Composition O
Legenda światowej, jazzowej i improwizowanej perkusji, Amerykanin Gerry Hemingway w parze ze szwajcarskim młodziakiem Vincentem Glanzmannem, w kompozycji „O” na dwa zestawy instrumentów perkusyjnych, składającej się z sześciu części (pozostającej wszakże nieprzerwanym strumieniem dźwięków), a trwającej 36 minut i 33 sekundy. Vincent używał będzie talerzy, bębna, perkusjonalii i kontrolowanej amplifikacji, Gerry zaś – talerzy, perkusjonalii, harmoniki i głosu, a także kontrolowanej amplifikacji. Nagranie pochodzi z roku 2017. Zaglądamy do środka w celu poszukiwania intrygujących dźwięków i znamion improwizacji. Uprzedźmy przebieg wydarzeń – znajdziemy jedno i drugie!
Spektakl dźwiękowy otwierają rezonujące talerzy (a jakże!), a także inne przedmioty płaskie, które nie pozostają obojętny na ów proceder. Jeden z muzyków podaje też rytm, który kreśli oś dramaturgii początku nagrania. Gong, który drży nieco wolniej i szemrząca elektroakustycznie amplifikacja, to kolejne elementy składowe układanki zwanej „O”. Dźwięki płyną do nas swobodnie, ale z pewnością wedle precyzyjnie zaplanowanego scenariusza (grafika wewnątrz okładki płyty dla niektórych może okazać się pomocna – jako żywo, przypomina twórcze bazgroły Anthony Braxtona, co nie dziwi, gdy weźmie się pod lupę artystyczny życiorys Hemingwaya). Finał części pierwszej jest bardzo efektowny akustycznie, niepozbawiony elementów polirytmii.
Fajerwerki na suchych talerzach, które zwinnie introdukują część drugą, równie błyskotliwie gasną, by dać początek pulsującej ciszy, rezonującej metalicznie. Muzycy preparują dźwięki, konsekwentnie budują narrację, stawiają na działania zaplanowane i pewną powtarzalność zjawisk (rytm!), na sekwencję fonii na poły elektroakustycznych (amplifikatory nie zasypiają!). Kolejne dwa fragmenty rozwijają koncepcje preparowania i meta rytmicznego drummingu, choć akt czwarty trwa ledwie minutę i toczy się niemal wyłącznie na glazurze talerzy.
Część piąta, najdłuższa, stawia na elektroakustykę już pełną gębą! Amplifikatory szumią, przestrzeń drży, śpiewa i pomrukuje (to tu pojawia się harmonijka i głos Hemingwaya). Narracja niepozbawiona pustych przebiegów toczy się jednak intrygująco, a samych dźwięków jakby przybywało. Talerze zarówno rezonują, jak i stanowią bazę na dynamizującego całość drummingu. Finał odcinka pęcznieje od zdarzeń, niepozbawionych nawet aury perkusjonalnego dark ambientu. Ostatnia część kompozycji „O” stawia na krótsze frazy, a nawet pojedyncze dźwięki. Wszystko w miejscu spektaklu zdaje się drżeć, rezonować ze sobą i budować zmyślny, elektroakustyczny post-ambient. Ostatnia prosta nie może nie należeć jednak do samotnych, czystych akustycznie talerzy.
1. Composition O Part 1; 2. Composition O Part 2; 3. Composition O Part 3; 4. Composition O Part 4; 5. Composition O Part 5; 6. Composition O Part 6;
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.