Yes!

Autor: 
Piotr Jagielski
Aaron Goldberg / Ali Jackson Jr. / Omer Avital
Wydawca: 
Sunyside
Dystrybutor: 
Sunnyside
Data wydania: 
20.02.2012
Ocena: 
3
Average: 3 (1 vote)
Skład: 
Aaron Goldberg: piano; Omer Avital: bass; Ali Jackson Jr.: drums

Aaron Goldberg jest pilnym uczniem. Odrobił swoje lekcje z historii i dziś w jego grze na klawiszach pobrzmiewają duchy Theloniousa Monka, Duke'a Ellingtona i Ahmada Jamala. Wszystko pięknie. Pianista skrupulatnie przestudiował każdą nutę, jaką zagrali wielcy pianiści jazzu i wyselekcjonował cechy ich gry, które najbardziej mu odpowiadają. Gra świetnie – ręce same składają się do oklasków nad tym popisem erudycji jazzowej. Ali Jackson Jr to świetny perkusista, grający jak Max Roach albo Kenny Clarke. Kładzie akcenty dokładnie tam, gdzie powinien, uważnie przysłuchuje się temu, co robią jego koledzy, a kiedy trzeba po prostu zagrać – gra. Nie sili się na popisy i nie uważa, że zagranie czegoś prosto jest zagraniem tego źle albo „nie wystarczająco jazzowo i intelektualno-bełkotliwie”. Gra Omera Avitala przypomina grę młodego Charlesa Mingusa. Jest zdecydowany, odważny, pełny pomysłowości i precyzyjny.

Historii jazzu mamy tu wiele – muzycy wzięli na warsztat takie klasyki jak monkowskie „Epistrophy”, „Maraba Blue” Abdullaha Ibrahima czy „The Shepherd” z repertuaru Duke'a Ellingtona. Reszta utworów, nawet jeśli napisana przez Jacksona i Avitala, równie dobrze mogłaby zostać przypisana Monkowi albo Jamalowi. Tylko pytanie – czy to na pewno dobrze? Czy należy cieszyć się z tego, że młodzi muzycy sprawnie inkorporowali styl wielkich mistrzów? Sprawnie, wiernie i miejscami dość bezrefleksyjnie. Nie potrafię powiedzieć na czym polega styl gry Goldberga – nie wiem gdzie kończy się Monk, a gdzie zaczyna młody pianista. I myślę sobie, że to niedobrze (oczywiście rezerwuję sobie prawo do jednostkowej zaledwie opinii).

Nagranie jest ogólnie bardzo delikatne, lekkie. Wydaje się, że muzycy w ogóle nie przygotowywali się do sesji – po prostu przyszli i zagrali. Wydaje się, że każdy tak może, ale przecież nie raz okazywało się, że otóż wcale nie. Trzej muzycy znają się od lat – wspólnie studiowali i ogrywali się na drodze do czegoś poważniejszego w ich karierach. I płyta „Yes!” może być właśnie tym czymś bardziej serio. Płyta jest dobra – jak najbardziej! Jest bardzo w porządku. Jest dobrze zagrana, przemyślana, swobodna i przyjemna. Odsyła do czasów minionych – dla wielu, czasów najwyższej jakości jazzu. Tylko nie do końca wiem, co z tego. Więc może nie mocne „Yes!” a raczej po prostu „OK”.

No i ocena – jeśli poprzednio recenzowana przeze mnie  „Ghost Of The Sun” Billa McHenry'ego to czterogwiazdkowa płyta, to „Yes!” oceniam na trzy.

Maraba Blue; Yes!; Aziel Dance; Epistrophy; El Soul; Way, Way Back; Homeland; The Shepherd; Manic Depressive