John Coltrane

Eric Dolphy - muzyk idealny i kompletny. Dziś miałby 96 lat.

Podobno na kilka tygodni przed śmiercią muzyka, dziennikarz zapytał go dlaczego nigdy nie spróbował grać czegoś „przyjemniejszego dla ucha”, bardziej mainstreamowego, czym mógłby podbić szerszą publiczność i zyskać sobie silniejszą pozycję. Dolphy zniesmaczył się a potem odpowiedział z powagą: „Prędzej umrę niż zagram coś, co do czego nie będę miał pełnego przekonania, że tak powinna brzmieć muzyka.” 29 czerwca, niedługo po udzieleniu tej odpowiedzi, zmarł w berlińskim szpitalu. Okoliczności nie są do końca jasne.

Najpiękniejsza w muzyce jest jej natura - jednocześnie mistyczna i naukowa - słów kilka prosto od Anthony'ego Braxtona.

Jazzarium: Łatwo zetknąć się z opinią, że muzyka Dave’a Brubecka nie jest jazzem, ponieważ jest zbyt mainstreamowa. Inni twierdzą, że twórczość Johna Coltrane’a nie jest jazzem, ponieważ jest wręcz anty-muzyką. Czy pańskim zdaniem istnieje coś takiego jak anty-muzyka?

Kiedy Anthony Braxton gra ludzie słuchają!

„Kiedy Anthony Braxton gra ludzie słuchają” taki komunikat można przeczytać na pierwszej od czasu słynnego recitalu solo „For Alto” płycie wydanej w legendarnej Delmark Records, a zatytułowanej „GTM 2000”. I rzeczywiście coś w tym jest. Ludzie słuchają, ponieważ przez ostanie kilka dekad Braxton na swój własny, niekiedy nawet bardzo głośny sposób zmienia bieg jazzu i improwizacji.

Marcin Olak Poczytalny: Słuchawki

Mam nowe słuchawki. Takie, które potrafią wyciszyć świat. Zakładam je, wysłuchuję komunikatów o włączonym zasilaniu i podłączonym urządzeniu bluetooth i już mogę na chwilę zapomnieć o wszystkim dookoła. Są naprawdę skuteczne. Jechałem wczoraj na koncert, siedzę w busie po lewej stronie, za kierowcą. Trochę mi głupio, bo one naprawdę dobrze odcinają, więc kiedy ich używam przestaję na moment uczestniczyć w życiu samochodowym. Nie słyszę rozmów, znika nawet szum opon i grające radio. Cisza.

Pomocnik i przewodnik Coltrane'a! Pharoah Sanders

Ornette Coleman ogłosił go swego czasu „najlepszym tenorowym saksofonistą na planecie”, Albert Ayler mawiał: „Trane jest Ojcem, Pharoah Synem a ja jestem Duchem Świętym”. Tak przedstawia się w ogólnym zarysie hierarchia duchowa jazzu lat 60., wchodzącego w swoją fazę duchową i awangardową. Saksofonista Pharoah Sanders był jedną z wyróżniających się postaci na tej scenie. Charakteryzował go silny, bezkompromisowy ton oraz filozoficzno-duchowa otoczka.

Creed Taylor i jego Impulse!

O samej muzyce napisano już chyba wszystko, co można było. Sześć pierwszych płyt z katalogu wytwórni Impulse, z roku 1961. to absolutny kanon i nie wyobrażam sobie pisania czy, jeszcze gorzej, oceniania ich. Jak ocenić „Africa/Brass” Coltrane'a, „Out Of The Cool” Gila Evansa czy wspaniałe spotkanie po latach Kaia Winginda i J. J. Johnsona na płycie „The Great Kai & J.J.” To trochę tak, jak oceniać Biblię – jest i tyle.

A Love Supreme: Live In Seatle

Od kiedy pierwszy raz usłyszałem A Love Supreme, a było to bardzo dawno temu, zacząłem zastanawiać się jak ten olśniewający materiał muzyczny brzmiał na żywo. Co czuli słuchacze poddani potędze Coltrane’owskiego brzmienia? Jak zniewalające wrażenie musiała robić muzyka zamknięta w A Love Supreme, Acknowledgement, Resolution i Psalm? Jak z bliska działała moc surowej, hymnicznej, natchnionej narracji twórcy, dla którego ta płyta stała się wielką deklaracją, fundamentalnym manifestem i swoistym opus magnum?

Komeda pod powieką

Trzeba nam nowego patrona! Krzysztofa Komedy! - zawołała na naszych łamach przed laty Marta Jundziłł. Od tamtego czasu mam nawracajacy sen. Zamykam oczy i widze Go. Komedę! Takiego oficjalnego, wskazanego przez parlament, utwardzonego majestatem państwa i wolą narodu, obwieszczonego głosem suwerena i na końcu dobitego laską marszałkowską. Co za widok!

Święty Graal Święta Krew

Co myślisz o tej ostatniej płycie Johna Coltrane’a? Tej odnalezionej, wiesz? Wiem pomyślałem, ale co o niej myślę trudno oderwać od kontekstu, w jakim pojawiła się na rynku, a raczej bez kontekstu dziennikarskiej euforii. Święty Graal odnaleziony! Epokowe nagranie! Wielka płyta! To tylko niektóre sentencje z reakcji medialnych na niedawną premierę albumy John Coltrane - Both Directions at Once: The Lost Album.

A LOVE SUPREME: LIVE IN SEATTLE już w październiku.

Po prawie sześciu dekadach od powstania, światło dzienne ujrzy historyczne nagranie z występu Johna Coltrane'a. Materiał A Love Supreme: Live In Seattle został zarejestrowany pod koniec 1965 roku, podczas ostatniego wieczoru serii koncertów w The Penthouse w Seattle. To muzyczne objawienie o historycznym znaczeniu. Dokumentuje moment, w którym Coltrane poszerza swój kwartet o drugi saksofon Pharoah Sandersa i drugi bas Donalda Garretta, przechodząc tym samym w ostatnią fazę swojej kariery.

Strony