Recenzje

  • Emerging Field

    Wstyd się przyznać, ale Faruq Z.Bey, muzyk istniejący na muzycznej scenie lat już niemal czterdzieści jest moim tego rocznym odkryciem. Najpierw przyszło zauroczenie dość starą już płytą zespołu Griot Galaxy "Opus Krampus" wydaną dla nieistniejącej już chyba (przynajmniej od lat nie wydaje niczego i co gorsza nikt tych nagrań też nie wznawia) wytwórni Sound Aspects. Teraz od bodaj dwu miesięcy jestem pod wrażeniem "Emergency Field".

  • Introducing Triveni

     

    Czas już najwyższy, aby w miejscu zarezerwowanym na płytę tygodnia pojawił się album, którego w na stronach portalu zabraknąć nie powinno. Pora ku temu jest najwyższa, bo płyta wkrótce będzie obchodziła swoje pierwsze urodziny na światowym jazzowym rynku i jak nie teraz to kiedy indziej miałby sięu nas pojawić. Oto więc ona. „Introducing Triveni”.

  • Morning Glory

    Od czasu kiedy pierwszy raz posłuchałem tego tria, a było to przy okazji płyty “Aurora” wiedziałem, że nie będzie mi się z tą muzyką łatwo rozstawać.

  • Gladwell

    Julian Lage ma dziś 33 lata, ale kiedy zaczynał swoją karierę gitarzysty miał lat pięć. Rok później pierwszy raz wystąpił publicznie. Pierwsze co chce się w obliczu takich faktów powiedzieć to – nie ma co cudowne dziecko i już! Z jednej strony to naprawdę coś zagrać u boku Carlosa Santany mając osiem lat, a potem pojawiać się przy różnych okazjach a to z Patem Metheny, a to z Tootsem Thielmansem albo Johnem Grismanem i w końcu zagrać podczas gali Grammy Award. Z drugiej jednak przecież wiemy doskonale jak to bywa z takimi cudownymi dziećmi.

  • Bap-Tizum

    Kiedy na rynku płytowym ukazał się album „Bap-Tizum” formacja Art. Ensemble of Chicago miała za sobą sześć lat istnienia, pozycję grupy kultowej, artystyczną podróż do Europy, do Paryża, album „Les Stance A Sophie” będący jednocześnie ścieżką dźwiękową do filmu o tym samym tytule, który wyreżyserował Moshe Misrahi - przedstawiciel francuskiej „nowej fali” oraz niezliczoną ilość koncertów zarówno w małych salach, jak i na wielkich festiwalach. Nie miał jeszcze tylko na koncie kontraktu z dużym labelem.

  • What is There What Is Not

    Luciano Biondini (Spoletto 1971r., Włochy), Michel Godard (Belfort 1960r., Francja) Lucas Niggli (West Camerun 1968r.dzisiaj Szwajcaria). Trzech muzyków, wychowanych w różnych muzycznych kulturach, którzy postanowili wiele lat temu, że nie będą w swojej artystycznej pracy ograniczać się stylistycznie, że wykorzystają całą muzykę świata począwszy od średniowiecznej, klasycznej, poprzez jazz, rock, muzykę Orientu na współczesnej i swobodnie improwizowanej skończywszy.

  • Bailador

    „Chciałem, żeby tej muzyce słychać było taneczne rytmy Brazylii i Afryki i by tym razem melodie, tematy były proste. Skupiłem się na grze na klarnecie basowym oraz saksofonach, trąbkę pozostawiając Ambrose'owi” wyznał w jednym z wywiadów Michel Portal - postać we europejskim jazzie, a już na pewno francuskim legendarna. Plan był więc prosty, łatwy do spamiętania i co tu kryć bardzo trudny do wdrożenia. Napisać łatwe, proste melodie w słyszalnych rytmach tanecznych to nie przelewki.

  • Voice Of My Beautiful Country

    O Rene Marie dowiedziałem się od pana Adama Obtułowicza wiele lat temu, kiedy był nie tylko profesorem matematyki, ale również aktywnym recenzentem jazzowych płyt. Pan Adam, szkoda, że już nie publikuje swoich tekstów, zwykł rekomendować odkryte przez siebie zjawiska muzyczne z niezachwianą pewnością, że poleca coś ogromnie wartościowego, ale także czynił to w sposób bardzo dyskretny. Zapewne ta dyskrecja sprawiła, że musiało upłynąć trochę czasu zanim na dobre zainteresowałem się śpiewaczką, która nijak nie przystawała do stereotypu nowoczesnej damy mikrofonu.

  • Addis Through The Looking Glass

    Fusion, fuzja to słowo, które paść musi, gdy mowa o grupie Dub Colossus. Gitarzysta i producent Nick Page, znany jako Dubulah, wybrał się na muzyczne poszukiwania do stolicy Etiopii - Addis Abeby. Szukał i znalazł - stare brzmienia, nową muzykę i znakomitych wykonawców. Niedawno nagrali razem czwartą płytę. 

  • Enesco Re-imagined

    Pełny okres dziewięciomiesięcznej inkubacji mija dzisiaj od chwili kiedy pielęgnuję w sobie wirusa muzyki zawartej na tej płycie. Infekcja postępuje i jestem z tego powodu bardzo zadowolony. Po pierwszym entuzjazmie pomyślałem, że odczekam chwilkę i wrócę do niej za kilka tygodni, tak żeby sprawdzić czy ciągle porusza, czy może czar prysł w międzyczasie i album będzie się już tylko kurzyć zapomniany na półce.

  • My Favorite Things

    31 lipca urodził się Ahmet Ertegun. Fakt ten okazał się dla jazzu bardzo ważny, ponieważ pod okiem Ahmeta i jego brata Nesuhi’ego i ich oficyny wydawniczej Atlantic Records ukazywać zaczynały się płyty, które wkrótce miały zmieć oblicze gatunku. Gdyby chcieć opisać wszystkie wspaniałe płyty, jakie bracia Ertegunowie wyprodukowali www.jazzarium.pl musiałby zmieć się w miejsce Atlanticowskiego kultu.

  • Reverse Thread

    Regina Carter, bez dwóch zdań najsłynniejsza skrzypaczka jazzowa na świecie ma na swoim koncie tak długą listę sukcesów, że wymienianie ich teraz wypełniłoby zbyt wiele miejsca. O dwóch jednak wspomnieć trzeba. Pierwszy to umożliwienie jako pierwszej Afroamerykance gry na legendarnych skrzypcach „Cannon” Guarneriego drugi to przyznane w 2006 r. stypendium McArthura, któremu zresztą w pewnej mierze zawdzięczamy projekt „Reverse Thread”.

  • Aram Bajakian's Kef

    John Zorn wybrał go do swej nowej serii wydawniczej Tzadik Records – Spotlight – skoncentrowanej na młodych talentach nowojorskiej sceny niezależnej. Lou Reed zaprosił na wspólną trasę koncertową. To wystarczające rekomendacje do tego, by przyjrzeć się z uwagą debiutanckiej płycie brooklyńskiego gitarzysty, ormiańskiego pochodzenia – Arama Bajakiana. Nad Wisłą uwagę może przyciągnąć piąty utwór na krążku „Kef” pod tytułem… „Wrocław”.

  • Lagrimas Mexicanas

    Było by nadużyciem ogromnym powiedzieć, a tym bardziej napisać, że wspólne przedsięwzięcie gitarzysty Billa Frisella i kompozytora, gitarzysty, autora tekstów ma cokolwiek wspólnego z jazzem. Raczej więc recenzja tej płyty nie powinna znaleźć się na łamach tego portalu. Z drugiej jednak strony dlaczego miałby się nie znaleźć skoro po pierwsze jest kolejnym dowodem muzycznej aktywności Frisella, po drugie zawiera muzykę, którą zupełnie spokojnie można wietrzyć zaatakowane jazzem uszy.

  • Five Pedals Deep

    Napisałem kiedyś, że mam nadzieję, że kariera tego młodego pianisty będzie rozwijała się dobrze, że podejmowane kroki artystyczne doprowadzą go do pozycji jednego z najwazniejszych pianistów jazzowych. Nadzieja ta towarzyszy mi cały czas, ale dzisiaj, kiedy kolejny album, co prawda nie jazzowy (w całości poświęcony Janowi Sebastianowi Bachowi) zaczyna majaczyć na horyzoncie jestem jakoś spokojniejszy, że z Danem Tepferem będzie dobrze i to miejsce w gronie najważniejszych pianistów w końcu zajmie. Jest na dobrej drodze.

Strony