Przeczytaj

  • Visions of Emerald Beyond

    Jazzrock, dziś to hasło kompletnie przebrzmiałe, przez wielu wręcz znienawidzone, ale w latach 70. to było coś co elektryzowało masy i pozwoliło takim twórcom gatunku jak Miles Davis (a w Polsce SBB czy Niemen) wskoczyć na zupełnie inny pułap popularności, przenosząc się nieraz z klubów na gigantyczne rockowe festiwalowe sceny. I grać dla zupełnie innej publiki.

  • Landmarks

    Miłośnicy zespołu Fellowship band mają ciężkie życie. Założony przez Brina Blade’a zespół jak do tej pory nagrał cztery płyty, a od czas jego powstania upłynęło już 16 lat. Oczywiście Brian jest bardzo zajętym muzykiem. Pochłania go praca z Waynem Shorterem, aktywność sidemana, tak więc siłą rzeczy Fellowship Band bywa, że musi czekać.

  • Mavi

    Niecodzienny to zespół. Włoski akordeonista ze Spoletto, francuski tubista grający czasem na starożytnym instrumencie serpent i gitarze basowejz Hericourt i szwajcarski drummer mieszkający w Zurychu, który dzieciństwo spędził w Kamerunie. Luciano Biondini, Michel Godard i Lucas Niggli.

  • " Kaszubski „Jazz w lesie”: misja, która musi trwać"

    Stereotypowe wyobrażenie sytuacji odbioru muzyki jazzowej jest następujące: centrum dużego miasta, zadymiony klub, słuchacze za zastawionymi kieliszkami stolikami, improwizujący band na kameralnie oświetlonej scenie. Niech Państwo wyobrażą sobie jednak taką sytuację: wieś w sercu Kaszub, zalesiony brzeg jeziora, widzowie na kocach, leżakach i drewnianych ławach, a przed nimi kolejne jazzowe grupy występujące na mieniącej się feerią barw estradzie. Który scenariusz Państwo wolicie?

  • In Between

    Eric Truffaz nie uchodzi dziś za jakąś wybitnie pierwszoplanową postać jazzu. Albo dokładniej – za osobę, która nadaje temu gatunkowi jakieś nowe nieznane sensy i kierunki. Nie uchodzi za „klasyka”, jak również pojęcie jazzowej awangardy niespecjalnie do niego przylega. Kim więc jest Truffaz? Kolejnym jazzowym hochsztaplerem i „ściemniaczem” pokroju Kennego G? Popowym artystą snobistycznie ubierającym swoją działalność w szaty „świętego” jazzu?

  • The Prisoner

    Nic raczej nie zdziwi tego, kto wie, jakie możliwości dla muzyków kreatywnych przedstawia miasto Nowy Jork. Sęk jednak tkwi głównie w tym, aby umieć owe możliwości dobrze wykorzystać, a wówczas sprawy mogą potoczyć się naprawdę szybko. Max Johnson nie traci czasu na pewno.

  • Little Secret

    Nikki Yanofsky. Śpiewa i wygląda od 2008 roku tak, że świat fonografii postanowił jej wysiłki uwieczniać na płytach. Gdy miała 12 zaśpiewała na słynnym Montreal Jazz Festiwal, a potem także na Olimpiadzie w Vancouver. Od tamtego czasu, wciąż młodziutka Kanadyjka nagrała trzy płyty.

  • Zaklinacz węży - Colin Stetson w Pardon, To Tu

    Choć do środka sali koncertowej Pardon, To Tu się nie zmieściłem, choć ostatnia płyta artysty podobała mi się raczej umiarkowanie - wczorajszy koncert Colina Stetsona był przeżyciem najpewniej niezapomnianym.

  • Irek Wojtczak i NY Connection w Szóstej Po Południu

    Irek Wojtczak – saksofonista i kompozytor od dawna zachowuje się dziwnie. Nie gra z kim popadnie, zastanawia się co gra i jak, nie wydaje się zorientowany na byle jakie „joby”, nie pindrzy się do kamer, i co być może jeszcze dziwniejsze interesuje się polską muzyką ludową nie tylko z okazji roku Kolberga.

  • Forever Young

    Jacob Young, jazzowy gitarzysta o utrwalonej pozycji na norweskiej scenie jazzowej, nagrał swój ósmy krążek wraz z towarzyszącymi mu: znanym polskim pianistą młodego pokolenia – Marcinem Wasilewskim oraz dwoma pozostałymi członkami jego tria: perkusistą, Michałem Miśkiewiczem i grającym na kontrabasie Sławomirem Kurkiewiczem. Skład kolektywu dopełnia norweski saksofonista, Trygve Seim.

  • Nowojorskie kujawiaki nad Bałtykiem - Irek Wojtczak NY Connection

    „Z Polakami już to robiłem” - śmiał się w wywiadzie umieszczonym na jednym z portali internetowych Irek Wojtczak, spytany o genezę projektu NY Connection. Istotnie, saksofonista eksploracją muzyki ludowej (głównie pochodzącej z rodzimych dlań okolic Łodzi i Łowicza) zajmuje się od dłuższego już czasu, jednakże skłonić do współudziału w tej materii jazzmanów amerykańskich udało mu się bodaj po raz pierwszy. Pierwsze, bardzo smakowite owoce tej kooperacji można było usłyszeć wczoraj w Sopocie.

  • Amphi + Radio Rondo

    Gdyby tylko Barry Guy miał ochotę zrobić sobie dłuższą przerwę od grania, argumentów na poparcie takiej decyzji miałby co niemiara. Za nim wszak kilkadziesiąt już lat intensywnej pracy, dziesiątki płyt i setki koncertów. Nie byłby nawet z jego strony specjalnie zuchwałym horacjański okrzyk Exegi monumentum! - zwłaszcza od czasu, gdy na rynku ukazał się pomnikowy box Mad Dogs. Twórczy ferment szalejący w jego głowie widocznie nie pozwala mu jednak na muzyczną emeryturę i z perspektywy słuchacza jest to, jak mniemam, radosna sytuacja.

  • Enter

    Koncertowa płyta Fire! Orchestra była piękna. Studyjna… jest jeszcze lepsza…

  • Waiting for you to grow

    Wzrastanie to zazwyczaj proces wymagający nie tylko czasu, ale i odpowiednich warunków. Prawu temu podlegają zarówno byty przynależne światu natury - jak chociażby umieszczona na rysunku zdobiącym recenzowaną w niniejszym tekście płytę, kipiąca soczystą zielenią roślina jak i twory ludzkiej kreatywności, takie jak chociażby muzyka improwizowana.

  • Finał Warsaw Summer Jazz Days: Mistrzostwo w dogrywce!

    Finał Warsaw Summer Jazz Days zbiegł się z finałem brazylijskiego Mundialu. Ci, którzy wyrzekli się emocji sportowych na rzecz muzycznych na pewno nie żałują takiej decyzji. Był to kolejny dobry festiwalowy wieczór, choć na wrażenia najciekawsze trzeba było czekać do ostatniego punktu programu.

Strony