Honey from a Winter Stone

Album ukazał się pod sam koniec stycznia tego roku. W Polsce pozostał jak do tej pory raczej niezauażony, co mogłoby wydawać się dziwne zważywszy na pozycję, estymę i podziw jakim cieszy się w Polsce jego autor, Ambrose Akinmusire. Jeślii jednak chwilę się zastanowić, to wcale dziwne nie jest. Wygląda na to, że Nonesuch, legendarna oficyna wydawnicza, należąca niegdyś do portfolio koncernu Warner, przeżywa chyba od jakiegoś czasu zły dystrybucyjny czas. Na pókach krajowych sklepów płytowych trudno je spotkać a co może prowadzić do refleksji, że jej produkcje, o ile nie jest nowe dzieło Pata Mmetheny'ego, nie zbyt częstko lądują, ani na sklepowych półkach, ani też na biurkach recenzentów. Album więc trzeba sobie zwyczajnie kupić, a to z kolei, co zresztą od dekad wiadomo, ogromnie osłabia recenzencką motywację dziennikarskiej braci. Logika jest tu boleśnie prosta, skoro płyty nie lądują w prezencie, to po co w ogóle o nich wspominać, że o recenzowaniu już nawet nie wspomnę? Nie ułatwia sprwy także tym najdzielniejszym, którzy dopuszczają zakupy recenzowanych płyt. Do nie dawna, a nie wiem czy nie cały czas Nonesuch nie chce wysyłać płyt do Polski.
Tymczasem, niezależnie od obiektywnych trudności w jego pozyskaniu, Honey From A Winter Stone to płyta, którą warto mieć w dowolnej dostępnej formie, a jeśli nawet nie mieć na własność, to zapoznać się z nią koniecznie. Przed wieloma laty Ambrose Akinmusire, powiedział w jednym z wywiadów, że nie wyobraża sobie w przyszłości grać po prostu jazzu. Stwierdzeniem tym mam wrażenie oburzył część jazzfanów, bo ostatecznie jak można nie postrzegać samego siebie w najsłuszniejszej i jedynej prawdziwie wartościowej, jazzowej prespektywie oraz jako namaszczonego przez świat jazzowe bóstwo. No więc, jak się okazuje można. Ambrose dostarcza tego dowody od dawna, a to nagrywając pełny album z kwartetem smyczkowym, a to biorąc udział w doskonałym bandzie współfundowanym przez Marry Halvorson, Gode Girl czy w wymykajacym się jazzowym kwalifikacjom Finding Gabriel, Brada Mehldau'a.
Honey From A Winter Stone, takim kwalifikacjom także się wymyka i choć samo w sobie nie jest to niczym szczególnym, to muszę przyznać, że w wersji Akinmusiere'a działanie to nabiera poważnych cech próby stworzenia bardzo zwartej i osobnej propozytcji wymyślenia autorskiego świata dźwięków, w którym jazz, jest ważnym, ale też i nie ważniejszym niż inne, inspirującym gatunkiem muzycznym. I właśnie to działanie, z atencją wobec współczesnej kameralistyki, jazzu, hiphopu, muzyki z rdzeniem elektroniki sprawia, że nie sposób mysleć o muzyce Ambrose'a jak o frywolnym kaprysie. W spójnym wielogłosie brzmią tu raper Kokyai, kwartet smyczkowy Milvos Quartet, i członkowie jego regularnego jazzowego kwartetu i każdy z nich wydaje się tworzyć poza własną strefą stylistycznejgo komfortu. Muzyka zawarta na omawianej płycie, co nie pozostaje bez znaczenia, stworzona została w silnej inspiracyjnej myśli twórczością Juliusa Eastmana, kompozytora, który najkrócej rzecz ujmujac, swoje krótkie artystyczne życie złożył an stosie prób syntezy wielu odległych od siebie gatunków muzycznych. W latach 70, kiedy tworzył, jego wyobraźnię rozpalały muzyka współczesna, minimal music, jazz i elementy popowej piosenki. Akinmusire tamte Eastmanowskie poszukiwania przenosi do czasów współczesnych i choć pewnie będą krytycy uważający, nie bez racji, że jego kompozytorski czas dopiero nadejdzie, to ja uważam, że jego propozycja już dziś wydaje się intersująca i koniecznie warta uwagi. Głównie dlatego, że Ambrose jest typem artysty mającym dar narracyjny. Być może jak mało kto w jego pokoleniu umie w opowiadanie historii dżwiękami, nie tylko jako instrumentalista, ale właśnie jako autor muzyki.
Znamienne wydaje się też, że album ukazuje się nie w Blue Note, labelu o ewidentnie jazzowym emploi, ale właśnie w Nonesuch, labelu słynącym od lat ze szczególnego zaintersowania muzyką przekraczającą granice stylów. Jak dla mnie to intersujący album i choć nie pozbawiony uproszczeń, ofreuje coś nad czym bardzo warto się pochylić
1. muffed screems, 2. Bloomed (the ongoing processional of nighas in the hoodies), 3. MYanx, 4. Owled, 5. s-/Kinfolks
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.