Szymanowski
RGG – zespół doskonale nam znany, ale jednak inny niż przyzwyczailiśmy się przez ponad dekadę jego istnienia. Inny głównie ze względu na skład bo gdyby chcieć przytrzymać się zasady skrótu od nazwisk tworzących go muzyków to powinno być OGG. Przemysława Raminiaka płynnie zastąpił młody Łukasz Ojdana. Ale nazwa pozostała i dobrze, bo RGG to już na naszym rynku marka.
Inny to zespół także dlatego, że po raz pierwszy w tak bezpośredni sposób poświęcił swoją nową płytę postaci z historii polskiej muzyki niejazzowej. CO więcej postaci, której znaczenia uniesposób przecenić. Jedni powiedzą, że to arogancja mierzyć się z dorobkiem Karola Szymanowskiego, jeszcze inni zasugerują być może, że powierzanie tej muzyki pianiście będącemu na początku swojej drogi to działanie lekkomyślne. I wszyscy oni będą w błędzie.
I co z tego, że Szymanowski, i co z tego, że pianista młody? Dlaczego nie mierzyć się z historią polskiej muzyki? Takie rzeczy robić trzeba, a przynajmniej nie ma powodu ich zaniechać zwłaszcza jeśli jest to konsekwencją głębokiej artystycznej potrzeby. W RGG chyba taka zaistniała. Krzysztof Gradziuk tak o tym mówił w wywiadzie „Po wgłębieniu się w twórczość Karlola Szymanowskiego, po przesłuchaniu znacznej części jego kompozycji, stwierdziliśmy, że jest to wspaniała muzyka, bardzo bliska naszej muzyce, którą wykonujemy. Postanowiliśmy, że podejmiemy się tego wyzwania, tym bardziej że, w jazzie istnieje kult Komedy, jeśli chodzi o muzyków jazzowych i Chopina jeśli chodzi o klasyków. Chcieliśmy być choć odrobinę oryginalniejsi od tych, którzy czerpią z twórczości innych kompozytorów”.
Szymanowski jest tu pretekstem. To żadna niespodzianka. Ale nie tak rozumianym pretekstem, że po kilku ledwie zasygnalizowanych nutach z partytur kompozytora zdarzenia zmieniają całkowicie kierunek i po oryginale nie pozostaje ślad. Wydaje się, że pomiędzy nowym RGG i starym Szymanowskim wytworzyła się jakaś wspólnota, której efektem jest jakieś bardzo naturalne przenikanie tego co historyczne i tego co nowoczesne. Z drugiej strony myśleć o płycie „Szymanowski” jako nagraniu, które ma aspiracje przywracanie pamięci o wielkim kompozytorze albo udowadnianie za wszelką cenę, jak ważny on jest dla członków tria, byłoby ogromnym nadużyciem.
Dzisiejsze RGG gra nowoczesną muzykę jazzową po prostu. Muzykę zakorzenioną, jak to oni od zawsze, w tradycji jazzu europejskiego. Ale teraz ta muzyka znalazła z jednej strony jakby większą swobodę, a jednocześnie też o wiele większą zwięzłość, niż to bywało wcześniej. Czy to jest spowodowane miejscem, do którego członkowie tria w swoim artystycznym rozwoju doszli, zmianą w składzie, która wyzwoliła nie znaną wcześniej energię do zmian, czy może wytworzyła się jako suma, tego o czy wspomniałem i inspiracji fortepianowymi dziełami Szymanowskiego, tego nie wiem.
Wiem natomiast, że choć za klawiaturą fortepianu zasiada zaledwie 22 letni pianista, że choć to dopiero szósta płyta zespołu, to lubię o niej myśleć, jak o płycie bardzo dojrzałej, której co znacznie ważniejsze, nie chce się wyjmować z odtwarzacza.
1. Etude op. 4 no. 3, 2. Prelude op. 1 no. 3, 3. Grey Swans, 4. Mazurka op. 50 no. 5, 5. Countup, 6. Variations in B, 6. Minor op. 10, 8. Prelude op. 1 no. 8, 9. Series, 10. Prelude op. 1 no. 1, 11. Mazurka op. 50 no. 1, 12. Lausanne, Psalm IV
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.