Recenzje

  • Verses

    Pisanie o Gustafssonie i Vandermarku jest pisaniem o prawdziwych ośmiotysięcznikach współczesnej muzyki improwizowanej. Panowie choć współpracowali ze sobą już wielokrotnie w ramach większych składów, po raz pierwszy postanowili uraczyć słuchaczy muzyką zagraną w duecie. Nie sposób spoglądać na płytę Verses z pominięciem kontekstu towarzyszącego jej nagraniu. Otóż album jest bezpośrednim zapisem koncertu jaki saksofoniści zagrali w marcu tego roku w galerii Corbett vs. Dempsey w Chicago.

  • Komeda

    Granie muzyki Krzysztofa Komedy wiąże się nierozerwalnie z pokusą dosłowności. Utwory Trzcińskiego grało i gra się w Polsce wciąż bardzo często. Gra się zarówno podniosłe, pełne przestrzeni kompozycje  – choćby Requiem dla Coltrane’a, jak i chwytliwe melodie, pisane często do filmowych obrazów, by wspomnieć tylko słynny temat z „Dziecka Rosemary”, którego liczby aranżacji zliczyć zgoła nie sposób.

  • The Power

    Ta płyta Kahil El'Zabara wpisze się zapewne w pasmo poprzednich, dobrze przyjętych przez odbiorców płyt. Dzięki recenzjom Macieja Karłowskiego muzyk ten został wreszcie w Polsce zauważony. Dotychczasowe "sukcesy" wiązały się jednak z bardziej przystępnymi pomysłami El'Zabara. Na płycie The Power wydanej przez niezależną wytwórnię CIMP - El'Zabar porzuca nowoczesny mainstream, którym mamił nas na wspólnej płycie z Archie Sheppem i powraca w rejony awangardy, z którą utożsamiany jest od około 30-lat.

  • (without noticing)

    „Kiedy w krótkim czasie nagrywasz kilka doskonałych płyt, a Twoje nazwisko praktycznie nie schodzi z pierwszych stron serwisów muzycznych, to znak, że... nie czas na odpoczynek.” -  taką dewizą zdaje się kierować Mats Gustafsson, którego aktywność w ciągu ostatnich lat wskazuje na fakt, że wykreślił ze swego słownika pojęcie wakacji. Bardzo słusznie, bo gdy jest się w życiowej formie, należy kuć żelazo, póki gorące - a w przypadku szwedzkiego saksofonisty metafora ta jest, jak wiemy, całkiem bliska dosłowności.  

  • Podważna

    W zasadzie całe środowisko związane z muzyką improwizowaną składa się z pasjonatów – ludzi, którym się zwyczajnie chce. Którzy działają, grają oraz – w niełatwych przecież warunkach

  • Live In Katowice

    Nieco ponad cztery lata temu w katowickim klubie Hipnoza, pod okiem Andrzej Kalinowskiego i jego festiwalu Jazz i Okolice odbył się koncert zespołu The Fonda Stevens Group. Zespół to na świecie tak znany jak nieznany był wówczas w Polsce, ale nie ma co się dziwić ani kontrabasista Joe Fonda, ani Michael Jeffrey Stevens – pianista, ani też drummer Harvey Sorgen, nie byli namaszczeni ani przez Duke’a Ellingtona, ani Stana Getza, ani Milesa Davisa, dlaczego więc mieliby cieszyć u nas należną estymą.

  • Szymanowski

    RGG – zespół doskonale nam znany, ale jednak inny niż przyzwyczailiśmy się przez ponad dekadę jego istnienia. Inny głównie ze względu na skład bo gdyby chcieć przytrzymać się zasady skrótu od nazwisk tworzących go muzyków to powinno być OGG. Przemysława Raminiaka płynnie zastąpił młody Łukasz Ojdana. Ale nazwa pozostała i dobrze, bo RGG to już na naszym rynku marka.

  • Destined

    Jeszcze zanim płyta „Destined” trafi do odtwarzacza, uśmiechnie się każdy Krakus czy krakowski repatriant. - oto album ten zadedykowany jest miejscu wychowania lidera grupy - trębacza i flugelhornisty Tomasza Kudyka. Poświadcza to umieszczone wewnątrz okładki zdjęcie tabliczki: ulica Altanowa 18, klatka I, Krowodża.

  • Vigil

    Armando Anthony Corea - bo tak brzmi jego pełne imię i nazwisko to człowiek, którego miłośnikom jazzu nie trzeba przedstawiać nigdy i nigdzie. Znany ze swoich kompozytorskich umiejętności i wybitnej grze na pianinie muzyk wydał kolejną płytę. Nosi tytuł „The Vigil”.

  • ++

    Zespół Trupa Trupa powstał i działa w myśl pewnego odgórnego założenia. Najprościej ujmując: ma być i śmieszno, i straszno. Stąd zarówno jego nazwa, jak i repertuar łączą w sobie pierwiastki śmierci i zabawy – ot, takie ich małe, prywatne danse macabre. Motyw znany co najmniej od czasów średniowiecznych, i przetwarzany przez wszelkie rodzaje sztuk wiele razy tym razem trafia na warsztat gdańskiego kwartetu wykonującego alternatywnie przyprószone rockowe piosenki.

  • Mississippi Moonchile

    Matana Roberts jest artystką szczególną. Jej głos, brzmienie saksofonu i przede wszystkim z jednej strony niezwykle rozbudowana, rozłożona na 12 części muzyczna wizja spod znaku Coin Coin - z drugiej oryginalna, pierwszosobowa, intymna opowieść muzyczna, do której libretto oparła na historii własnej rodziny. Oto nakładem kanadyjskiej Constellation Records ukazała się druga część jej opus magnum: po „Gens de couleur libres” przyszedł czas na Mississippi Moonchile. 

  • Mistico Mediterraneo

    W minionym roku sukcesy wydawnicze monachijskiego ECMu przyniosły głównie nagrania amerykańskie - "Mirror" kwintetu Charlesa Lloyda (z Jasonem Moranem w składzie) oraz "Lost in a dream" Paula Motiana (także z Moranam przy fortepianie. Rok 2011 Manfred Eicher otwiera jednak wyraźnym tonem: oto jest europejski jazz, europejska muzyka improwizowana. Gdzie indziej takiej nie znajdziecie. Grupa wokalna A Filetta wykonująca tradycyjną muzykę korsykańską, spotyka się z dwoma improwizatorami z Włoch - trębaczem Paolo Fresu i bandoneonistą Daniele di Bonaventura.

  • Holding it Down

    Na tej płycie nie chodzi o muzykę - choć właśnie ona pozawala nam wejść w świat, do którego droga była dotąd niemal niedostępna.

  • Seeds From the Underground

    Szerokiej publiczności Kenny Garrett kojarzy się najczęściej z Milesem Davisem. Saksofonista spędził na muzycznym uniwersytecie, jakim musiała być praca z legendarnym trębaczem, pięć lat, towarzysząc Davisowi podczas jego fazy „elektrycznej". Jednak Garrett to nie tylko Miles, ale już zupełnie pokaźny dorobek osobisty. Od czasu jego debiutu „Introducing Kenny Garrett” minęło niemal trzydzieści lat i trzynaście krążków, z których najnowszy zatytułowany jest „Seeds From The Underground”.

  • Exit!

    Może Mats Gustaffson nie jest najmilszym gościem na świecie. Nie pogadacie z nim o pierdołach, ani nie obdarzy was szerokim uśmiechem, gdy przyjdziecie przybić piątkę po świetnym koncercie. Do działalności scenicznej jednak podchodzi z wielką świadomością. Inwestuje w nią całego siebie i, tak jak my wszyscy wie też pewnie, jak wysokiej wartości jest to wkład. Dlatego między innymi nie sposób odwrócić twarz od ognia, który krzesze - zwłaszcza, gdy nazwą żywiołu chrzci swój zespół, a do współpracy zaprasza orkiestrę.

Strony