The Classic Guide To Strategy

Autor: 
Paweł Baranowski
John Zorn
Wydawca: 
Tzadik
Dystrybutor: 
Multikulti Project
Data wydania: 
23.04.1996
Ocena: 
2
Average: 2 (1 vote)
Skład: 
John Zorn - alto sax, duckcalls

Music for tortures. Ilekroć próbuję posłuchać i zrozumieć ten album, tylekroć zastanawiam się, po co w ogóle został on nagrany. Niestety najprostszą i chyba jedyną odpowiedzią jest: tak chciał Wielki Mistrz. Tylko... Od ładnych kilku lat jesteśmy już przyzwyczajeni do solowego grania saksofonistów - Braxton, Evan Parker, Lacy, Brotzmann i wielu, wielu innych doprowadzili tę koncepcję do perfekcji. Czy coś więcej jeszcze można powiedzieć, zrobić w tej dziedzinie? 

Mieliśmy już saksofon taki, jakim go Pan Bóg stworzył, mieliśmy także saksofon sterujący, czy innym razem zniekształcony (spreparowany) przez elektronikę. Nowe tradycje przedstawiają tę pierwszą koncepcję. Saksofon solo i sensu stricte. Można powiedzieć, że Zorn na tej płycie próbuje poszerzyć możliwości sonorystyczne tego, jakże szacownego instrumentu. Tylko... przecież my już znamy saksofon o brzmieniu jedwabistym i taki o brzmieniu ostrym jak żyletka.

Wiele razy słyszeliśmy kilkuminutowe sola grane bez zaczerpnięcia oddechu, tzw. oddechem permanentnym. Słuchaliśmy falsetowych brzmień wszelkich odmian saksofonu, który poruszał się poza swoim rejestrem; przedęcia, efekty perkusyjne itd. Zorn, nagrywając tę płytę, nie poszerza zatem naszej wiedzy o tym instrumencie. Nie wnosi nic nowego. Owszem, Wielki Mistrz może powiedzieć: skurwysynu, przecież widzisz idioto, że to moje Dzieło i wara Ci do tego, a poza tym to nie jazz! No tak, a czy ja gdziekolwiek ośmieliłem sobie powiedzieć, że Klasyczny Przewodnik po Strategii należy do idiomu jazzowego? To, że przytaczam przykłady muzyków jazzowych, oznacza tylko i wyłącznie to, że właśnie w jazzie ten instrument zyskał najpełniejszą formułę. I tyle.

Pewnie nie krytykowałbym tej płyty w ten sposób, gdybym widział jakikolwiek sens w ponad godzinnym wydobywaniu z instrumentu wrzasków i pisków, do których nie został on stworzony. Pozbawione melodii, rytmu i czegokolwiek, co w naszej wyobraźni kojarzy się z muzyką, dęcie w trąbę przez Zorna ma więcej z chęci wyprostowania tego instrumentu samym jedynie dęciem w niego niż z muzyki. Ale po co prostować saksofon, skoro są też jego formy proste?

Nie wiem doprawdy, czy znajdzie się osoba, która z ręką na sercu powie, że to co zawarte na omawianej płycie mu się podoba, ba, że powie, iż materiał ten go ciekawi. Być może pośród ekstremalnych poszukiwaczy wszystkiego co dziwne, niepoznane (choć tu miałbym pewne obawy), znajdziemy w końcu taką osobę - dla mnie niestety jest to pozbawiony sensu wygłup dobrego skądinąd muzyka.

1.  Part 1; 2.  Part 2; 3.  Aoyama Michi; 4.  Enoken; 5.  Katsumi Shigeru; 6.  Kondo Toshinori; 7.  Togawa Jun; 8.  Mori Ikue

Tagi: