Jesteś tutaj
Jazztopad 2017: Znamy program, podziwiamy program, gratulujemy programu.
Listopadowa, czternasta już edycja Jazztopadu we Wrocławiu będzie obfitować w ważne premiery i występy znakomitych artystów – zarówno młodych, jak i już od dawna cenionych.
Festiwal rozpocznie się od premiery płyty Macieja Obary, który jako trzeci artysta w historii polskiego jazzu został zaproszony do współpracy przez samego Manfreda Eichera z ECM (do tej pory tego zaszczytu dostąpili tylko Tomasz Stańko i zespół Marcin Wasilewski Trio). Cieszy mnie ogromnie ta płyta, bo kwartet Macieja jest dla mnie jednym z najważniejszych zespołów w Europie. Dodatkowym smaczkiem jest to, że artyści poznali się w ramach projektu Take Five: Europe, którego partnerem był festiwal Jazztopad.
Tego samego dnia swoje prawykonanie będzie miała kompozycja Terence’a Blancharda, inspirowana twórczością Herbiego Hancocka, który wystąpi na finał festiwalu. Utwór Terence’a Blancharda został zamówiony wspólnie przez festiwal Jazztopad, Los Angeles Philharmonic i London Jazz Festival.
Pierwszy weekend festiwalu przyniesie kolejną premierę: utwór Vijaya Iyera napisany dla Lutosławski Quartet, a także koncert zespołu, który jest dla mnie jednym z ważniejszych odkryć ostatnich miesięcy – Shabaka And The Ancestors.
Tworząc program festiwalu, najwięcej uwagi staram się poświęcać artystom, którzy nie są być może najbardziej rozpoznawalnymi muzykami w świecie jazzu, ale dla mnie koncerty w ich wykonaniu to często najciekawsze wydarzenia festiwalowe. Tegoroczna edycja po raz kolejny zaprezentuje muzyczne odkrycia w ramach kontynuacji projektu Melting Pot Made in Wrocław – w koncercie udział wezmą francuski zespół Watchdog i wrocławscy improwizatorzy.
Jeden dzień będzie poświęcony składom polsko-skandynawskim. Wielu świetnych polskich jazzmanów wyjechało kilka lat temu na studia do Danii i podczas kilku lat tam spędzonych stworzyło znakomite składy, które zagrają w NFM.
We współpracy z Vancouver International Jazz Festival zaprezentujemy kolektyw Pugs & Crows, a kolejna premierowa kompozycja zabrzmi podczas koncertu duetu Kris Davis i Benoît Delbecqa.
Po raz pierwszy w Polsce wystąpi kwartet wybitnej wiolonczelistki z Chicago Tomeki Reid. W składzie tego zespołu występuje m.in. jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci sceny nowojorskiej – gitarzystka Mary Halverson.
Zajrzymy także do Bułgarii, w której zdecydowanie najciekawszym wykonawcą sceny etnoimprowizowanej jest obecnie Theodosii Spassov. Ten wirtuoz fletu kaval wystąpi dla nas ze swoim recitalem. W programie festiwalu nie zabraknie koncertów w mieszkaniach, warsztatów, spotkań z artystami, projekcji filmów i poranków jazzowych dla najmłodszych (we współpracy z Kinem Nowe Horyzonty).
PROGRAM:
17.11.2017, piątek, godz. 19:00, Wrocław, NFM, Sala Główna
Inauguracja Festiwalu Jazztopad
Maciej Obara Quartet – premiera płyty Unloved | Terence Blanchard & NFM Filharmonia Wrocławska – premiera
część I: Maciej Obara Quartet – premiera płyty; Maciej Obara – saksofon, Dominik Wania – fortepian, Ole Morten Vågan – kontrabas, Gard Nilssen – perkusja
Maciej Obara jest jednym z tych artystów, którzy w sposób szczególny zapisali się w historii Jazztopadu i vice versa – współpraca z wrocławskim festiwalem bezpośrednio zaważyła na tym, jak potoczyła się jego kariera. Kiedy saksofonista został wyłoniony do uczestnictwa w międzynarodowych warsztatach Take Five: Europe, był już artystą rozpoznawalnym na krajowej scenie muzycznej i miał spore doświadczenie estradowe, które zdobył, grając chociażby z Tomaszem Stańką w New Balladyna Quartet. Na warsztatach, jak sam przyznaje, otrzymał porządnego „kopa” do działania, a przede wszystkim poznał dwóch Norwegów – kontrabasistę Olego Mortena Vågana
i perkusistę Garda Nilssena – z którymi założył zespół, zapraszając do niego jeszcze swojego przyjaciela, wybitnego pianistę Dominika Wanię.
Był to punkt zwrotny w karierze młodego artysty, mającego już na swoim koncie liczne nagrody w jazzowych konkursach, debiuty fonograficzne, nagrania z Nasheetem Waitsem, Ralphem Alessim, Markiem Eliasem, Harveyem Sorgenem czy Johnem Lindbergiem, a także tytuł „Nowej Nadziei” polskiego jazzu. Brzmienie jego saksofonu nabrało jeszcze większej zadziorności; pełne jest teraz nieprzewidywalnych fluktuacji i przejmującej głębi. Język muzyczny artysty od momentu, kiedy ukończył on Wydział Jazzu w Katowicach, niezmiennie ewoluuje – to zahacza o jazz współczesny ze wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych, to znowu kieruje się ku bardziej tonalnym koncepcjom rozbudowanych kompozycji (album Equilibrium). Wraz z Dominikiem Wanią, dwukrotnym laureatem Fryderyka, odkrywa finezję szalonej awangardy naznaczonej nutką polskiego romantyzmu. Z kolei współpraca z norweskimi muzykami zaowocowała poszukiwaniami na gruncie jazzu skandynawskiego i form freejazzowych.
Pokłosiem projektu Take Five: Europe dla zespołu Macieja Obary była możliwość zagrania koncertów na scenach najważniejszych europejskich festiwali jazzowych, a także m.in. w tokijskim Cotton Club, na koreańskim Jarasum International Jazz Festival, w Jazz at Lincoln Center w Nowym Jorku oraz
w Vancouver. O zespole w samych superlatywach piszą w najbardziej liczących się jazzowych magazynach świata. Wspaniała energia, która go charakteryzuje, została uwieczniona na trzech płytach nagranych dla wytwórni For Tune (Live at Manggha, Komeda i Live in Minsk Mazowiecki),
a także na ostatniej Unloved, którą wydać postanowił sam Manfred Eicher. Do tej pory jedynie Tomasz Stańko, Marcin Wasilewski Trio i Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Wrocławskiej (która towarzyszyła Terje’mu Rypdalowi podczas prawykonania jego utworu zamówionego na festiwal Jazztopad w 2009 roku) zagościli w znakomitym katalogu monachijskiej wytwórni ECM. Dzień premiery tego albumu będzie więc kolejnym historycznym momentem, zarówno dla Jazztopadu, jak
i całego polskiej sceny jazzowej.
Najnowsza płyta Macieja Obary Unloved zawiera siedem utworów, z których tylko jeden (tytułowy) jest autorstwa Krzysztofa Komedy. Jest to wybór najciekawszych kompozycji artysty, które powstały podczas sześciu lat istnienia formacji Maciej Obara Quartet i pochodzą z różnych okresów jego działalności kompozytorskiej.
Płyta ta doskonale ilustruje ideę wspólnego improwizowania. Nie jest odniesieniem do żadnego stylu w historii jazzu, jest własną wypowiedzią kompozytorską Macieja Obary. Charakter tej wypowiedzi świetnie oddali jego koledzy z zespołu, którzy nadali utworom współczesne brzmienie. Album jest bardzo liryczny. Poszczególne utwory opowiadają historię ludzi ważnych w życiu artysty oraz miejsc, w których pisał te kompozycje z myślą o nich.
Światowa premiera albumu Unloved została zaplanowana na 3 listopada 2017 roku.
część II: Terence Blanchard & NFM Filharmonia Wrocławska – premiera
Terence Blanchard – trąbka, Shai Maestro – fortepian, Tabari Lake – kontrabas, Justin Faulkner – instrumenty perkusyjne, NFM Filharmonia Wrocławska
Artysta o bogatym doświadczeniu, nauczyciel i społecznik Terence Blanchard sam o sobie mówi: „Nie mam zamiaru utknąć w miejscu, chcę ciągle iść naprzód”. Muzyczna podróż pięciokrotnego laureata Grammy zaczęła się w rodzinnym Nowym Orleanie, gdzie dorastał obok Wyntona Marsalisa, chłonąc bogatą tradycję kulturową i budząc w sobie miłość do miasta, do którego wrócił jeszcze wiele lat później w wyniku tragicznych wydarzeń, jakie je dotknęły. Powiedzieć, że brzmienie trąbki Amerykanina jest rozpoznawalne, to powiedzieć zdecydowanie za mało. Odnajdujemy w nim zdobycze największych osobistości w historii jazzu – Charliego Parkera, Milesa Davisa i Johna Coltrane’a. Brzmienie to jest głęboko osadzone w tradycji, a jednocześnie błyskotliwie wyznacza tor dla twórczości kolejnych dekad.
Pierwszym nauczycielem kompozycji Terence’a Blancharda był nie kto inny jak ojciec Wyntona Marsalisa – Ellis. Jako trębacz solidnych szlifów nabrał w słynnej orkiestrze Lionela Hamptona, by po dwóch latach, w 1982 roku, zastąpić Wyntona Marsalisa w zespole Art Blakey and the Jazzmessengers, z którym zdobył swoją pierwszą nagrodę Grammy. Od 1990 roku rozwija też karierę solową, zarówno w roli instrumentalisty, jak i kompozytora. Do swojej muzyki włącza elementy jazz fusion, elektroniki, funku, R&B i hip-hopu. Dzięki temu, że współpracuje ze światową czołówką muzyków, m.in. z Cedarem Waltonem, Abbey Lincoln, J.J. Johnsonem, Tootsem Thielemansem, Steviem Wonderem czy Rayem Brownem, stał się jednym z najbardziej rozchwytywanych sidemanów na świecie. Jednocześnie spełniał się jako pedagog – był dyrektorem artystycznym w Thelonious Monk Institute of Jazz w Los Angeles, ekskluzywnej uczelni zatrudniającej m.in. Herbiego Hancocka, Wayne’a Shortera i Jimmy’ego Heatha.
Osobny rozdział jego kariery stanowi twórczość filmowa. Na swoim koncie ma ponad pięćdziesiąt ścieżek dźwiękowych, z których wiele to ilustracje do filmów Spike’a Lee, m.in. Mo’ Better Blues, Malcolm X, 25. godzina, Plan doskonały. Pośród nich jest także nagrodzona Grammy muzyka do czterogodzinnego dokumentu When the Levees Broke: A Requiem in Four Acts, ukazującego Nowy Orlean po zetknięciu z niszczycielską siłą huraganu Katrina.
Terence Blanchard regularnie koncertuje w Polsce, lecz we Wrocławiu wystąpi w wyjątkowej odsłonie – będzie to europejska premiera utworu Herbie Hancock: By Himself (zamówionego przez Los Angeles Philharmonic oraz London Jazz Festival), który zostanie wykonany przez kwartet artysty oraz NFM Filharmonię Wrocławską. Inspiracją dla Terence’a Blancharda jest pionierska działalność Herbiego Hancocka, który zrewolucjonizował muzykę rozrywkową, podobnie jak Igor Strawiński muzykę klasyczną. „Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie” – te słowa z Pisma Świętego są życiowym mottem artysty i kwintesencją projektu, w którym Terence Blanchard pragnie pokazać swoje bogate doświadczenie. Odnajdujemy więc w tym projekcie zarówno tradycję nowoorleańskiej orkiestry dętej, bebopu i post-bopu, jak i wątki muzyczne Ameryki Łacińskiej i Afryki – dla wszystkich tych elementów bazą stały się genialne solówki Hancocka. W drugiej części koncertu usłyszymy aranżacje muzyki filmowej pisanej dla reżysera Spike’a Lee.
18.11.2017, sobota, godz. 19:00, Wrocław, NFM, Sala Czerwona
Vijay Iyer & Lutosławski Quartet – premiera
Vijay Iyer – fortepian, Lutosławski Quartet: Bartosz Woroch – I skrzypce, Marcin Markowicz – II skrzypce, Artur Rozmysłowicz – altówka, Maciej Młodawski – wiolonczela
Rozpoczynając w wieku 18 lat naukę gry na fortepianie, Vijay Iyer miał już za sobą 15-letnią praktykę gry na skrzypcach. Harmoniczne możliwości nowego instrumentu bardzo go ekscytowały – jako samouk trafił do pierwszego jazzowego komba. Dziś przyznaje, że muzykiem jazzowym został trochę przez przypadek, ponieważ miał inne plany na przyszłość (o czym świadczą jego prace doktorskie z fizyki i matematyki). Brzmi to niewiarygodnie w kontekście jego muzycznych osiągnięć. Europejskiej publiczności artysta dał się poznać za sprawą współpracy z wydawnictwem ECM (płyty Mutations i Break Stuff) i ACT (albumy Historicity, Solo, Tirtha, Accelerando). Recenzenci największych czasopism branżowych szybko okrzyknęli go „jazzowym objawieniem”.
O talencie Vijaya Iyera już dużo wcześniej było głośno w Stanach Zjednoczonych. Jego elokwencja i naukowa wnikliwość dodają muzyce świeżości, o którą coraz trudniej w czasach multiplikacji jazzowych talentów. Jako syn hinduskich emigrantów w pewnym momencie swojego życia zaczął poszukiwać własnej tożsamości w muzyce i społeczeństwie, a kluczem do tego było poznanie muzyki karnatyckiej. Dziś wspomina to jako proces, podczas którego stawał się artystą i kształtowała się jego osobowość – właśnie za sprawą dotarcia do wnętrza tej muzyki. Choć najbliżsi są mu wybitni przedstawiciele jazzu, jak Duke Ellington, Andrew Hill, Randy Weston, McCoy Tyner, Sun Ra, Jerry Allen czy Cecil Taylor, to szacunek do własnych korzeni czyni z niego artystę bezkompromisowego i autentycznego. Jego historia i osobiste poszukiwania są w dużej mierze zbieżne z historią i osobistym doświadczeniem saksofonisty Rudresha Mahanthappy. Obu artystów połączyła wyjątkowa przyjaźń, której rezultatem jest dziewięć wspólnych albumów. Muzyczne pokrewieństwo dusz odnajdujemy także na płycie Golden Quartet nagranej z Wadadą Leo Smithem. Vijay Iyer komponuje również większe formy koncertowe (pisane głównie na instrumenty smyczkowe), które są chętnie wydawane przez ECM. Jest także twórcą muzyki filmowej , m.in. do filmu Billa Morrisona. Paradoksalnie, pianista szczególnie umiłował sobie covery, które w dużej mierze stanowią materiał jego ostatnich płyt. Podczas pracy nad tymi utworami artysta nie wybiera dróg na skróty, pozostaje autentyczny, a proces obcowania z nimi określa „aktywizacją dzieła z przeszłości, rozjaśnianiem nowym światłem, które kieruje na siebie samego”.
Niezwykle frapującym doświadczeniem dla Amerykanina, jak sam przyznaje, było nagranie albumu Solo. Właśnie w tym intymnym ujęciu Vijay Iyer zaprezentuje się wrocławskiej publiczności. Natomiast w drugiej część koncertu wystąpi z zespołem Lutosławski Quartet i zaprezentuje kompozycję napisaną na zamówienie festiwalu.
19.11.2017, niedziela, godz. 16:00 Wrocław, NFM, foyer
Melting Pot Made in Wrocław
Watchdog: Anne Quillier – fortepian, Fender Rhodes, Moog, Pierre Horckmans – klarnet, klarnet basowy, Artyści sceny wrocławskiej
Kiedy w 2013 roku idea Melting Pot była jeszcze w zalążku, a kolejne odsłony projektu były improwizowane pod kątem uczestników i sytuacji, nikt by nie pomyślał, że pewnego dnia stanie się on festiwalową tradycją. Pomysł, by na jednej scenie spotkali się ludzie reprezentujący różne dziedziny muzyki i sztuki, był strzałem w dziesiątkę. Był odpowiedzią zarówno na potrzebę artystów, aby działać „na żywca”, jak i na potrzebę publiczności, aby w koncercie był element zaskoczenia.
Przebieg spotkań Melting Pot rzeczywiście trudno przewidzieć, jednak najbardziej zaskoczeni są zawsze sami artyści, których uczestnictwo w tej niezwykłej konfrontacji nie przechodzi bez echa. Tak jak w poprzednich latach do udziału w projekcie zostali zaproszeni muzycy z organizacji partnerskich. Do tej pory byli to artyści z Niemiec, Belgii, Holandii, Luksemburgu, Danii, Irlandii, Estonii i oczywiście Polski, pośród których znaleźli się także przedstawiciele sztuk pięknych, tańca czy komiksu.
W tym roku krajem partnerskim jest Francja, którą reprezentować będą muzycy duetu Watchdog. Dołączą do nich Polacy, by wspólnie improwizować podczas otwartych prób oraz podczas wstępu w sali koncertowej.
Esencją duetu Watchdog jest muzyczna refleksja – zarówno ironiczna, jak i poważna – nad nadmiernie monitorowanym społeczeństwem, w którym owa samokontrolująca się machina przejmuje dowodzenie nad człowiekiem w coraz bardziej przyspieszającym świecie. Artyści tworzący ten duet to laureaci Jazz Migration #2 2016–2017, którzy przekraczają wszelkie granice stylistyczne, wchodząc w interakcje, podejmując ryzyko i pokonując kolejne ograniczenia w tętniącym świecie dźwięków akustycznych. Ich pierwszy album You’re Welcome ukazał się niedawno w wytwórni Pince-Oreilles.
19.11.2017, niedziela, godz. 19:00, Wrocław, NFM, Sala Czerwona
Shabaka And The Ancestors: Shabaka Hutchings – saksofon tenorowy, Mthunzi Myubu – saksofon altowy, Mandla Mlangeni – trąbka, Siyabonga Mthembu – śpiew, Nduduzo Makhathini – fortepian, Ariel Zamonsky – kontrabas, Gontse Makhene – instrumenty perkusyjne, Tumi Mogorosi – perkusja
Z londyńskiego tygla kulturowego wyłaniają się czasem tak nietuzinkowe osobowości, jak Shabaka Hutchings. Jego historia sprawia, że możemy zaliczyć go do grona tych, którzy łączą różne muzyczne terytoria. Urodził się w Londynie, ale krótko po swoich narodzinach powrócił wraz z rodzicami na Barbados, gdzie dorastał w artystycznym środowisku. To bliskie obcowanie z rytmami karaibskimi słychać w jego późniejszej muzyce. Do Anglii wyjechał ponownie w wieku dziesięciu lat. W nowych realiach dał się porwać lokalnej scenie freejazzowej i powoli zaczął kształtować swój język improwizacji. Decydującym doświadczeniem było dla młodego saksofonisty zetknięcie się z muzyką Ameryki Południowej, którą do dziś traktuje jako pierwotne źródło inspiracji.
Shabaka Hutchings szybko odnalazł własny język wypowiedzi artystycznej; stworzył eklektyczną, a zarazem bardzo spójną muzykę. Zadebiutował z grupą Sons of Kemet, która zdobyła MOBO Award 2013, i został natychmiast dostrzeżony. Od tego momentu zaczęły przychodzić zaproszenia, w tym to najważniejsze – od The Sun Ra Arkestra na szereg koncertów i sesję nagraniową. Shabaka Hutchings zrealizował również projekty pod egidą radia BBC 3, w tym napisał utwór na zamówienie BBC Concert Orchestra, który został wykonany w Queen Elizabeth Hall. Niektórzy krytycy muzyczni porównują go do Kamasiego Washingtona. Istotnie, obaj artyści reprezentują ten sam nurt, w którym silnie oddziałuje muzyka przodków.
Najnowszy projekt zespołu Shabaka And The Ancestors to Wisdom of Elders. Stwarza on liderowi nieograniczone możliwości zabawy fuzją afrobeatu z karaibskim calypso, dyskretną elektroniką, formą powtarzalnych, rytualnych śpiewów, a także saksofonowymi loopami i mięsistymi groove’ami oraz tym „nieuchwytnym”, co Shabaka Hutchings podświadomie chłonął, występując na jednej scenie z mistrzami, takimi jak Mulatu Astatke, Jack DeJohnette, Charlie Haden, Louis Moholo czy Evan Parker. Duży zespół, składający się z rdzennych południowoafrykańskich muzyków, swoim brzmieniem przywołuje atmosferę występów The Sun Ra Arkestra. Shabaka Hutchings odgrywa jednak w zespolę rolę inną niż Sun Ra – jest niczym dekoder pośredniczący między słuchaczem a zakomponowaną materią dźwiękowej, multikulturowej mozaiki.
21.11.2017, wtorek, godz. 19:00, Wrocław, NFM, Sala Czarna
Dzień Skandynawski
część I: Maciej Kądziela Kwartet: Maciej Kądziela – saksofon, Artur Tuźnik – fortepian, Johannes Vaht – kontrabas, Olle Dernevik – perkusja
cześć II: Radek Wośko Atlantic Quartet: Brian Massaka – gitara, Søren Gemmer – fortepian, Mariusz Praśniewski – kontrabas, Radek Wośko – perkusja
Skandynawska scena jazzowa jest jedną z najbardziej intrygujących i charakterystycznych muzycznych scen świata. Mówi się o „brzmieniu skandynawskim” przywołującym na myśl bezludne duże przestrzenie czy chłód górskich pasm poprzecinanych wodnymi ciekami, które tu i ówdzie rozlewają się, tworząc hipnotyzujący krajobraz. Skandynawowie mają to nieuchwytne „coś”, co niegdyś przyciągnęło samego Krzysztofa Komedę – jego muzyka w pewnym sensie jest naznaczona ową melancholią i kontemplacją przestrzeni. Ale dzisiejsza Skandynawia to nie tylko daleka północ i fiordy. Multikulturowe środowiska muzyczne tętnią życiem, niszowe wydawnictwa przyciągają największych freaków, wyrazista społeczność freejazzowych wyjadaczy i awangardzistów (Mats Gustafsson, Paal Nilssen-Love, Eivind Aarset, Sidsel Endresen, Per Jørgensen, Raymond Strid, Magnus Broo) koegzystuje i przenika się z przedstawicielami nurtu popowego w jazzie, wyniesionego na szczyt przez legendarne już trio E.S.T. Ta skądinąd pesymistyczna Skandynawia oddziałuje na młodych, którzy z wielkim zapałem tworzą niesamowite muzyczne historie i międzypokoleniowe połączenia.
Dzień Skandynawski podczas wrocławskiego festiwalu Jazztopad będzie próbą pokazania tego, jak bardzo życie i działalność artystyczna Polaków zmieniły się pod wpływem nowego otoczenia.
22.11.2017, środa, godz. 19:00 Wrocław, NFM, Sala Czarna
Pugs & Crows: Catherine Toren – fortepian, Meredith Bates – skrzypce, Cole Schmidt – gitara, Russell Sholberg – kontrabas, Ben Brown – perkusja, Tony Wilson – gitara
Pugs & Crows to grupa instrumentalistów z Vancouver, którzy grając ze sobą już od ponad 10 lat, w sposób oryginalny przeszczepiają elementy form klasycznych, indie rocka i creative music na grunt tak zwanej muzyki West Coast. Złożony z niebywale różnorodnych artystów i prezentujący istną mieszankę gatunkową zespół jest dzisiaj jedną z muzycznych wizytówek kanadyjskiej metropolii. Do ostatniego swojego projektu zaprosił zaprzyjaźnionego gitarzystę, legendarnego Tony’ego Wilsona, który jako przedstawiciel nurtu „zachodniego” wpisał się znakomicie w zespołową ideę krzyżowania gatunków. Trzon kolektywu tworzą: Catherine Toren – pianistka z gruntownym wykształceniem klasycznym, Meredith Bates – skrzypaczka z zacięciem folkowym, Cole Schmidt – gitarzysta i kompozytor, Russell Sholberg – kontrabasista i kompozytor tworzący m.in. dla potrzeb filmu i teatru oraz Ben Brown – perkusista studiujący obecnie u Evelyn Glennie.
Materiał z podwójnego albumu Everyone Knows Everyone jest połączeniem awangardowej improwizacji, pełnej pięknych, niekiedy kapryśnych figur rytmicznych, z prostotą rock’n’rolla. Muzycy stwarzają sobie przestrzeń dla indywidualnych, pełnych ekspresji popisów, które okraszają obszernym wachlarzem niuansów artykulacyjnych. Ich działanie trafnie skwitował dziennikarz holenderskiego magazynu „Jazzism”, Henning Bolte: „Ten album brzmi tak, jak powinna brzmieć dobra muzyka. Ugruntowana, o wspaniałej konsystencji, urzekająco piękna, wznosząca się”.
23.11.2017, czwartek, godz. 19:00, Wrocław, NFM, Sala Czerwona
Tomeka Reid Quartet: Tomeka Reid – wiolonczela, Mary Halvorson – gitara, Jason Roebke – kontrabas, Tomas Fujiwara – perkusja,
Obecność wiolonczeli w jazzie i muzyce improwizowanej nie jest niczym nowym, o czym świadczy fakt zapisania się w historii tych gatunków takich tuzów, jak Vincent Courtois, Hank Roberts, Ernst Reijseger, czy choćby występujący parę lat temu na Jazztopadzie Erik Friedlander. Po poniekąd ulubiony przez nasz festiwal instrument tym razem sięgnie kobieta, którą „The New York Times” określił mianem „nowego źródła jazzowej energii” – Tomeka Reid.
Na chicagowskiej scenie freejazzowej artystka, która jest członkiem prestiżowej organizacji AACM (Association for the Advancement of Creative Musicians), bryluje już od dekady, występując z najznamienitszymi muzykami. Można wśród nich wymienić choćby Anthony’ego Braxtona, Roscoe Mitchella, Jeba Bishopa, Nicole Mitchell, Mike’a Reeda, a także Matta Schneidera i Joshuę Abramsa, z którymi Reid założyła trio. Twórczość wiolonczelistki, która jest absolwentką studiów podyplomowych w DePaul University, charakteryzuje się upodobaniem do nurtu klasycyzującego, a także zamiłowaniem do klimatu jazzowej kameralistyki. Cechy te są widoczne zarówno w podejściu do formy, jak i składu wykonawczego – Tomeka Reid komponuje m.in. dla big bandów i zespołów kameralnych, w tym dla poszukującego muzycznych przygód tria smyczkowego Hear in Now.
Wiolonczelistka, znana polskiej publiczności z występów w rozmaitych kombinacjach podczas poznańskiego festiwalu Made in Chicago, zdecydowała się wreszcie na utworzenie zespołu, który promuje własnym nazwiskiem – z formacją tą zadebiutowała nagraniem krążka Tomeka Reid Quartet. Próżno spodziewać się tu uładzonych, melodyjnych fraz i rytmicznej regularności, choć liderce nie brakuje subtelności i liryzmu podczas umiejscawiania wiolonczelowych opowieści w nowej scenerii brzmieniowej. Słychać tu także reminiscencje kameralnego kwintetu Chico Hamiltona z lat 50., które przywołuje dźwiękowy dialog Tomeki z awangardową eksperymentatorką Mary Halvorson – ciepłe, oldschoolowe brzmienie gitary Halvorson nabiera wyjątkowego wyrazu w okazjonalnie swingujących frazach. Wszystkie kompozycje brzmią niezwykle intensywnie. Muzycy w tym składzie prowokują siebie nawzajem, bawiąc się dodatkowo dysonansami, atonalnością i polirytmiką. Tego po prostu trzeba posłuchać!
24.11.2017, piątek, godz. 19:00, Wrocław, NFM, Sala Czerwona
Theodosii Spassov solo
Kris Davis & Benoît Delbecq duo – premiera
Jazztopad często gości niebagatelnych artystów pochodzących z różnych zakątków świata, którzy reprezentują odległe muzyczne tradycje. Z niecierpliwością oczekujemy tegorocznego spotkania z Theodosiim Spassovem, które z pewnością doprowadzi do tego, że słuchacze rozkochają się w dźwiękowym pejzażu Bułgarii i brzmieniu tradycyjnego instrumentu dętego, jakim jest kaval.
„W ostatnich latach najlepszą metodą, aby zdecydować, gdzie pójść wieczorem posłuchać jazzu w Nowym Jorku, jest podążanie za Kris Davis” – czytamy w artykule New Pilots at the Keyboard, opublikowanym w „The New York Times” w 2012 roku. Ukierunkowana na jazz od najmłodszych lat, pochodząca z Kanady pianistka z łatwością przyswoiła sobie jazzowy alfabet, a jej artystyczną misją stało się łączenie świata improwizacji z muzyką komponowaną, z uwzględnieniem współczesnych technik.
Davis regularnie występuje z największymi gwiazdami nowojorskiej muzyki improwizowanej, do których należą m.in. Ingrid Laubrock, Eivind Opsvik, Tyshawn Sorey, Tom Rainey, Michael Formanek, Jon Irabagon, Ralph Alessi, Mat Maneri, Michael Bisio, Jim Black, John Hébert i John Zorn. Od niemal piętnastu lat pojawia się na płytach kultowych wydawnictw, takich jak Clean Feed, Fresh Sound czy Thirsty Ear. W 2012 roku wzięła udział w nagraniu albumu Vermilion Tree, zrealizowanego z Tomaszem Dąbrowskim i Andrew Drurym dla polskiej wytwórni For Tune.
Kris Davis wydała pod swoim nazwiskiem dziewięć krążków (zarówno solowych, jak i zespołowych), z których największą popularność zdobyła płyta Paradoxical Frog, nagrana z Ingrid Laubrock i Tyshawnem Soreyem. Jej najnowszy album, Duopoly, zawiera serię duetów z udziałem takich artystów, jak m.in. Bill Frisell, Craig Taborn, Tim Berne, Don Byron, Angelica Sanchez i Marcus Gilmore. Krążek błyskawicznie zyskał miano najlepszego albumu roku 2016 w rankingach magazynów „The New York Times” i „Jazz Times”.
Artystka specjalizuje się w wykonywaniu recitali solowych, podczas których często wykorzystuje preparację fortepianu. Styl jej gry, świeży i nieprzewidywalny, nieustannie ewoluuje. Pianistka niczym kameleon dopasowuje się do współimprowizatorów, a słuchając ich, potrafi dotrzeć do najodleglejszych zakamarków muzycznej inwencji.
Podczas tegorocznego Jazztopadu Kris Davis wystąpi razem z Benoît Delbecqiem – koncert będzie z pewnością intrygującym splotem obu muzycznych indywidualności.
Benoît Delbecq to światowej klasy pianista, a także innowator oraz fascynujący improwizator, który dzięki swoim sonorystycznym poszukiwaniom niezmiennie wytycza nowe ścieżki. Na własnej skórze mogli to odczuć słuchacze recitalu Benoît Delbecqa podczas festiwalu Jazztopad w 2012 roku. Artysta wystąpił solo, w duecie z kontrabasistą Milesem Perkinem, a także razem z Lutosławski Quartet. Co ciekawe, był to jego pierwszy koncert w Polsce. Muzyk dał się wtedy poznać jako subtelny
i elegancki pianista, potrafiący jednakże pobudzić wyobraźnię.
Na 130 nagranych płyt Benoît Delbecq 39 firmuje nazwiskiem własnym lub swojego zespołu. Wśród najważniejszych dla niego wymienia nagrania dla wytwórni Songlines, Plush, Doc oraz Clean Feed, m.in. z udziałem takich muzyków, jak Marc Ducret, Miles Perkin, Evan Parker, Mark Turner, Gerald Cleaver, John Hébert, Mary Halvorson, Taylor Ho Bynum czy Tomas Fujiwara.
26.11.2017, niedziela, godz. 19:00, Wrocław, NFM, Sala Główna
Herbie Hancock
Jego biografię można byłoby zacząć od słów: „Gdyby nie Herbie, nie byłoby…”, i wymienić cały szereg nazwisk, zespołów oraz nurtów w historii jazzu i muzyki rozrywkowej. To on przez dziesięciolecia nadawał ton swoją innowacyjną muzyką, inspirując całe zastępy młodych adeptów jazzu. Jego szkołą była scena, na której uczył się od geniuszy, m.in. od Colemana Hawkinsa, Donalda Byrda i Milesa Davisa, który w 1963 roku zaprosił go do swojego kwintetu na kolejnych pięć lat. Hancock ramię
w ramię występował z gigantami, zapisując się na kartach historii już 60 lat temu. Grał z takimi jazzmanami, jak m.in Tony Williams, Ron Carter, Freddie Hubbard, Kenny Dorham, Lee Morgan, Bobby Hutcherson, Wayne Shorter, Paul Chambers i Chick Corea. Czy wtedy, gdy zdobywał estrady ze znakomitym kwintetem V.S.O.P., przyszłoby mu do głowy, że jego mistrzowskie solówki będą masowo transkrybowane przez wszystkich jazzowych pianistów świata? Czy mając 23 lata, podczas nagrywania płyty Takin’ Off, na której znalazł się nieśmiertelny, acz trywialny utwór Watermelon Man, czuł, że nadchodzi czas, by zrewolucjonizować muzykę, przyczynić się do powstania gatunku pop? Czy bawiąc się po raz pierwszy syntezatorem Mooga, dmuchając w rurę vocodera bądź uporczywie zapętlając nagrane przed momentem frazy, zdawał sobie sprawę, że oto daje początek wielkiej, światowej histerii na punkcie „muzyki elektronowej” oraz że rozpali miliony gramofonów
i dłonie turntablistów? Czy wiedział to, nagrywając w 1982 roku singiel Rockit do absurdalnego teledysku z podrygującymi częściami ciała upiornych manekinów? Czy przewidywał, że cztery lata później otrzyma Oscara za muzykę do filmu Round Midnight? Olbrzymia odwaga i spora dawka szaleństwa od zawsze współgrały z jego multitalentem, dlatego nie było wyjścia – Herbie Hancock stał się muzycznym prorokiem.
Mimo że autor Head Hunters, biorąc pod uwagę jego wiek, nie dołączył jeszcze do grona tych najstarszych nestorów jazzu (skończył 77 lat), mógłby z czystym sumieniem odcinać kupony od swojego dorobku i występować w kompilacjach typu all stars (co poniekąd robi – vide The Imagine Project z 2010 roku). Jednak niespożyta energia i sceniczna potrzeba dzielenia się swoją muzyką z publicznością biorą górę – Herbiego Hancocka jest dzisiaj wszędzie pełno!
Obecnie, poza intensywną działalnością koncertową, jest również członkiem Thelonious Monk Institute of Jazz, prestiżowego ośrodka nauczania jazzu. Pracuje także nad nowym albumem studyjnym.
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.