Fred Hersch, niestety nie jest w Polsce muzykiem docenianym tak jak na to zasługuje. Jego płyt nie znajduje się na sklepowych półkach ot tak sobie, a na koncerty przyjeżdża bardzo rzadko. A szkoda, ponieważ w dziedzinie mainstreamowego jazzu i w konwencji fortepianowego tria to jeden z najświetniejszych bandów na jazzowej scenie.
Jak wskazuje tytuł najnowsza płyta Herscha jest rejestracją koncertową dokonaną podczas trzytygodniowych występów na Starym Kontynencie w grudniu 2017 roku. Całość materiału muzycznego nagrana został w Brukseli, w National Institute for Radio Broadcasting.
W składzie doskonale znani wszystkim i wieloletni jego współpracownicy: John Hebert – kontrabas i Charles McPhearson – perkusja. A na trackiliście sześć oryginalnych utworów autorstwa lidera cztery wielkie klasyki "We See" i "Blue Monk", Theloniousa Monka (ten ostatni zagrany został na bis w wersji solo na fortepian) oraz "Miyako" i "Black Nile" Wayne’a Shortera.
Na zachętę przytoczmy słowa Herscha zapyta nowe o swoją nową płytę: „trio współdzieli muzyczny jeżyk, każdy z nas w równej mierze odpowiedzialny jest za to co pod względem muzycznym dziej się podczas koncertu. Przez ostatnie trzy dekady nagraliśmy z tuzin płyt razem i mogę powiedzieć, że ta płyta jest najlepszą jaką nagraliśmy, tak pod względem muzycznym jak i technicznym.