Inspired by Lutosławski
Płyta „Grażyna Auguścik Orchestar – Inspired by Lutosławski” jest po prostu świetna. I właściwie na tym można byłoby zakończyć. Zwłaszcza pośród tylu pozytywnych recenzji. Nie można jednak nie powiedzieć, choćby krótko, o tym, co tworzy świetność kompozycji.
A ma ona to, co najlepszego mają jazz i muzyka ludowa. Partie jazzowe nie odchodzą tu stylistycznie od folkowych. Ludowość przenika jazz, przypominając, że mają one swoje wspólne źródło, ducha poszukującego bycia wolnym. Jednak potrzeba niezwykłego kunsztu aranżerów i wykonawców, aby móc te równie niezwykłe połączenia usłyszeć. Sama Grażyna Auguścik dziękuje w jednym z wywiadów Janowi Smoczyńskiemu za piękno aranżacji i fenomenalne, jak mówi wokalistka, wyczucie porozumienia czy raczej połączenia między klasyką, jazzem i muzyką tradycyjną.
Ta ostatnia zainspirowała Witolda Lutosławskiego, jego muzyka zainspirowała z kolei Jana Smoczyńskiego, Jana Smoczyńskiego zainspirowała muzyka tradycyjna. I tak zamyka się koło, w którym na płycie inspiruje moim zdaniem jedno, żywa, przez tyle wieków, ludowość. Jeśli chodzi o dopowiedzenie tytułu, „Inspired by Lutosławski”, potwierdzenie znajdujemy już w samym spojrzeniu na tytuły utworów. Ale ja znajduję je w czymś jeszcze. Podobnie jak jego „Mała Suita”, płyta ma dwa oblicza, taneczne i melancholijne.
Taneczność zaprasza do słuchania od samego początku. Radosny pochód pierwszego utworu, wejście do ludowej kapeli jazzowej perkusji, ciarki, gdy do Grażyny Auguścik dołączają chórki, wlewające dużo mocy, a więc i pociechy dziewczynie, którą „miluńki zaniechawa”, najlepsze jak dla mnie brzmienie skrzypiec – sprężyste i intensywne, „Kukułeczka”, improwizacja skrzypcowa w „Lasowiaku”. Ale i nostalgiczna głębia w aranżacji i harmonii nomen omen w utworze „A w tej studni”.
To wszystko jest nie tylko rzadką okazję posłuchania nagrań ludowych pieśni i to na najwyższym poziomie wykonawczym zarówno w oryginalnej postaci jak i jazzowej oprawie. To także okazja złapania odrobiny jasności płynącej z dynamizmu życia. Tkwi on w muzyce i słowach, prostych i nie prostych równocześnie, bo należących przecież także do muzyki klasycznej. W nich tak jak w „tej studni” bije źródło.
A ja pozostaję jedynie z pytaniem niedawnej dyskusji ze znajomymi muzykami, czy głębiej jest jazz czy muzyka klasyczna.
OWIESEK (TRYPTYK I), TANECZNE 4, TANECZNE 3, LASOWIAK, RÓŻA, YJECHAŁ JASIO, A W TEJ STUDNI (TRYPTYK II), HURRA POLKA, ZAWIERUCHA, BĄK, FUJARKA, KUKUŁECZKA (TRYPTYK III), bonus track: A W TEJ STUDNI (radio edit)
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.