Live in Zurich
Szwajcarska wytwórnia Intakt Records nie zwalnia tempa, jeśli chodzi o prezentację znakomitej improwizowanej muzyki na swoich kolejnych albumach. Dopiero co mieliśmy okazję rozpływać się nad walorami nowych płyt Toma Raineya, Chrisa Speeda czy Lucasa Niggli, a tu kolejna wyborna propozycja!
Tym razem chodzi o koncertowy krążek tria kubańskiego pianisty Aruána Ortiza, który związany jest z tą oficyną od 2016 roku. Wtedy zadebiutował w jej barwach bardzo dobrym albumem w trio pt. „Hidden Voices”, a rok później wydał płytę solową „Cub(an)ism”. Teraz światło dzienne ujrzało nagranie koncertu zespołu Kubańczyka z listopada 2016 roku na zuryskim festiwalu Unerhört. Ortizowi towarzyszyli na tej europejskiej trasie inni partnerzy, niż ci, z którymi zarejestrował „Hidden Voices”. Tam słuchalismy Erica Revisa oraz Geralda Cleavera, zaś w wydaniu koncertowym Ortiz muzykował z Bradem Jonesem i Chadem Taylorem.
Poprzednie płyty pianisty sprawiły, że podchodzę do jego twórczości ze wzmożoną uwagą. Ortiz jest w jakiejś mierze suchy i matematyczny, choć zderza ów sposób gry z klasycyzującymi formami, transową rytmicznością, swingiem czy free. Album „Live in Zurich” dowodzi, że te zainteresowania Ortiz z lubością rozwija na koncertach. Struktury kompozycji z „Hidden Voices” to bowiem jedynie pretekst dla namiętnego, wielowątkowego grania całego zespołu, z otwartym podejściem do ról w grupie i tego, jak ścierać się z partiami skomponowanymi.
Efekt ich pracy jest oszałamiający. Potrafią cierpliwie zbudować atmosferę wyczekiwania, zanurzyć słuchacza w muzycznym chaosie, wyrazić dźwiękami nieokiełznaną dzikość, a następnie zaatakować surowym, szorstkim groove'm, z aktywnością sekcji i rozbudowanymi partiami solowymi dalekimi od dosłowności. Cały zespół brzmi przy tym świetnie, między innymi dlatego, że wszyscy artyści zmieniają technikę gry i naturę swojego soundu. Ortizowi zdarza się tłumić struny fortepianu, Jones wspaniale operuje smykiem, z kolei Taylor – poza zestawem perkusyjnym – ciekawe tony tworzy na mbirze.
Przy tych wszystkich walorach albumu „Live in Zurich”, główną zaletą zawartej na nim muzyki wydaje mi się dramaturgia. Słucha się jej bowiem z zapartym tchem, w podziwie – po raz kolejny za sprawą Intakt Records – dla tego, co umożliwia wyzwolona, inteligentna i po mistrzowsku wykonywana sztuka improwizowana.
1. Part 1 (Analytical Symmetry / Fractal Sketches); 2. Part 2 (Bass improvisation / Etude #6 op 10 / Open or Close & The Sphinx); 3. Alone Together
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.