkiem, a jazz-rockowymi rozwiązaniami. I w wersji „live” wychodzi im to świetnie!

  • Maciejewski Variations

    Słoneczne błękitne niebo, a w nie, gdzieś z wysokiego piętra szkoły muzycznej wnosi się przenikliwy, a zarazem przenikający głos trąbki. Zawsze, gdy ją słyszę, widzę równocześnie ten zapamiętany skądś obrazek. Trudno oprzeć się wrażeniu, mnie przynajmniej, że w jej głosie trąbki i instrumentów blaszanych jest moc. Od pierwszego utworu płyty równoważy ją jednak delikatny fortepian, co nadaje jej pogodne na ogół brzmienie.

  • Z Tomaszem Dąbrowskim rozmowa o...

    (autobiografia, początki muzycznej przygody)

    Każdy ma inaczej, co niektórzy mają na pewno jakieś fantastyczne historie. Moja jest taka, rodzice mają to nawet nagrane na taśmie VHS jeszcze, święta w domu i ja śpiewam pod choinką piosenkę. Rodzice stwierdzili, że mam muzyczną smykałkę albo jak to się mówi 'dryg do muzyki'. Moja ciotka do dzisiaj, a ma już 70 lat, zawsze jak się widzimy opowiada jak śpiewałem do kija od szczotki „stokrotka rosła polna”. Rodzice zobaczyli, że mnie ciągnie w tę stronę i kupili mi keyboard. Jestem w rodzinie jedynym muzykiem, to było ich wyobrażenie – keyboard właśnie, tak, żeby miało to jakąś przyszłość, można zagrać na weselu, można się pokazać w rodzinie na święta, takie użytkowe muzykowanie. Zacząłem uczyć się gry, sporo klasyki.

  • Dave Rempis / Fred Lonberg-Holm / Paal Nilsen-Love - Ballister

    Kiedy pojawia się anons, że przyjedzie to sygnał jest jasny. Ludzie ruszą się z domów, a muzyka będzie mocna. Za moc w tej muzyce odpowiada nie tylko Paal Nielsen-Love, moc i dosadność tonu cechuje także grę Dave’a Rempisa, który pod makijażem freejazzowym wciąż jest wielkim miłośnikiem tradycji w czasów Charciego Parkera.

  • Parallel Moments

    Choć duety podstawą działań muzyków improwizujących bywają rzadko, funkcjonując raczej jako odskocznia od grania w szerszych składach – Marylin Crispell właśnie formułę darzy wyjątkowym

  • COIN COIN Chapter Three: River Run Thee

    O założeniach stojących za projektem Coin Coin wiemy już od momentu, kiedy światło dzienne ujrzała pierwsza jego część: Gens de Couleur Libres. Album w sposób doniosły oznajmił jazzowemu światu, iż oto narodziła się artystka, która ma coś istotnego do powiedzenia. Krzyczał historią, krzywdą osobistą i społeczną, bólem niesprawiedliwości i wykluczenia. Był dziełem tak znakomitym, że nie dało się obok niego przejść obojętnie. Nie miał być to projekt jednorazowy.

  • Motion Trio & Peter Evans w Pardon To Tu - koncert znaków zapytania.

    Motion Trio w Polsce oznacza, że na scenie pojawia się trzech akordeonistów i grają muzykę dla publiczności luźno z muzyką związanej, okazjonalnej lubiącej pozwalać uszom wygodnie rozeprzeć się w fotelu. W Portugalii i na świecie Motion Trio to coś zupełnie innego. To band założony sześć lat temu przez saksofonistę tenorowego Rodrigo Amado, któremu towarzyszą wiolonczelista Miguel Mira oraz perkusista Gabriel Ferrandini.

  • Survival Themes

     

    Mogłoby się wydawać, że gra z Milesem odciska olbrzymie piętno na autorskiej twórczości. A zwłaszcza, jeśli ktoś przekracza psychiczne i fizyczne granice koncertując z Davisem w jego najsroższym, najcięższym okresie - wówczas gdy nagrano albumy "Dark Magus" czy "Agharta". Reggie Lucas miał jednak otwarty typ umysłu muzyka, nie był rzemieślnikiem odtwarzającym szamańskie rytuały Milesa. W końcu producentem płyty Madonny nie zostaje się ot, tak.

  • Eleven Songs

    Nie kazał nam Kuba Płużek długo czekać na swoją nową płytę. Po wydaniu w minionym roku sensacyjnej „First Album” w doborowym towarzystwie – z Markiem Pospieszalskim, Maksem Muchą i Dawidem Fortuną – tym razem podjął decyzję o nagraniu solo. Mając w świadomości szorstki, agresywny, surowo brzmiący debiutancki album 25-latka, przed odtworzeniem „Eleven Songs” zastanawiałem się, jak artysta wyrazi ów przepełniający tamtą płytę bunt grając samotnie.

  • Luc Ex Assamblee w Pardon To Tu - koncert nadspodziewanie dobry!

    Podobno Luc Ex, holenderski gitarzysta basowy filar takich bandów jak choćby The Ex, miał marzenie. Może nie tak wielkie jak Martin Luter King żeby powszechnie uznano, że wszyscy ludzie zostali stworzeni równymi, ale właściwie wcale nie takie małe i nieznaczące. Chciał otóż założyć jazzowy kwartet, a jako że jest muzykiem znanym nie tylko z tego, że jest znany i całkiem skutecznie potrafi się po punkowemu buntować i tworzyć muzykę nie po punkowemu ciekawą, więc plan wdrożył w życie.

Strony