Brazylijski podmuch - Grażyna Auguścik i Paulinho Garcia w warszawskim Teatrze Studio

Autor: 
Beata Wach

Mamy połowę listopada. Chłodno, buro, prawie zima. W tej późnojesiennej aurze pojawiła się jednak luka, mały przesmyk światła – koncert divy polskiego jazzu Grażyny Auguścik i Paulinho Garcia promujący ich najnowszą wspólnie nagraną płytę „The Beatles Nova” zawierającą piosenki grupy wszechczasów w latynowskich aranżacjach. 20 listopada w warszawskim Teatrze Studio odbyła się światowa prapramiera koncertowa materiału z tego krążka.

Ciemna, nastrojowa, teatralna scena spowita dyskretnym światłem reflektorów. Dwa mikrofony, dwa krzesła i nic więcej. Punktualnie na scenę wchodzi Grażyna Auguścik w asyście jednego z najwybitniejszych wykonawców muzyki brazylijskiej Paulinho Garcii. Od jego pierwszych nut wygranych na gitarze z miejsca przenosimy się w odległe upalne zakątki świata, czujemy namacalnie zbawienną bryzę od morza i leniwie sączący się czas. Trudno się tej muzyce nie poddać. Ona wibruje, głaszcze, zmysłowo szepce. A delikatny głos Auguścik tylko tę pieszczotę podbija. I tak przez dwie godziny, ani chwili oddechu. 

„The Beatles Nova” to już trzecia wspólnie nagrana płyta przez ten duet. Ta wieloletnia współpraca zaowocowała perfekcyjną harmonią, niebywałym porozumieniem i otwartością na siebie. Są jak jeden organizm, który śpiewa jednym głosem. Nawet wtedy, gdy śpiewają na przemian, fraza wyśpiewana przez Auguścik płynnie przechodzi we frazę Garcii. Jedno jest czułe na drugie, reaguje na siebie. W niedzielny  wieczór wypełnili sobą całą przestrzeń Teatru Studio. Dzięki nim powiało brazylijskim, gęstym od gorąca powietrzem. Między „Hard day's night”, „Here Come The Sun” czy „Hey Jude” w wersji latynowskiej pojawiały się mocne brazylijskie akcenty ze słynnym „Apelo” z muzyką Baden Powella na czele czy "Preludium"  twórcy bossa novy Jobim'a. To zdecydowanie koncert urozmaiciło, a jednocześnie stało się w jakimś sensie promocją „Personal selection”, dwupłytowego albumu Auguścik wydanego tuż przed „The Beatles Nova”. Koncert zakończył się wielokrotnym bisem z lirycznymi „Spoza nas” Mietka Szcześniaka (Garcia spiewał po polsku!) i „Fragile” Stinga oraz brazylijskim stadardem „So Dance Samba”. Publiczność była ukontentowana. Dostała dokładnie to na co liczyła. Było lirycznie, nostalgicznie, leniwie i przede wszystkim bardzo ciepło. Idealny wprost zestaw na chłodne jesienne dni i nadchodzącą zimę.