Verses

Autor: 
Krzysztof Wójcik
Ken Vandermark & Mats Gustafsson
Wydawca: 
Corbett vs. Dempsey
Data wydania: 
12.11.2013
Ocena: 
3
Average: 3 (1 vote)
Skład: 
Ken Vandermark-tenor saxophone, Bb clarinet, bass clarinet Mats Gustafsson-alto saxophone, tenor saxophone, baritone saxophone

Pisanie o Gustafssonie i Vandermarku jest pisaniem o prawdziwych ośmiotysięcznikach współczesnej muzyki improwizowanej. Panowie choć współpracowali ze sobą już wielokrotnie w ramach większych składów, po raz pierwszy postanowili uraczyć słuchaczy muzyką zagraną w duecie. Nie sposób spoglądać na płytę Verses z pominięciem kontekstu towarzyszącego jej nagraniu. Otóż album jest bezpośrednim zapisem koncertu jaki saksofoniści zagrali w marcu tego roku w galerii Corbett vs. Dempsey w Chicago. Płyta składa się z sześciu kompozycji, wydzielonych prawdopodobnie dopiero post factum, ponieważ mamy tu do czynienia bez wątpienia ze swobodną improwizacją.

Szczerze mówiąc spodziewałem się po tej płycie bardzo wiele, wszak nazwiska muzyków za nią odpowiedzialnych są dla mnie (i pewnie nie tylko dla mnie) swego rodzaju muzycznym drogowskazem, a zarazem znakiem jakości. Albumy będące rejestracją koncertu muzyki improwizowanej mają wpisaną w siebie sprzeczność – zapisują i utrwalają moment, którego cechą szczególną jest ulotność, niepowtarzalność, jednorazowość. Podczas koncertu oprócz silnej interakcji pomiędzy muzykami niebagatelne znaczenie ma rola publiczności, pełniącej rolę lustra - aktywnego, choć milczącego elementu całego przedsięwzięcia. Na nagraniu obecność słuchaczy została zatuszowana i finalnie obcujemy jedynie z muzyką. Duet dwóch saksofonistów, cieszących się sławą brutalnych i bezkompromisowych w podejściu do dźwiękowej materii, mógł pójść w rozmaite kierunki. Ostatecznie okazał się dość czytelny. Płytę otwiera blisko siedem minut rozszalałych improwizacji, dla których jedynym elementem wspólnym jest prawdopodobnie fakt, że zabrzmiały obok siebie. Mocne rozpoczęcie płyty, a zarazem jej najbardziej ciężkostrawna część, podczas której saksofoniści grają brutalnie, egoistycznie, pozornie nie oglądając się na siebie. Jednak im dalej w las (nomen omen tytuł utworu brzmi The Madness of Branches) tym bardziej chemia zaczyna działać o czym najlepiej świadczy dalszy ciąg wydawnictwa. Ripolin – najdłuższa i najbardziej złożona improwizacja ma charakter bardzo wyciszony, artyści wyraźnie wsłuchują się w siebie nawzajem, na czym bez wątpienia skorzystała dramaturgia i atmosfera numeru. Płyta podzielona została wedle klucza naprzemienności nieskrępowanej ekspresji (numery nieparzyste), ze skupieniem i budowaniem bardziej złożonych narracji (numery parzyste). Zatem konstrukcja nosi znamiona wyższego zamysłu. Czy powstał on spontanicznie, czy za sprawą przypadku - ciężko powiedzieć. Tak czy inaczej tytuł wydawnictwa idealnie oddaje jego czytelne rozplanowanie.

O grze samych muzyków można by było pisać wiele, jednak najbardziej istotnym faktem wartym podkreślenia jest synergia z jaką z każdą minutą saksofoniści popadają, by za moment znów dać świadectwo oryginalności. Tak jak otwarcie płyty nosi znamiona chaotycznych poszukiwań, wyciszone zakończenie pokazuje współbrzmienia instrumentów ocierające się o kompozycje muzyki klasycznej. Zarówno Vandermark, jak i Gustafsson prezentują się na płycie jako muzycy wszechstronni, z jednej strony zdolni i doskonale odnajdujący się w dominacji, z drugiej strony wytrawni i pomysłowi akompaniatorzy, często rezygnujący z konwencjonalnych rozwiązań na rzecz sonorystycznych, bądź rytmicznych eksperymentów.

Improwizacja jest trochę jak rysunek, bądź pismo automatyczne – nie do końca chodzi o efekt, a o proces. Sam rezultat może być równie spektakularny co rozczarowujący. Wydanie płyty będącej zapisem intymnego spotkania dwóch silnych artystycznych osobowości miało szansę zakończyć się albo wielkim sukcesem, albo gorzkim nieporozumieniem. W przypadku Verses można mówić o pewnej wypadkowej – ukazuje muzyków w zestawieniu dotychczas niespotykanym, co biorąc pod uwagę same nazwiska, jest interesujące. Jednak ciężko powiedzieć, żeby płyta duetu wykraczała ponad inne dokonania Vandermarka bądź Gustafssona, lub wytyczała nową jakość w podejściu do wolnej improwizacji. Dlatego Verses odbieram bardziej jako ciekawostkę z kilkoma świetnymi momentami, które prawdopodobnie w sytuacji koncertu zyskiwały magicznej mocy. Być może zapis DVD takiego, jakby nie było historycznego spotkania byłby bardziej satysfakcjonujący? Tak powstała „zaledwie” kolejna dobra płyta, prezentująca dwie wielkie osobowości współczesnego jazzu, artystów, których chyba jednak słuchać w oddzielnych, autonomicznych projektach.

1. The Madness of Branches 6:42, 2. Ripolin 10:26, 3. Fortunate Rust 7:53, 4. I Never Dreamed 7:00, 5. Beside Me, Images. 4:44, 6. We Turn The Page. 4:00