Finał rezydencji Kena Vandermarka na Krakowskiej Jesieni Jazzowej - relacja

Autor: 
Bartosz Adamczak

Po 16tu porcjach degustacyjnych zaserwowanych w ciągu czterech wieczorów w krakowskiej Alchemii przez składy wyłonione z członków całej orkiestry Entr’Acte przyszła pora na wieczór finałowy i danie główne. Po kilku dniach wytężonej pracy zespół pod przywództem Kena Vandermarka zaprezentował publiczności rozbudowane wersje utworów, które znależć można na płycie “Soigne Ta Droite” nagranej w poprzednim roku na festiwalu w St. Johann, oraz jedna nowa kompozycja,

W porównaniu z poprzednimi dużymi składami dowodzonymi przez Vandermarka, sekcją dęta jest na pewno skromniejsza, ale Mette Rasmussen na alcie oraz Nate Wooley na trąbce dostarczają wystarczająco dużej dętej siły rażenia – aranże dęciaków Vandermarka oszukują ucho i często ma się wrażenie, że instrumentów na scenie jest więcej ( np. unisono przechodzące w poszerzone harmonie, dodatkowo często w kontraście do gry sekcji rytmicznej). Mocy elektrycznej za to na pewno nie brakuje, bo za gitarowe sprzężenia odpowiadają Terrie Hassels, Jasper Stadhouders (też na basówce) a w razie potrzeby również za bas elektryczny chwyta Joe Williamson. Do tego podwójne perkusyjne uderzenie (Steve Heather i Didi Kern), na flankach elektro-analogowy atak zapewniają Dieb13 przy gramofonach oraz Chrisfot Kurzmann. Na fortepianie Elisabeth Harnik, jak wolny elektron, nie przypisana do żadnej konkretnej sekcji, bez swojego alter ego na scenie. Konstrukcja Entr’Acte to z jednej strony bogactow ról (multi instrumentaliści Jasper oraz Joe mają tutaj kluczową rolę) a z drugiej strony sieć dualnych sprzężeń zwrotnych – bas vs bas, laptop vs gramofony, gitara vs  mandolina.

Vandermark łączy w kompozycjach dla Entr’Acte różne fascynacje – estetyka noise, punkowa energia, plemienny groove afrobeatu, rockowy riff, kameralistyka (ach to piękne współbrzmienie klarnetu z fortepianem), elektro-akustyczne eksperymenty – wszysko zespolone pod szyldem free-jazzu. Każdy z czterech utworów zawiera chwytliwy hook, melodyczną pętlę na motorycznym podkładzie sekcji, który staje się wehikułem do wybornych, ekspresyjnych improwizacji. Od czego zacząć? Może od sola Nate Wooley’a na trąbce podpiętej do  wzmacniacza, bez ustnika, za to efektami z dubowymi efektami perkusyjnymi, efektem gitarowego sprzężenia, oraz hipnotyczną wokalizą. A może kolejny wspaniały saksofonowy lot Mette? Funkowe solo z tłustym bitem na perkusji Didi Kerna? Christof Kurzmann w czasie rzeczywistym samplujący, przetwarzający niczym w krzywym zwierciadle frazy saksofonu czy foterpianu. A jeszcze jest kapitalny fragment w duchu spiritual-jazzu lat 70tych z hipnotycznym duetem Mette oraz Nate’a, przy akomponiamencie Elisabeth, Didi oraz Jaspera. A zaraz potem siarczyste tenorowe solo Vandermarka z sekcja Joe – Steve. I żeby nie wyliczać więcej zamknijmy tę listę totalnym solem Elisabeth Harnik, która zagrała kaskadę klastrami uderzeń w klawisze – pięścią, łokciem, przedramieniem – zachowując w tym potoku dźwięków przejrzystość a nawet, specyficzną melodykę.

Apetyt rośnie podobno w miarę jedzenia. Apetyt przed tym koncertem był więc po czterech dniach spędzonych na muzycznych degustacjach bardzo zauważalny, ale myślę, że to danie główne w pełni usatysfakcjonowało wszystkich zebranych. Pozostaje teraz czekać na dalsze efekty pracy tej grupy muzyków pod szyldem Entr’Acte.

Entr’Acte:

Ken Vandermark – saksofon tenorowy, klarnet
Mette Rasmussen – saksofon altowy
Nate Wooley – trąbka
Elisabeth Harnik - fortepian
Dieb13 – gramofony
Christof Kurzmann – laptop
Terrie Hassels – gitara elektryczna
Jasper Stadhouders – gitara elektryczna, gitara basowa,
Joe Williamson – kontrabas, gitara basowa
Steve Heather – perkusja
Didi Kern – perkusja

Kraków. 27.10 Manghha