Recenzje

  • Anthony Braxton: Eight (+1) Tristano Compositions 1989 For Warne Marsh

    To jedna z tych płyt, na których reedycję fani muzyki Braxtona czekali od bardzo dawna. Wpisuje się ona w katalog nagrań, mogących stanowić dowód prawdziwie niezbity, że u podstaw wszelkiej działalności na polu awangardy całkiem dobrze jest jeśli leży wiedza, świadomość historii gatunku, do którego się w swojej twórczości odwołuje i odwaga w prezentowaniu swoich artystycznych inspiracji. Nie musi być ona demonstrowana wprost, ale może.

  • Wildlife

    Tych Panów znamy doskonale, słuchaliśmy tysiące ich płyt, zarówno w formule tria (w odniesieniu do którego używali onegdaj nazwy Deep Whole Trio, choćby na płycie wydanej w Polsce za sprawą Multikulti), jak i w innych, najprzeróżniejszych konfiguracjach personalnych, a nawet stylistycznych. Po prawdzie nie są nas w stanie niczym zaskoczyć. A jednak…

  • Bordeaux Concert

    Keith Jarrett. Ostatni zarejestrowany koncert. Brzmi świetnie, prawda? Album Bordeaux Concert to rejestracja koncertu zagranego przez legendarnego pianistę w roku 2016. Z dzisiejszej perspektywy wiemy już, że w kolejnych latach Jarrett zaprzestał koncertowania i ze względu na kwestie zdrowotne nie zapowiada się aby do koncertowania powrócił.

  • Littlefield Concert Hall Mills College

    Kiedy myślimy Roscoe Mitchell najczęściej pierwszym co przychodzi do głowy to Art. Ensemble Of Chicago. AEC wiadomo band słynny i emblematyczny nie tylko dla drugiej chicagowskiej awangardy, ale w ogóle dla świata muzyki improwizowanej. Wbrew pozorom nie tak wielu pamięta, że na samym początku było Roscoe Mitchell Art. Ensemble, a ikoniczna nazwa grupy powstała dopiero we Francji, do której muzycy przenięśli się na przełomie 60. i 70. lat.

  • A Rift In Decorum: Live At The Village Vanguard

    Ambrose Akinmusire – jedno z najbardziej gorących nazwisk dzisiejszego jazzu. Niektórzy wręcz widzą w nim wielką postać nowoczesnego jazzu i upatrują spadkobiercę legendarnych trębaczy z przeszłości. Tymczasem Ambrose tak pojmowanej gwiazdy jakoś nie przypomina. Oczywiście jego kariera od czasu kiedy wydał swoją pierwszą płytę dla Blue Note nabrała ogromnego rozpędu, ale jakoś tak się stało, że muzyk postanowił zostać muzykiem i na muzyce się skoncentrować niż uczynić śmiały krok w stronę jazzowego celebryty. Zresztą na celebrytę też nie bardzo się nadaje.

  • Earth's Frequencies

    Koncertowe spotkanie legend amerykańskiego free jazzu i muzyki improwizowanej, dalece sędziwego już trębacza, który w okolicach 80.urodzin znów stał się niebywale aktywny muzycznie i sporo od niego młodszego gitarzysty, ale także hołubionego w niemal każdym medium związanym ze wskazanymi gatunkami muzycznymi, nie może ujść naszej wnikliwej analizie.

  • The Originals

    Czy recenzowanie albumów kompilacyjnych ma jakikolwiek sens? W przypadku płyt w rodzaju „The Best of..” mam wątpliwości, tym większe, im bardziej rozpoznawalnemu artyście poświęcone jest dane wydawnictwo. Kiedy zatem i czy w ogóle warto sięgać po wydawnictwa składankowe?

  • Technically Acceptable

    "Jeśli biorę miarę mojej własnej pracy: Jestem w podróży, ale nie sądzę, by była ona jeszcze skończona. Mój pierwszy album nazywał się School Work; może za kolejne dziesięć lat stworzę album Flawless Masterpiece. Na razie jestem technicznie akceptowalny". Tak, Ethan Iverson ma rację tak twierdząc. Co więcej takmi  konstatacjami mówi nam, że jest skromny i realistycznie określa swoje miejsce we współczsnym jazzie, swoją drogę poprzez jego terytoria i swój status na mapie jazzowej legendy.

  • Japan 2019

    Norweski perkusista Paal Nilssen-Love oraz amerykański saksofonista Ken Vandermark współpracują od ponad dwóch dekad, regularnie dokumentując swoją duetową działalność wydawnictwami płytowymi. W przypadku tandemu albumy stanowią jednak raczej uzupełnienie bogatej działalności koncertowej - i w zasadzie większą część dyskografii stanowią nagrania występów na rozmaitych scenach. Nie inaczej jest w przypadku najnowszego wydawnictwa improwizatorskiej spółki.

  • Scratching Fork II

    Gitarowe tria w obrębie szeroko rozumianego jazzu zdają się bilansować od edycji power, gdzie emocje biorą górę, a siła amplifikacji i bogactwo pick-up’ów rządzą na scenie nie biorąc jeńców, po smukłe, wystudzone piosenki, których pole rażenia jest niewielkie, ale szansa na przyciągnięcie mniej wymagającego słuchacza duża.

  • Legacies for Our Grandchildren - Live in Hollywood, 1995

    Cofamy się w czasie, w tym wypadku o skromne 27 lat. Na scenie znanej kalifornijskiej miejscówki dla fanów pełnokrwistego jazzu spotykamy legendę gatunku, pianistę, który w zgrabnym kwintecie serwuje nam sześć pure jazzowych kompozycji, zdobionych efektownymi, niekiedy wręcz free jazzowymi solówkami. Muzyka ta z perspektywy trzeciej dekady XXI wieku wydaje się dość oczywista i przewidywalna, ale z drugiej strony, czy ktoś potrafi dziś grać jazz środka na takim poziomie kreatywności?

  • Warszawa 2019

    Elektroakustyczna grupa Evan Parkera powstała prawie trzy dekady temu, jako koncepcja rozwijania swobodnej improwizacji akustycznego tria Parker/ Guy/ Lytton w kierunku brzmień elektronicznych, zarówno generowanych jako pewien rodzaj echa, jak też będących dekonstrukcją żywych dźwięków. Koncepcja zakładała również produkowanie dźwięków syntetycznych jako niezależnego strumienia improwizacji, pozostającego w opozycji do dźwięków akustycznych.

  • With Grace In Mind

    Żyją na świecie artyści, którzy są niczym Król Midas. Czego by się tknęli, złoto leje im się z rąk. Amerykańska pianistka Marylin Crispell zdaje się być taką osobą.

  • Birdland, Neuburg 2011

    Cecil Taylor, to bez wątpienia ikona jazzu, free jazzu i szeroko rozumianej muzyki improwizowanej. Żył długo, pracował intensywnie, publikował obficie. Od ponad dwóch lat swoje niekończące się tyrady na rozgrzanej klawiaturze fortepianu grywa już jednak w czeluściach tajemniczej otchłani, którą niektórzy zwykli nazywać życiem wiecznym.

  • Other Worlds

    Nie ma co ściemniać, spośród ostatnich dokonań Joe'go Lovano i Dave’a Douglasa razem wziętych, ale także osobnych jako liderzy, ich kwintet z Lindą Han Oh, Joeyem Baronem i Lawrencem Fieldsem lubię najbardziej. Nie raz przyznawałem się do tego nie tylko na łamach Jazzarium. Mam dla nich najwięcej atencji zapewne po tym jak wiele lat temu usłyszałem ich na żywo podczas Warsaw Summer Jazz Days w warszawskiem SOHO, w czasach kiedy bywało ono jeszcze ośrodkiem kultury wyższej, a nie jedynie kultury deweloperskiej.

Strony