Live in Wels & Chicago, 1998
To lubię. Płyta zaczyna się od małego trzęsienia ziemi, by następnie napięcie stopniowo rosło. Miał rację Alfred Hitchcock proponując tę receptę dla filmu - reguła ta jednak jest aktualna także dla innych gatunków sztuki. Płytę rozpoczyna utwór Dona Cherry'ego Complete Communion, znany z niedawno wznowionej płyty pod tym samym tytułem (Blue Note 22673) - jest więc okazja, by porównać środki wyrazu prezentowane przez Gato Barbieriego i Kena Vandermarka; jest też okazja by porównać nagranie w odmiennych składach instrumentalnych.Vandermark przyznaje się do inspiracji muzyką Petera Brötzmanna, niemieckiego muzyka, tworzącego ostatnio przede wszystkim w Stanach. To słychać - przedęcia, piski, granie całym instrumentem, niczym nieskrępowana ekspresja, bezkompromisowe podejście do saksofonu to arsenał środków nie obcych Vandermarkowi, jego instrument, nie tylko kształtuje melodię, choć doprawdy, utwory Vandermarka trudne byłyby do zanucenia, ale służy przede wszystkim do kształtowania emocji. To bardzo emocjonalna, energetyczna muzyka. Zdaję sobie sprawę, że wielu osobom, przyzwyczajonym i wychowanym na mainstreamowym jazzie - takie granie nie będzie odpowiadać. I słusznie: dla każdego coś miłego. Ci którzy nie boją się współczesnych postaci free jazzu, free mającego swe korzenie w amerykańskiej wersji tej muzyki - będą zachwyceni.Od czasu tria Tomasa Chapina nie było na scenie jazzowej muzyka młodego (lub stosunkowo młodego) pokolenia, który byłby w stanie absorbować słuchacza muzyką graną jedynie przez saksofon z towarzyszeniem sekcji. U Vandermarka często dochodzi do głosu klarnet. Słusznie. To ciekawy instrument, od samego początku istnienia jazzu związany z tą muzyką. W nowoczesnym jazzie, szczególnie w takich małych składach, znacznie poszerza możliwości brzmieniowe zespołu, czyniąc muzykę ciekawszą. A Vandermark - cóż, na pewno należy do najlepszych współczesnych klarnecistów niemainstreamowych (czy nie tradycyjnych). Słowa uznania należą się także pozostałym muzykom DKV - Kent Kessler to etatowy basista na stałe współpracujący z Vandermarkiem, zasób środków wyrazu, jakimi dysponuje ten muzyk jest doprawdy imponujący, częstokroć pojawiają się fragmenty grane arco, bas staje się miejscami instrumentem perkusyjnym..., z kolei Hamid Drake, zasłużony perkusista sceny chicagowskiej, często porzuca pałki, grając na bębnach rękami - dziś już to nie szokuje (widzieliśmy to choćby podczas koncertów Masady), w dalszym ciągu jednak stwarza szerszy zakres możliwości perkusji.Album jest wydawnictwem dwupłytowym, zawierającym muzykę z dwu koncertów: z Wels z 8.11.1998, oraz z Chicago z 20 i 21.11.1998 r. W obu przypadkach mamy do czynienia z zespołem niesamowicie zgranym, świadomym własnej koncepcji. Płyty różnią się między sobą między innymi tym, że na pierwszym koncercie wykonywany jest utwór Cherry'ego, zaś na drugiej znajdują się utwory w całości wyimprowizowane ad hoc podczas koncertu przez trio. Dopiero w tych utworach słychać jak doskonałym organizmem jest The DKV Trio, cudownie zgrane, potrafiące niemalże hipnotyzować słuchacza.Koniec nudzenia - posłuchajcie sami, a na pewno nie zawiedziecie się tą muzyką, może niezbyt łatwą w odbiorze, ale dającą sporo satysfakcji z obcowania z prawdziwą, żywą sztuką.
Wels cd: 1. Part 1 7:12, 2. Part 2 4:58, 3. Part 3 13:53, 4. Part 4 4:17, 5. Part 5 9:22, 6. Memory Sketch (for Don Cherry) 4:10
Chicago cd: 1. Open Door 30:52, 2. Blues For Tomorrow 19:12, 3. Burning Sky 23:05
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.