Recenzje

  • Afternoon Delights

    W odstępie dwóch tygodni na sklepowych półkach pojawiły się dwie płyty w złotych okładkach. Obie fanów muzyki improwizowanej przyprawiają o dreszcz ekscytacji. O nowej płycie zespołu Hery już pisaliśmy. Teraz przyszedł czas na trzeci w karierze album tria Levity - “Afternoon Delights”.

  • Friends

     

    Stanley Jordan – wirtuoz gitary, który opanował trudną, ale szalenie efektowną technikę gry tapingowej zamilkł na wiele lat czym zresztą zasmucił swoich fanów nieprzytomnie. Szczególnie myślę tych, którzy mieli okazję widzieć na żywo wyczyny amerykańskiego gitarzysty. Polscy słuchacze także mieli szansę doświadczyć na własne oczy jak to jest gdy staje przed nimi muzyk o niebywałej zręczności i dodatkowo reprezentujący tak olśniewające umiejętności grania na dwóch gitarach jednocześnie.

  • Where My Complete Beloved Is

    W przypadku poprzedniej płyty Hery, ale też innych projektów Wacława Zimpla, żeby odważyć się coś o nich napisać, musiałem wpierw wsłuchiwać się w te nagrania przez wiele godzin - dosłyszeć, zrozumieć, docenić. Tym razem jest inaczej. Obezwładniającą siłę muzyki z “Where My Complete Beloved Is” słychać od pierwszych nut.

  • En mi piel

    To ostatni w tym roku moment na taką płytę - album, na którym autorka jawnie domaga się więcej słonecznego światła i błękitu nieba. A to wszystko w ramach kolektywu afro-hiszpańskiego. O co chodzi? O płytę Buiki "En mi Piel".

  • 7 Pieces

    „Jimmy Giuffre zmienił bieg jazzowej historii, gdy zainspirowany sonatą Debussy’ego na flet, altówkę i harfę postanowił stworzyć  improwizujące trio bez perkusji”.

    Muzycy występujący w tym nagraniu to Jimmy Giuffre na klarnecie, saksofonie tenorowym i barytonowym, na gitarze Jim Hall i Red Mitchell na kontrabasie.  Spotkali się po raz pierwszy w październiku 1956 r. by ponownie w tym samym składzie w Los Angeles (23,25 lutego i 2 marca 1959r.) przy pomocy „zorientowanego na jazz” Bonesa Howe’a zarejestrować zawartą na płycie muzykę.

  • O'Neal's Porch

    William Parker jest chyba najaktywniejszym spośród współczesnych jazzmanów. Udziela się w takiej ilości projektów, że albo zapamiętamy po nim wszystko, albo... nic. Osobiście byłbym za tym pierwszym wyjściem.

  • Hotel Du Nord

    2011r. przyniósł nam „Hôtel du Nord”. kolejny album kwartetu Sylvie Courvoisier –Mark Feldman, jak wydana wcześniejsza „To Fly to Steal”. , muzyka zawarta na tym albumie jest równie wielkiej urody. Zespół tworzy sobie tylko przynależny rodzaj muzyki, powstały na styku czterech niezwykłych osobowości jakimi są Sylvie Courvoisier, Mark Feldman, Thomas Morgan i Gerry Hemingway.

  • Msza Święta w Brąswałdzie

    Wielka to frajda odkrywać zupełnie nowe muzyczne obszary za sprawą muzyków znanych dotąd z projektów jazzowych czy okołojazzowych. Tak jest właśnie z grupą kIRk i ich najnowaszą płytą “Msza Święta w Brąswałdzie” i jej trębaczem - Olgierdem Dokalskim, znanym czytelnikom Jazzarium.pl z zespołu Daktari.

  • Suno Suno

    Zapowiadaliśmy też album na naszych łamach jakiś czas temu, bo i jak można było nie odnotować pyty, na której grają jedni z najbardziej dziś dyskutowanych i nagradzanych muzyków nowoczesnego jazzu pianista Vijay Iyer i saksofonista altowy Rudresh Mahanthappa. Ale płyta nie jest sygnowana nazwiskiem żadnego z nich i przyznam się bez bicia czekałem na okazję, aby o jej autorze móc skreślić choćby kilka słów. Tak, tak wymienieni z nazwiska dżentelmeni nie są jedynymi przedstawicielami nurtu określanego przez niektórych jako indian-american jazz.

  • Oh!

    Powrót do przyszłości? Kolejna edycja? Scofield i Lovano wraz z dwoma nowymi kolegami w zespole, ale starymi znajomymi zabierają nas w podróż, której na imię John Scofield Quartet - zespół, który działał na przełomie lat 80. i 90. i żeby nie było niedopowiedzeń, chodzi mi o święcący wówczas triumfy zespół Scofielda z Lovano. Wówczas był to zespół wspaniały - w kategoriach współczesnego jazzu akustycznego, mainstreamowego nie mający niemal sobie równych.

  • Youth Oriented

    Wprawdzie jazz rock powstał ponad trzydzieści lat temu, a fusion zdominował muzykę jazzową od lat 70. po koniec 80. i wydawać by się mogło, że wraz z coraz bardziej miałkimi i skłaniającymi się ku smooth jazzowi produkcjami tego ostatniego, koncepcja połączenia jazzu i rocka odchodzi w niepamięć.

  • Romance With The Unseen

    Don Byron to dusza niepokorna. W swej karierze grał już tak różną muzykę, że trudno byłoby odpowiedzieć na zdawałoby się bardzo proste pytanie: jaką muzykę gra Don Byron? Nawet skwitowanie tego prostym stwierdzeniem: jazz, dalekie jest od prawdy. W swym dorobku ma przecież na przykład płytę z muzyką Mickey Katza, którą owszem zaliczyć można do improwizowanej, doszukać się tam elementów jazzu, ale powiedzieć o niej, że jest to po prostu jazz byłoby nadużyciem.

  • Biophilia

    Björk, co by nie mówić, jest artystką kontrowersyjną. Nawet jeśli nie zakłada na siebie sukienki z mięsa, choć i ona ma na swoim koncie kilka globalnie komentowanych kreacji, jej kolejnym albumom towarzyszy medialny szum. Przy "Biophilii" jest to tym bardziej spodziewane, ża nie jest to tylko po prostu płyta z muzyką, ale cały multimedialny koncept - album studyjny, zbiór aplikacji na iPada, nowa strona www a w miejsce trasy koncertowej cykl warsztatów edukacyjnych.

  • Straight Lines

    To jedna z najbardziej "normalnie jazzowych" płyt Vandermarka. Włączenie kompaktu powoduje, że z głośników zaczyna dobywać się swingująca muzyka, silnie osadzona w tradycji wywodzącej się z bopu, a może nawet z ostatnich lat swingu. Jest ta muzyka jednak bezpośrednim spadkobiercom jazzu współczesnego w latach '60.

  • We Thought About Duke

    Muzyka Duke'a Ellintona kojarzona jest zwykle z dużymi składami orkiestrowymi. I chyba słusznie, a sam mistrz bodaj najlepiej czuł się mając do dyspozycji znaczną ilość muzyków. Jego orkiestra - fakt, dość podle, tym niemniej jednak przetrwała kryzysowe lata dla bigbandów, jakimi był okres po II Wojnie Światowej.

Strony