Przeczytaj

  • I Am Here Where Are You

    Kiedy Peter Brötzmann jest zdecydowany przemówić, dba o to, aby go dobrze usłyszano. Moc jego przekazu jest wówczas wielka, a wola tak stanowcza, że choć słynny wuppertalczyk zdecydowanie preferuje grę w kolektywie, nie każdy jest w stanie dotrzymać mu kroku w równoprawnej wypowiedzi. Kilka lat temu do grona muzyków, którzy owe wysokie wymagania są w stanie spełnić, dołączył brytyjski perkusista Steve Noble. Rozmowy obu panów obrały najwyraźniej pomyślny tor, skoro na najnowszej płycie nie potrzebują już  żadnego ekstra towarzystwa.   

  • What'd I Say

    Brakowało dwunastu minut do zakończenia setu i wypełnienia kontraktu. Ray Charles ze swoim zespołem grał koncert w Brownsville w Pennsylvanii, był grudzień 1958 roku. No i zostało jeszcze te przeklęte dwanaście minut. Choć było już późno w nocy i wszyscy muzycy byli potwornie zmęczeni, trzeba było ten czas wypełnić, jak zobowiązywała do tego umowa. Ray odwrócił się i krzyknął do swojego żeńskiego chórku – Raelettes - „Pobawię się trochę, a wy spróbujcie się po prostu włączyć”.

  • Żółty rekin Franka Zappy - półfinał Sacrum Profanum

    Powiedzieć, że Frank Zappa był postacią nietuzinkową to nic nie powiedzieć. Twórca, który w swojej muzyce swobodnie przekraczał stylistyczne granice między gatunkami, w jego muzyce regularnie przeplatały się wątki rockowe, jazzowe i współczesnej awangardy. Zappa symfoniczny to jednak mało znany aspekt jego twórczości, cięty humor Franka niezbyt przystawał do eleganckiej sali filharmonii.

  • Acoustica - Sacrum Profanum dzień VI

    Alarm Will Sound to 20-osobowa orkiestra, która udowadnia, że we współczesnym świecie podział na kulturę wysoką i nie jest już aktualny. Repertuar koncertu na festiwalu Sacrum Profanum (trzeciego już w historii zespołu) bazował na projekcie Acoustica, którego założeniem są akustyczne, orkiestralne wykonania kompozycji guru współczesnej elektroniki Aphex Twina.

  • Where (we) Live - dzień V Sacrum Profanum

    To był jak dotąd najlepszy koncert tej edycji festiwalu Sacrum Profanum. Oczywiście moim zdaniem. Piszę to tym ostrożniej, że muzyczny spektakl brooklyńskiego kwartetu So Percussion, który po raz pierwszy występował w Polsce, przez życzliwą dotąd krakowską publiczność został przyjęty dość chłodno.

  • Americana - dzień IV Sacrum Profanum

    Środowy występ zespołu Sentieri Selvaggi pod batutą Carlo Boccadoro był chyba jednym z najdelikatniejszych, najbardziej europejskich koncertów na festiwalu Sacrum Profanum od ładnych paru lat. Chociaż program ten nosił tytuł „Americana”.

  • Steven Bernstein - wspomnienia w żartobliwym i poważnym tonie

    Steven Bernstein gra na trąbce, trąbce suwakowej, jest aranżerem i kompozytorem. Wydał cztery albumy: Diaspora Soul, Diaspora Blues (featuring Sam Rivers Trio), Diaspora Hollywood i Diaspora Suite (wszystkie w wytwórni John'a Zorna: Tzadik).  Wraz z zespołem Sex Mob koncertuje po świecie od 1995 roku. Niebawem, 7 października wystąpią w warszawskim Palladium. Album Sexotica był nominowany do Grammy w 2006 r. Ostatnia płyta, Sex Mob meets Medeski została nagrana podczas koncertu na Willisau Jazz Festival w Szwajcarii.

  • The Rempis Percussion Quartet w Pardon To Tu - zwyczajnie czy niezwyczajnie dobry koncert.

    Chciałoby się powiedzieć, że to był najzwyczajniej w świecie bardzo dobry koncert. Muzycy na polskiej scenie znani bardzo dobrze. Dave Rempis i Tim Daisy, szczególnie ten drugi, zjeździli Polskę z zespołami Kena Vandermarka, a później już sami wzdłuż i wszerz. Ingebrigt Haker Flaten, jedna trzecia słynnego The Thing to także doskonale znana z koncertów u nas postać. Najrzadziej przydarzało nam się słuchać drugiego perkusisty perkusyjnego Rempisowskiego kwartetu, Franka Rosaly’ego.

  • Field Recordings - Sacrum Profanum dzień III

    Głos, film i dźwięki maszyn zdominowały poszukiwania kompozytorów, którzy przez nowojorski zespół Bang On A Can All Stars poproszeni zostali o stworzenie nowych utworów w oparciu o tzw. nagrania terenowe - field recordings.

  • Music for Airports - dzień II Sacrum Profanum

    Słuchając tej muzyki pomyślcie sobie o tym jak minął wasz dzień, co macie do zrobienia jutro, albo co wydarzyło się przed rokiem. Nie musicie odbierać tego co za chwilę się wydarzy jak symfonii Bethovena - ale jeśli chcecie, to oczywiście możecie - tymi słowy zapowiedział wczorajszy koncert drugiego dnia festiwalu Sacrum Profanum gitarzysta formacji Bang On A Can All Stars Mark Stewart.

  • Trance / Pulse - inauguracja 11. Sacrum Profanum

    Pierwszym dźwiękiem jaki podczas inauguracji 11 edycji festiwalu Sacrum Profanum był klik włączanego magentofonu. To właśnie on wyznaczał puls utworu „In C” Terry’ego Riley w wykonaniu gitarowej orkiestry Adriana Utleya. Jeden z założycieli słynnej grupy Portishead, w towarzystwie 18 innych "wioślarzy" zarejestrował niedawno tę kompozycję na płycie.

  • Trees Against The Sky

    To chyba jedna z najbardziej wyczekiwanych a z pewnością jedna z najszerzej komentowanych polskich płyt tego roku. Zaczęło się przed dwoma laty, 14 stycznia 2011. Na scenie Klubokawiarni Chłodna 25 miała wtedy miejsce orgia - „Bluesowa Orgia Nadziei” pod wodzą gitarzysty i improwizatora Raphaela Rogińskiego. Teraz za sprawą albumu „Trees Against The Sky” każdy może się do tej orgii przyłączyć.

  • Hipnotyczna Msza Święta – kIRk w Pardon To Tu

    Gdyby dźwięki występowały jako zjawisko namacalne, na przykład pod postacią jedzenia, muzyka, którą zespół kiRk rozlał wtorkowego wieczoru w klubie Pardon To Tu byłaby gęstym, wytrawnym budyniem. Zawiesiną mętną, pochłaniająca słuchacza jak bagno, zmuszającą do jedzenia żeby przetrwać, żeby nie utonąć. Smakowita uczta.

  • Bonafied

    Richard Bona, multiinstrumentalista z Kamerunu to postać nietuzinkowa. Jego życie mogłoby stać się kanwą dla dobrego, filmowego scenariusza. Szybko przekonał się, że gra na instrumentach przychodzi mu zaskakująco łatwo. Na swoim koncie ma już 8 albumów. Okres największej płodności artystycznej Bony przypada na początek lat dwutysięcznych. Wtedy to, rok po roku ukazały się znakomite krążki: „Munia”, „Toto Bona Lokua” oraz „Tiki”. Ostatni z albumów, „The Ten Shades of Blues” światło dzienne ujrzał w 2009 roku.

  • Nice & Easy

    Zbigniewa Namysłowskiego z upodobaniem tytułuje się "nestorem polskiego jazzu" i sadza na tronie, by roztaczał swój, niezaprzeczalny, urok. Jest to oczywiście miano w pełni zasłużone, zważywszy na ilość zdań w jego biografi, zaczynających się od "Jako pierwszy...". Tymczasem Namysłowski w roku 2009, nie przejmując się w najmniejszym stopniu własną nobliwością nagrał z młodymi muzykami świetną płytę, którą, nie tylko przez wzgląd na jego urodziny, warto przypomnieć. 

Strony