Memory/Vision
Płyta Electro-Acoustic Ensemble to poważny problem dla słuchacza. Nie chodzi o to, że ciężko się jej słucha - tego bym nie powiedział. Trudność polega raczej na zbyt złożonym materiale dźwiękowym, który żadną miarą nie chce poddać się analizie.
Pierwszy problem jest niezwykle banalny: nie sposób w zasadzie rozpoznać, kto w danym momencie gra i na jakim instrumencie. Oczywiście nie występuje on w przypadku czystego, akustycznego kontrabasu Guy'a czy saksofonu Parkera. Zakłopotanie pojawia się raczej w chwili, gdy pytamy o taśmę i sampler na którym gra lider, o momenty, w których Wachsmann włącza swój procesor efektów, czy wreszcie o elektroniczne wcielenie Lyttona. Jak łatwo się już domyślić, nie będę drążył tematu czterech inżynierów dźwięku - o roli każdego z nich z osobna jest mi o tyle ciężko pisać, że odczuwam swoistą niepewność w kwestii rozstrzygnięcia który z nich, na jakim instrumencie i w którym momencie na płycie się odzywa.
Kolejnym problemem jest to, ile z muzyki, którą słyszymy, powstało w trakcie improwizacji, ile zaś zostało wcześniej skomponowane. Jasne jest, że muzyka prezentowana na Memory/Vision nie ma wiele wspólnego z improwizacją znaną nam z innych nagrań Parkera, Guy'a czy Wachsamanna. W sensie estetycznym o wiele bliżej jest tej płycie do współczesnej muzyki poważnej - wydaje się jednak, że żadna z tych kategorii nie opisuje dostatecznie płyty i nie daje narzędzi do rozwiązania problemów, które ta stawia słuchaczowi. Być może jest to znak, że muzyka zespołu nie powinna być rozpatrywana w klasycznych kategoriach, za pomocą tradycyjnych rozróżnień. Lecz to znów nie o samej muzyce.
Po tym wszystkim należy jednak podkreślić, że pomimo swojego skomplikowania i wielu niejasności płyta prezentuje muzykę, której "dobrze się słucha". Jest niezwykle spójna brzmieniowo i daje ciekawy obraz znanych nam artystów. W elektronicznym kontekście niezwykle jasno prezentują oni swoje muzyczne zainteresowania oraz sposób, w jaki myślą o swojej roli w zespole. Ułatwieniem w tej kwestii może być podział całości na siedem części, z czego niektóre poświęcone są niejako na prezentację poszczególnych artystów/instrumentów. Wydaje się jednak, że tak jak w przypadku wcześniejszych nagrań grupy, tak i teraz mamy do czynienia z pewnego rodzaju zapisem stanu pracy. Choć dzieło to samo w sobie posiada wielką wartość artystyczną, jest równocześnie obrazem pewnego etapu w pracy Evana Parkera z materią i estetyką muzyki elektro-akustycznej. Nie wydaje się, by był to etap ostatni.
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.