Eternity For A While - najnowszy solowy album Mikołają Trzaski.

Autor: 
Redakcja (Materiały prasowe)

4 listopada nakładem krakowskiej wytwórni Instant Classic ukaże się solowy album Mikołaja Trzaski. Nosi on tytuł „Eternity For A While” i zawiera siedem premierowych nagrań skomponowanych i zarejestrowanych przez gdańskiego muzyka.

„To jest na swój sposób nowe otwarcie dla mnie” – przyznaje Trzaska. „Przede wszystkim na nowej płycie jest dużo overdubów, czyli odgrywanych śladów. Dodatkowo odpowiadam tu za cały proces, począwszy od pomysłu, przez wykonanie, aż po produkcję i miksy. I jest to swego rodzaju kompletny monolit. Z drugiej strony, ta płyta jest kolejnym krokiem na mojej drodze - chcę iść w stronę niezależności, porzucenia własnego konwenansu, demontażu mojego poprzedniego podejścia do koncepcji dźwięku. Wirtuozerię i precyzję umieszczam bardziej w wyrazie i znaczeniu, niż w czystości czy intonacji, rozumianych w klasycznym sensie. Zmianie nie uległo natomiast samo instrumentarium – wciąż gram na tych samych instrumentach, głównie na klarnetach.”

W ostatnich latach Mikołaj Trzaska został uhonorowany nagrodami za pracę przy muzyce filmowej i teatralnej. Dość wymienić takie produkcje, jak choćby „Kos”, „Kler”, czy „Wołyń”. Okazuje się, że doświadczenie to wpłynęło znacząco na jego solowe dokonania. „W pracy kompozytora muzyki filmowej nauczyłem się prezentacji różnych myśli, stanów emocjonalnych, a następnie łączenia ich z obrazami i opowieściami. To również nabyte doświadczenie producenckie, ponieważ często zgrywam muzykę pod obraz. Czuję, jak powinien być oprawiony i co trzeba zrobić, żeby komunikat był czytelny. Kiedy nagrywam, wiem co chcę powiedzieć albo raczej słyszę co się ze mnie wydobywa. Miks to ustawianie planów, to rozdawanie ról postaciom. Czasami zostawiam całe tematy; tnąc - wymyślam nowe. Korzystam też z technik kolażowych” – tłumaczy muzyk.

„Eternity For A While” została zarejestrowana w Słupsku, w sali modlitewnej dawnego żydowskiego domu przedpogrzebowego. „Spędziłem tam kilka dni, nagrywając ślad po śladzie. Godzinami wsłuchiwałem się w przestrzeń tej sali, to jak absorbuje dźwięki ulicy i jak sama odpowiada. Dla mnie nagrywanie płyt solowych jest i było zawsze związane z miejscem. Miejsce to pamięć, a pamięć odzywa się swoim dźwiękiem w teraźniejszości. Miejsce jest brzmieniem i jest rodzajem akustycznego lustra, które dla muzyka, czyli dla mnie, jest odbiciem mnie samego” – mówi Mikołaj. „Znalazłem to miejsce na mapie zabytków związanych z historią pomorskich żydów. Od lat zajmuję się upamiętnieniem zagłady i pamięcią różnych mniejszości. Próbuję w jakiś sposób oddać hołd pamięci za pomocą muzyki. Nie uważam, że to koniecznie musi być krzyk i rozpacz. Wystarczy, żeby była w muzyce zaduma i miejsce na przeżywanie. By wpuścić miedzy frazy odrobinę powietrza, zrobić więcej miejsca na myślenie” – dodaje.

Za oprawę graficznej płyty odpowiada Daniel Szwed (moonmadness.pl). Mastering jest dziełem Wernera Dafeldeckera (odpowiedzialnego m.in. za „Talan” Raphaela Rogińskiego).

 

Tagi: