Recenzje

  • Songs From The Big Book Of Love

    Na albumie Michaela Zeranga i The Blue Lights, „Songs From The Big Book Of Love” już perscy kochankowie na okładce zwiastują egzotykę brzmienia. Muzycy od pierwszych taktów, nie odwodzą nas od tego skojarzenia. Kompozycje na tej płycie są przepełnione orientem. I, mimo że łączenie muzyki semickiej z jazzem to pomysł dobry, acz sprawdzony już przez wielu, w tym przypadku wypada naprawdę niecodziennie i świeżo.

  • Alaman

    Kultura, tak jak i natura próżni nie znosi, szczególnie gdy istnieją doskonałe warunki, by tę pustkę twórczo wypełnić. Biorąc pod uwagę przebogaty kapitał ludzki w postaci licznego grona młodych, ale jednocześnie muzycznie w pełni już ukształtowanych improwizatorów – by wymienić chociażby Macieja Obarę, Dominika Wanię, Wacława Zimpla czy Maciejów Garbowskiego i Fortunę – uprawnione wydaje się stwierdzenie, że powstanie orkiestry, złożonej z przedstawicieli tego pięknie się rozwijającego muzycznego pokolenia było tylko kwestią czasu.

  • Hotel Zauberberg

    Choć Aki Takase dość regularnie grywa w większych grupach, jej kunszt przejawia się bodaj najpełniej w składach kameralnych. Do bogatej dyskografii dorzuca kolejną bardzo udaną pozycję, ponownie przy okazji składając hołd kulturze starego kontynentu – tym razem nie tylko w wymiarze muzycznym.

  • Past Present

    Jak do tej pory John Scofield wydawał się artystą, niechętnie patrzącym w przeszłość, a jeśli już zdarzało mu się takowe zdarzało, to przypominało tęsknego, powłóczystego gapienia się na czasy przeszłe. Owszem przytrafiało mu się wielokrotnie wypowiadać kategoryczne sądy, na temat tego jaka muzyka jest dobra, jaka zła, jaką aktualnie trzeba grać, a jaka jest passe, a po latach, niegdysiejszym werdyktom w żywe oczy zaprzeczać, za każdym razem jednak było to zaprzeczanie w jakiś sposób konstruktywne i w sumie sięgające w przód.

  • Projections

    Album „Projections” to rezultat pierwszego wspólnego występu Simona Nabatova i Marka Dressera. Ci wytrawni improwizatorzy mają za sobą nagrania i koncerty z gigantami świata jazzu. Ich koncert w kolońskim Lofcie, wydany przez wytwórnię Clean Feed, w pełnej krasie prezentuje ich wielką wyobraźnię muzyczną i artystyczną empatię.

  • Wunderkamera

    Grupę Slalom tworzy trzech muzyków związanych z warszawskim środowiskiem skupionym wokół wytwórni Lado ABC. Bartosza Webera, który obsługuje sampler i gra na syntezatorach oraz gitarze basowej, mogą Państwo kojarzyć z zespołu Baaba i Mitch & Mitch. Perkusista Hubert Zemler to z kolei postać na tyle wszechstronna, że udziela się w projektach folkowo-piosenkowych (Babadag), jazzowych (Wacław Zimpel To Tu Orchestra) czy interdyscyplinarnych (SzaZaZe). Gitarzysta Bartłomiej Tyciński nie odstaje pod tym względem od kolegów. Do tej pory występował m.in.

  • Snowy Egret

    Projekt Snowy Egret to kolejny po składzie The Same River Twice kwintet, któremu przewodzi pianistka Myra Melford. Choć angażuje ona w swe przedsięwzięcia muzyków z najwyższej półki, sama funkcjonuje na obrzeżach jazzowego Olimpu. Niesłusznie, bo jest to artystka kompletna: konceptualistka, kompozytorka i instrumentalistka, która z każdej z tych ról wywiązuje się znakomicie. I jak znalazł dowodem na to jest jej najnowsza płyta.

  • Senza Fine

    Włoski akordeonista Luciano Biondini to muzyk o uznanej marce w europejskim jazzie. Ma za sobą współpracę m.in. z Rabihem Abou-Khalilem, Javierem Girotto, Ritą Marcotulli, a ostatnio również z Adamem Bałdychem. Spośród albumów, na których można usłyszeć jego akordeon, dwa zostały nagrane w trio z Michelem Godardem i Lucasem Niggli oraz wydane przez szwajcarską Intakt Records. Już bez tych kolegów Biondini zarejestrował materiał na swą trzecią płytę dla wytwórni z Zurychu: to solowy album „Senza fine”.

  • Luminescence

    Bez współzawodnictwa, jakichkolwiek wyścigów, najmniejszych trać i przepychanek, bez wielosłowia, ani efekciarskiej erudycji. Tak właśnie toczy się płyta saksofonisty altowego Daniela Cartera i kontrabasisty Rubena Raddinga. I na tym można byłoby zakończyć recenzję gdyby nie fakt, że w tej głęboko lirycznej, choć przecież nie zawsze leniwie toczącej się muzyce, tkwi rodzaj siły doprawdy nieczęsto dzisiaj spotykanej.

  • Sound Prints, Live At Monterey Jazz Festival

    W 2011 roku na wspólna trasę koncertowa wyruszyli Dave Douglas i Joe Lovano, wcześniej ich drogi przecięły się w zespole SF Jazz Collective i na kilku koncertach w Masadzie Johna Zorna. Kto był pomysłodawcą projektu Sound Prints? Dave Douglas mówi o Joe Lovano:mój mistrz i z należnym szacunkiem wskazuje na ogromną sylwetkę stojącego w oddali saksofonisty.

  • Czôczkò

    Wytwórnia For Tune przyzwyczaiła nas do tego, że rokrocznie wydaje gro płyt, do których chce się wracać i o których warto dyskutować. Lista muzyków przewijających się przez poszczególne wydawnictwa, pomimo krótkiego okresu działalności warszawskiego labelu, jest imponująca. For Tune powoli jednak zaczyna iść w ilość, a nie jakość. Zdarzają się poważne wpadki wydawnicze, czego przykładem są albumy Eskaubei & Tomek Nowak Quartet czy “Bella Provincia” grupy The Ślub.

  • Cosmic Funk

    Ten fantastyczny pianista i klawiszowiec (nie mylić z organistą Dr. Lonnie Smithem, również chętnie prezentującym się w nietypowych nakryciach głowy) zbierał poważne szlify grając u boku Pharoah Sandersa, Gato Barbieriego czy Rolanda Rahsaana Kirka, a w końcu wylądował na chwilę w coraz bardziej komplikującym muzykę zespole Milesa Davisa. Po odejściu od trębacza skupił się niemal wyłącznie na solowej karierze, zostawiając po sobie cały szereg fantastycznych, niesłusznie zapomnianych płyt, na których spiritual-jazz miesza się z... chilloutem.

  • Transient

    Dominik Bukowski (wibrafon) i Kasia Kadłubowska (marimba) swoją debiutancką płytą „Transient” przekonują, że aby tworzyć dobrą muzykę, nie trzeba używać instrumentów o wielkich możliwościach kształtowania dźwięku. Brzmienie wystarczy budować za pomocą regulowania wibracji i siły uderzenia. W projektach, które z założenia mają być minimalistyczne, prostota jest przecież wyłącznie atutem.

  • Old Land

    „Zbiorę 10. osobowy ensemble i nagram swoją najlepszą, dotychczasową płytę”. – tak zdecydowanie mógł wyglądać plan Piotra Wojtasika, przed nagraniem albumu „Old Land”. To muzyka najwyższych lotów: demoniczna, natchniona, ekspresyjna i bardzo emocjonalna.

  • The Great Lakes Suites

    Ostatnie kilka lat to czas Wadady Leo Smitha. Jego aktywność jest wielka i zazwyczaj skutkuje płytami co najmniej intrygującymi. Co więcej działa w różnych instrumentalnych i w ogóle muzycznych kontekstach. Piszemy zresztą na łamach Jazzarium regularnie o jego przedsięwzięciach. Oczywiście najbardziej popularnym, przynajmniej w Polsce, jest jak do tej pory jego najsłynniejsza formacja The Golden Quartet.

Strony