Jahira
„Jahira” to trzecia płyta austriackiego kontrabasisty. Długo trzeba było czekać na kolejny krążek, bowiem aż cztery lata, od ostatniego albumu „Panorama”. I fani Glawischniga nie powinni być zawiedzeni.
Zainspirowany małymi zespołami Charliego Hadena czy Sonny’ego Rollinsa, kontrabasista zaprosił do studia swoje własne trio – z saksofonistą Samirem Zarifem i perkusistą Ericem Doobsem. Owocem tej współpracy jest ciekawa płyta, będąca czymś na kształt zabawy tradycją i brzmieniem bardziej nowoczesnym. Ogólnie sporo tu wszystkiego – brzmień klezmerskich, klasycznego jazzu, wpływów muzyki arabskiej i latynoskiej. Nie ma natomiast – i warto zwrócić na to uwagę – pianisty, co jest rzadkością. Mało który artysta decyduje się na trio bez klawiszy. Mimo tego braku, muzyce nie brakuje niczego – szczególnie współpraca między kontrabasistą a saksofonistą (tenorowym i altowym) wypada ciekawie, gdy panowie dublują swoje partie i jeden gra „pod spodem” drugiego, że pozwolę sobie na taki karkołomny opis.
Poza kompozycjami Glawischniga i jednym utworem Zarifa, zespół zabiera się również za „Beatrice” Sama Riversa i „Celię” Buda Powella. To powiew tradycji między siedmioma oryginalnymi pracami. Jednak mniejsza o materiał – znacznie ciekawsze jest samo brzmienie zespołu – gra Zarifa jest dosyć imponująca, biorąc pod uwagę, że pod nieobecność pianisty jest on zmuszony niejako „ciągnąć” melodię każdego utworu. Glawischnig – lider, nie lideruje szczególnie; prędzej powiedziałbym, że przygląda się grze swoich podopiecznych, nadzoruje i zachęca do większego wysiłku. Efekt jest bardzo przyjemny.
Once I Hesitate; Jahira; Ballad No. 2; Crow Point; Calabria; Celia; Alondra; Beatrice; Shock Value
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.