Stanley Clarke

Stanley Clarke - 71 urodziny śpiocha

Być może najważniejszy dzień w życiu Stanleya Clarke’a rozpoczął się od spóźnienia. Stanley zaspał do szkoły, był wówczas jeszcze w liceum, i spóźnił się na zajęcia w Roxborough High School w Filadelfii. Gdy wpadł wreszcie zdyszany na lekcje muzyki okazało się, że wszystkie najlepsze instrumenty zostały już zajęte – gitara, klawisze, perkusja, skrzypce. Na nic zdała się cała edukacja, którą zdążył pobrać, umiejętność gry na akordeonie, skrzypcach i wiolonczeli. Wszystko najlepsze było już zaklepane. Została tylko słabizna – gitara basowa. Nie mając szczególnego wyboru, Stanley położył ręce na basie, po raz pierwszy w życiu. Kilkadziesiąt lat później w podziękowaniu za to poświęcenie Stanley Clarke odebrał honorowe wyróżnienie – klucze do miasta. Między dniem wielkiego zawodu, gdy okazało się że Stanley będzie musiał zostać, ku własnej rozpaczy, basistą a dniem, w którym odbierał klucze do bram Filadelfii wydarzyło się bardzo wiele dobrego.

Jest ryzyko, jest zabawa - rozmowa z Marcusem Millerem

Marcus MIller jeden z nielicznych jazzmanów, za którym fani potrafią podróżować niemal jak gruppies za gwiazdami rocka. Namaszczony przez MIlesa, wirtuoz gitary basowej, multiinstrumentalista i rasowy showman dziś obchodzi 56 urodziny.

Startuje Warsaw Summer Jazz Days 2019

4 lipca, pierwszego dnia tegorocznej odsłony Warsaw Summer Jazz Days, w warszawskim klubie Stodoła, wystąpią Kamila Drabek Tercet, Jazzmeia Horn oraz Stanley Clarke Band.

Dom Um Romao/Spirit Of The Times

Historię piszą zwycięzcy. W przypadku historii muzyki są to ci, którym udało się przebić na listy przebojów, ci, którzy zwrócili sobą uwagę wytwórni i dostali duże pieniądze na promocję, stworzyli chociaż jeden radiowy hit. Tak było przez lata i nie omijało to jazzu. Na szczęście po latach możemy tę historię odczarować, co zresztą na łamach różnych mediów chętnie czynię. Dziś przedstawiam dwie znakomite płyty perkusjonalisty, którego zdecydowanie przyćmił rodak, Airto Moreira.

Up

Czy znajdzie się ktoś, kto nie przeżywał chociaż przez chwilę ostrej, graniczącej z uwielbieniem fascynacji Stanleyem Clarkiem? Chociaż to o Pastoriusie mówi się jako o bogu basówki, jego subtelna gra przez lata trafiała do mnie znacznie słabiej od niemal rockowego łojenia i tłustych, funkowych tematów Stana. Lata odsłuchów z płyt i na żywo, garść kompozycyjnych kiksów, autoplagiatów czy powtarzanych w kółko patentów odpowiednio obniżyły dla mnie "atrakcyjność" muzyka. Nie sądziłem wręcz, że uda mu się nagrać płytę naprawdę dobrą...

Stanley Clarke i jego nowa płyta UP

Określenie "legendarny basista" w odniesieniu do Stanleya Clarke'a to z pewnością truizm, ale jedyny i właściwy, gdy przychodzi pora na anons kolejnego albumu muzyka. Bo kim, jeśli nie legendą może być autor i współautor kilkudziesięciu albumów, basista słynnego Return to Forever, producent i kompozytor? Najnowszy krążek "UP" wydała oficyna Mack Avenue Records.

The Loud Minority

Nie wiem czy Frank Foster podczas nagrywania własnej kompozycji „The Loud Minority” na płytę Donalda Byrda „Kofi” (znakomitej zresztą!) miał już w głowie pomysł na swój zespół. Może iskrą do jego założonia było to, że sesje na „Kofi”, w tym jego autorski utwór, zostały na 25 lat wrzucone do archiwum Blue Note’u? Muzyka z lat 1969-1970 ukazała się bowiem dopiero w roku 1995! A idąc jeszcze głębiej – może autorski album „The Loud Minority” to kamień rzucony w świat muzycznej branży, która zakopała jazzowy klejnot?

George Duke nie żyje.

Pamiętamy go z niezliczonych jazzowych i niejazzowych projektów. Z grania ze Stanleyem Clarkiem, Frankiem Zappą, Milesem Davisem,  Daft Punk czy Michaelem Jacksonem.  Ale także z tego, że wyprodukował ogromne ilości  płyt innym muzykom, a jako pianista i klawiszowiec towarzyszył kolejnym nieprzeliczonym setkom. 5 sierpnia George Duke - szara eminencja amerykańskiej sceny muzycznej, a jak twierdzi wielu „Król funku” zmarł w wieku 67 lat na białaczkę imfatyczną.

1, 2 To The Bass

No musieli poczekać miłośnicy talentu Stanleya Clarke’a na tę płytę swego idola. W liner note napisane jest, że od czasu wcześniejszego nagrania wirtuoza upłynęła dekada.