Dark Eyes
Od Tomasza Stańko, tak jak od Jana Garbarka czy Keitha Jarretta – fundamentów monachijskiej wytwórni ECM i europejskiego jazzu w ogóle – nie oczekujemy nowych, rewolucyjnych brzmień. Chcemy by po prostu byli i pozwalali podsłuchiwać swoich kolejnych muzycznych fascynacji.
Po trylogii „Soul of Things” – „Suspended Night” – „Lontano”, nagranej z triem Wasilewski/Kurkiewicz/Miśkiewicz, nasz Trębacz udał się do Nowego Yorku. Szukając inspiracji, w jednej z galerii odnalazł płótno Oskara Kokoschki – portret Marthy Hirsch. Jej spojrzenie to właśnie tytułowe „Dark eyes”.
Okładkę płyty zdobi jednak nie twarz kobiety, a rozmyte, oniryczne zdjęcie ciężarówki, która późnym wieczorem przemierza swój szlak. W pewien sposób taka właśnie jest muzyka z „Dark Eyes”. Płyta jest mniej melodyjna niż „Soul of Things” i może mniej zadziorna niż „Lontano”, choć utrzymana w podobnym nastroju. Album jest jednorodny, choć zupełnie nie monotonny. To chyba po prostu cecha dobrego opowiadacza, ale Stańki i jego zespołu zwyczajnie chce się słuchać, pokonywać z nimi kolejne kilometry ich autostrady.
Stańce towarzyszy nowy skład młodych muzyków ze Skandynawii. Od pierwszego utworu „So nice”, po delikatnym wstępie Alexiego Tuomarili – nadziei a może już gwiazdy fińskiej sceny jazzowej – wraz z pierwszymi dźwiękami trąbki pojawia się nowy ton – gitara elektryczna Duńczyka Jakoba Bro. W całej krasie (choć w dużo bardziej stonowanych rejestrach niż np. Terje Rypdal na płycie „Litania”) ukaże się w drugiej, najbardziej „przebojowej” kompozycji „Terminal 7”. Skład uzupełniają Anders Christensen na gitarze basowej i Olavi Louhivuori na perkusji.
Obok ośmiu kompozycji Trębacza znalazły się dwa utwory jego mistrza – Krzysztofa Komedy: „Dirge for Europe” i „Etiuda baletowa numer 3”.
Stańko dla wydawnictwa Manfreda Eichera nagrał pierwszą płytę „Balladyna” w 1976 roku. Dwadzieścia lat później powrócił do Monachium z „Matką Joanną od Aniołów” dedykowaną Jerzemu Kawalerowiczowi. Potem była „Leosia”, „Litania” z muzyką Komedy, „From the green hill” i wspomniane wcześniej trzy płyty z Wasilewski Trio. „Dark eyes”, wydane w 40te urodziny ECM'u jest kolejnym, konsekwentnym i za razem świeżym krokiem w jego twórczości. Mówi się, że „Litania” to jego Opus Magnum. „Dark Eyes” udowadnia, że przyjdzie jeszcze na to czas.
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.