Wisława
Nie jestem zaskoczony “Wisławą”, bo też tego zaskoczenia nie oczekiwałem. Czekałem na płytę, na której usłyszeć będę mógł to, co dla muzyki Stańki tak charakterystyczne, czyli przenikanie się dwóch idiomów: balladowego liryzmu i improwizacyjnej żarliwości. Nie zawiodłem się.
Kiedy niemal rok temu Tomasz Stańko poinformował, że pracuje nad nową płytą, inspirowaną poezją Wisławy Szymborskiej, stało się jasne że będzie to jeden z najbardziej oczekiwanych albumów jazzowych 2013 r.
Czekano zatem z mniejszą bądź większą niecierpliwością na nowe kompozycje Stańki, których tytuły w większości zaczerpnął z twórczości Szymborskiej. Czekano jednak chyba przede wszystkim na nowy band starego mistrza, który po kilku latach grania z nowojorskimi jazzmanami (m.in. Chrisem Potterem, Jimem Blackiem czy Craigiem Tabornem) ustalił skład swego nowego kwartetu. I to jakiego kwartetu! Thomas Morgan i Gerald Cleaver to bez wątpienia jedna z najlepszych sekcji rytmicznych amerykańskiej sceny jazzowej. Skład nowojorskiego bandu Stańki uzupełnia najmłodszy z całego grona David Virelles.
Kiedy Stańko niemal półtora roku temu mówił o swych planach grania z Virellesem, na którego zwrócił mu uwagę Manfred Eicher, wielu wielbicieli jego twórczości bez wątpienia zachodziło w głowę, kim jest ten mało znany młokos, grywający ze Steve’m Colemanem. Dziś pochodzący z Kuby muzyk, który ma już na swym koncie płytę nagraną dla renomowanej wytwórni Pi Recordings to jedna z wielkich nadziei jazzowej pianistyki. Słuchając „Wisławy” ma się nieodparte wrażenie, że Virelles to pianista niemal kompletny, potrafiący zagrać wszystko, wciąż zaskakujący zróżnicowanym frazowaniem. Jego gra wnosi do muzyki Stańki wiele świeżości, jednocześnie bardzo dobrze wpisując się w jej specyficzny nastrój.
A Stańko? Pozostawia swoim muzykom wiele przestrzeni na dialogi w trio i duetach oraz indywidualne partie solowe, melodyjnymi tematami („Metafizyka”, „Oni”) i intensywnymi improwizacjami („Mikrokosmos”, „Tutaj-Here”) domykając całość, która momentami przypomina mroczną „Matkę Joannę” nagraną ze skandynawsko-brytyjskim kwartetem trębacza, innym razem zaś przywodzi na myśl refleksyjne „Lontano”. Klamrę dwupłytowego albumu stanowią właśnie utrzymane w duchu tego ostatniego krążka dwie wersje melancholijnej ballady „Wisława”, poświęconej Szymborskiej.
„Wisława” to album bardzo dobry, ale nie wybitny. Nowojorski kwartet Stańki wydaje się być jednak zespołem wręcz predestynowanym do tego, by nagrywać krążki, które będę mógł cenić równie wysoko co „Litanię” „Leosię” czy „Bosonossę”. „Wisława” to wysokiej klasy próbka, ale jeszcze nie pełnia możliwości Tomasz Stańko New York Quartet.
CD1: Wisława, Assassins, Metafizyka, Dernier Cri, Mikrokosmos, Song for HCD2: Oni, April Story, Tutaj – Here, Faces, A Shaggy Vandal, Wisława, var.
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.