Rynek wydawniczy ujrzał już wspomnienia Michała Urbaniaka i Urszuli Dudziak. Przyszła więc pora także na Herbiego Hancocka. Mój drogi przyjaciel Quincy Jones od dawna powtarzał mi: powinieneś napisać książkę! Moje życie obrało wiele interesujących ścieżek. Ogromnie wiele nauczyłem się od mistrzów - to oni w ogromnej mierze mnie ukształtowali. Teraz chcę się tym podzielić.
Herbie Hancock, właśnie dziś, 12 kwietnia, obchodzi swoje 72 urodziny. Na swoim koncie ma 14 statuetek Grammy. W roku 1986 zdobył także Oscara za ścieżkę dźwiękową do filmu “Round Midnight”. Jest także ambasadorem dobrej woli UNESCO i patronem I obchodów Światowego Dnia Jazzu, który świętować będziemy 30 kwietnia. 15 lipca posłuchać będziemy mogli go w Warszawie, podczas XXI festiwalu Warsaw Summer Jazz Days.
Książka ma mieć charakter duchowej podróży. Hancock opowie w niej o byciu Buddystą i o tym, że wcale nie uważa się za muzyka... choć na fortepianie gra od 7 roku życia. Bycie muzykiem to wcale nie to kim jestem. Dla mojej żony nie jestem muzykiem Herbiem Hancockiem, tylko jej mężem. Kiedy rozmawiam z sąsiadami, jestem sąsiadem. Kiedy głosuję, jestem obywatelem”
Oczywiście w książce znajdzie się też bez liku muzycznych opowieści i anegdot - jak chociażby o wspólnych trasach koncertowych po Europie z Milesem Davisem. I właśnie wtedy, gdy Miles miał rozpocząć swoje solo w “So What”, ja się pomyliłem... Myślałem, że właśnie położyłem cały koncert... Miles wziął oddech i zagrał takie nuty, które sprawiły, że ten mój fałsz zabrzmiał właściwie. Lata zajęło mi zrozumienie tego, że Miles nie oceniał mojej gry, ale pracował nad nią. Lekcja ta nie tyczyła się tylko muzyki, ale życia.
Książka ukaże się nakładem wydawnictwa Viking. Premiera planowana jest na rok 2014.