Przeczytaj

  • TERAZ DUTKIEWICZ! Koncert Artur Dutkiewicz Trio w Służewskim Domu Kultury.

    Po Niemenie, Hendrixie przyszedł czas na... Artura Dutkiewicza. Ten uznany polski pianista jazzowy wydał w lutym tego roku „Pranę” płytę, która nie jest aranżacjami kompozycji kolejnego muzyka-legendy. Na krążku znalazło się bowiem osiem kompozycji i wszystkie poza jedną są autorstwa Dutkiewicza. Materiał z tej płyty można było posłuchać w ramach cyklu JAZZ DOBRY NAD DOLINKĄ w Służewskim Domu Kultury na początku mijającego właśnie weekendu.
     
  • Cosi Lontano… Quasi Dentro

    To jest płyta, która dawno, dawno temu zmieniła moje pojmowanie jazzu o 180 stopni i właściwie to ona spowodowała, że powiedziałem sobie: tak, w jazzie można tworzyć dzieła które porażają, które wstrząsają. Fenomenem tej płyty jest to, że przy zachowaniu integralności jazzowego języka i frazowania, jej atmosfera i klimat są tu kompletnie jakoś nie jazzowe, odległe od jazzowej tematyczno – wariacyjnej narracji. W ogóle nie są „jakieś” – ta płyta ma wręcz swój osobny język i logikę.

  • Pieśni Legionów według Wojtka Mazolewskiego

    Wojtek Mazolewski i pieśni legionów - trudno na pierwszy rzut oka połączyć ze sobą te dwa światy.

    Wojtek Mazolewski: Pieśni legionów towarzyszą mi od czasów szkolnych. Bardzo wcześnie nauczyłem się ich i często zdarzało się, że śpiewałem je na akademiach szkolnych. Można powiedzieć, że po części uratowały mi skórę i moją edukację. W tamtym czasie lubiłem już bardzo dużo rozrabiać i często zostawałem wywoływany do nagany podczas apeli, ale dzięki temu, że chwilę później występowałem w części artystycznej, większość słuchaczy zapamiętywała z tej lepszej strony. Kiedy śpiewałem „O mój rozmarynie” czy „Rozkwitały pąki białych róż” moje wybryki i błędy młodości szły w niepamięć.

  • Tomasz Stańko & Oleś Brothers w Zatoce Sztuki: muzyka, jakiej dawno u nas nie było!

    Oświecony mirem postaci ze wszech miar zasłużonej i statusem żywej legendy polskiego jazzu Tomasz Stańko nie jest dziś artystycznie zobowiązany absolutnie do niczego. Muzyk o jego pozycji może sobie pozwolić na cokolwiek i nikt nie może mu tego uczciwie nabytego prawa odebrać. Niemniej wybory, których ostatnio dokonuje nie zawsze okazują się trafione.

  • Gdzie jest plus, tam musi być i minus – Esperanza+ na Solidarity Of Arts

    „No jasne, na to   t r z e b a   iść!” z entuzjazmem zawołał znajomy, gdy zagadnąłem go w drodze do Polskiej Filharmonii Bałtyckiej. Niebawem na jej scenie plenerowej miał się rozpocząć koncert Esperanza+. Pomyślałem, że ma bezsprzeczną rację – nie skorzystać z szansy ujrzenia i usłyszenia legend takich jak Wayne Shorter i Herbie Hancock, samej, będącej obecnie w twórczym rozkwicie, Esperanzy Spalding jak i całej gamy gwiazd zaproszonych na główne wydarzenie tegorocznej edycji festiwalu Solidarity Of Arts byłoby co najmniej niestosowne. Poza tym – liczy się też show.

  • Tomasz Stańko. Listy Chopina – Improwizacje w Filharmonii Narodowej.

    Tomasz Stańko ma już w swoim dorobku nie jeden projekt związany z jazzową aranżacją muzyki Chopina. Wystarczy tylko wspomnieć nagraną z Leszkiem Możdżerem płytę „Chopin-Impresje” czy udział w festiwalu „Chopin i jego Europa” w 2007r. z pianistą Makoto Ozone. Nie było więc zaskoczeniem wystąpienie trębacza na jubileuszowej 10. edycji Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego „Chopin i jego Europa” w Filharmonii Narodowej.
  • Prana

    Gdyby próbować wskazać tradycję spoza obszaru Europy i Ameryki Północnej, która w największym stopniu wpłynęła na rozwój jazzu z pewnością dość poważnie w tym kontekście należałoby rozpatrzeć szeroko pojętą muzykę hinduską, z której skarbca czerpały tak znamienite postaci -by wymienić tylko kilka- jak John Coltrane, jego małżonka Alice,  Don Ellis, John McLaughlin czy - na polskim gruncie - Sławomir Kulpowicz.

  • Non Sequiturs

    Non Sequiturs to trzeci krążek kwartetu Liebman-Eskelin-Marino-Black dla wytwórni HatHut. Saksofoniści prowadzą swoje tenorowe dialogi już od 2005 , począwszy od "Different But The Same" i "Renewal" wydanego 3 lata później. Jak się potoczyła rozmowa na ostatnim albumie? Dość oszczędnie...

  • Black Love

    Debiutanckie LP „Black Love” Carlosa Garnetta (1974) to idealny prequel do opisywanej tydzień temu płyty „The Seeker” (2014) Azara Lawrence’a. Obaj Panowie wywodzą się w końcu z jednego środowiska i po dziś dzień wspólnie, dumnie reprezentują nurt spiritual-jazzu. Oprócz punktów wspólnych są też i wyraźnie różnice, obrazujące jak mocno zmienił się ten nurt przez równe 40 lat.

  • ISAM

    Trudno jest pisać recenzje współczesnej muzyki elektronicznej, która z założenia jest bogata w odniesienia i konteksty a zarazem dość abstrakcyjna i nie zawiera przecież tak robudowanej warstwy harmoniczno-melodycznej jak jazz czy muzyka współczesna. Trudniej jeszcze zdefiniować twórczość samego Amona Tobina, który jest chyba jednym z najbardziej eklektycznych i kreatywnych twórców „postklubowej” elektroniki.

  • Mise En Abîme

    "Mise En Abîme", to coś więcej niż błyskotliwe nawiązanie do artystycznych środków wyrazu, poprzez fonetyczny zapis francuskiej nazwy zjawiska historii bez historii, czy powielających się lustrzanych odbić. To prawdziwa metodologia utworu muzycznego według Lehmana. To jeden z ważniejszych albumów jazzowych ostatnich lat.

  • Jedwabnik

    Płyta Jedwabnik efemerycznego projektu Dwutysięczny nie ma zbyt wiele wspólnego z muzyką improwizowaną sensu stricte, choć samego studyjno-produkcyjnego intuicjonizmu w utworach z pewnością nie brakuje. Zdemaskujmy osoby dramatu: spiritus movens całego przedsięwzięcia – Błażej Król, muzyk najbardziej identyfikowany z formacją UL/KR.

  • The Seeker

    Spiritual-jazz zaczął po mału (ale nie po cichu) wdzierać się do post-bopowej i free-jazzowej muzyki początku lat 60., by w końcu z wielkim hukiem, najczęściej przy akompaniamencie gąszczu instrumentów perkusyjnych, stać się na chwilę jednym z wiodących nurtów w jazzie. John Coltrane, Alice Coltrane, Pharoah Sanders, McCoy Tyner, Albert Ayler, Don Cherry, Archie Shepp - wszyscy ulegli wspaniałemu, religijnemu (być może pozornie) uniesieniu.

  • Visions of Emerald Beyond

    Jazzrock, dziś to hasło kompletnie przebrzmiałe, przez wielu wręcz znienawidzone, ale w latach 70. to było coś co elektryzowało masy i pozwoliło takim twórcom gatunku jak Miles Davis (a w Polsce SBB czy Niemen) wskoczyć na zupełnie inny pułap popularności, przenosząc się nieraz z klubów na gigantyczne rockowe festiwalowe sceny. I grać dla zupełnie innej publiki.

Strony