Ghost Of Electricity
To już druga propozycja Junk Genius z jaką przyszło mi się zapoznać. Powiem szczerze, że pierwsza, wydana kilka lat wcześniej przez Knitting Factory nie zachwyciła mnie. Być może miał na to wpływ dobór repertuaru - bebop w klasycznej postaci nie jest dla mnie najbardziej interesującą propozycją, choć przecież zdaję sobie sprawę, że "to od niego wszystko się zaczęło".
Trzeba jednak być wyjątkowym twórcą, by w stare, wyeksploatowane tematy wskrzesić na nowo, nadać im nowy kontekst. Wybitne umiejętności instrumentalne - jakimi niewątpliwie pochwalić się mogą muzycy Junk Genius - to za mało. Wydaje mi się, że na odbiór tamtej płyty niebagatelny wpływ miała nie najlepsza (delikatnie mówiąc) realizacja dźwięku, powodująca bardzo często, że gdzieś gubiły się niuanse, a muzyka brzmiała matowo. Inaczej z realizacją firmy Songlines. Tu realizacja nagrań jest wyśmienita, a poszczególne utwory pochodzą spod pióra Goldberga lub Schotta. Nad tą postacią chciałbym zatrzymać się przez chwilę. Wydaje mi się, że Goldberg lepiej jest znany jako twórca nowej muzyki żydowskiej - już choćby w ramach New Klezmer Trio czy Ben Goldberg Trio, niż jako muzyk jazzowy.
Junk Genius jest zresztą jakby rozwinięciem New Klezmer Trio do formatu kwartetu, który powstał przez połączenie sił tria z gitarzystą Johnem Schottem. W ten sposób powstał zespół, który w jakiś sposób kojarzy mi się zawsze z tym, co znamy z twórczości Tiny Bell Trio Dave Douglasa, Human Feel czy Babkas. Trzeba jednak przyznać, że Junk Genus jest zespołem bardziej osadzonym w jazzie i chyba mimo wszystko w awangardowym rocku, niż wymienione zespoły nawiązujące do folkloru muzycznego różnych stron Świata. Jak wspomniałem Ghost Of Electrocity stanowi zespół kompozycji Goldberga i Schotta. Trzeba przyznać, że w porównaniu z projektem knittingfactorowym płycie wyszło to na dobre. Wprawdzie próżno tu szukać śpiewności tematów dawnych mistrzów, kompozycje są mroczne i w zasadzie pozbawione tematu do zapamiętania, czy zanucenia, jednakże jak się wydaje - wyśmienicie odzwierciedlają tytuł płyty: to rzeczywiście Duch Elektryczności.
Nagrania członków zespołu zdecydowanie lepiej pasują do koncepcji gry wypracowanej przez Junk Genius, w której wydaje się, że ważniejsze od przedstawienia jakiejś czytelnej linii melodycznej, jest ukazanie nastroju. To nie jest muzyka do zanucenia, a raczej do odczucia - na tej zasadzie co piękno przyrody niekiedy jest tak cudowne, że opisać słowami nie sposób, a odczuwać je możemy. Ghost Of Electrocity nie jest płytą dla każdego. Nie jest też płytą do słuchania na co dzień. Muzyka tu zawarta jest bardzo wysublimowana i potrzebuje odpowiedniego nastroju, w którym może zabrzmieć - wówczas spełni swoją rolę.
1. Gone Away; 2. Hollersdale; 3. Angle; 4. Long Way; 5. Aberdeen ; 6. Strung; 7. When; 8. Indication; 9. Itta Bena; 10. Forty Years
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.