Rashomon Effect
Ciężko jest zacząć pisać na temat tej płyty. Po pierwsze dlatego, że jest to płyta Macieja Garbowskiego, kontrabasisty, który, jak wszyscy wiemy, robi tyle, że aż wstyd mądrzyć się o jego twórczości. Poza tym wydaje się on osobą, która nie skrzywdziłaby nawet muchy - tym bardziej chce się użyć do opisania nowego albumu samych wyszukanych, górnolotnych i pozytywnych słów. Zatem, by nie wyjść na intelektualną ciapę i muzycznego dyletanta pobiegłam czem prędzej (niczym Młoda Lekarka) do najbliższej księgarni po słownik synonimów do słowa „super”.
Ponad połowa utworów nosi nazwę „Trap”, zmienny jest tylko numer – na pewno jest to pułapka dla osób, które z muzyką improwizowaną nie miały wcześniej do czynienia. Chociaż… z drugiej strony, taki człowiek i tak nie wyrobi sobie opinii i będzie polegał na tym, co napiszą media, więc…
Płyta jest doskonała, nawet, jeśli nie miało się wcześniej do czynienia z muzyką improwizowaną! Brzmienie gitary przypomina początki zespołu Radiohead, więc fani EskiRock na pewno będą tłumnie pojawiać się w swoich glanach pod sceną na koncercie tego postpunkowego, alternatywnego zespołu muzycznego. Na garach gra niebywały, ostry jak brzytwa Peter Orins „Podwójnastopa”. Na wiośle śmiga Ivann Cruz - jak kupisz płytę, dowiesz się, czy jest on bratem Penelope! Wow! Na saksie i flecie wymiata Sonny Heinila, a na raszpli zapodaje Maciej Garbowski. Ciężkie brzmienia łączą się tu z melodyjnymi, romantycznymi piosenkami. Świetna płyta dla każdego! Mamo. Twój syn słucha łomotów i szarpidruckich wypocin? Kup mu tę płytę. Wreszcie Twoje cierpienia znikną. Twój syn wreszcie zejdzie na dobrą drogę – na drogę muzyki inteligentnej (wszak Twoje dziecko jest inteligentne, prawda?), nietuzinkowej, mocnej, ale nowoczesnej.
Poleca magazyn „Szarpidrut i Wierszokleta”
Tak na poważnie płyta naprawdę zaskakuje! Jest mocna, ostra i bardzo ciekawa. Nie będę tu w skrócie przedstawiać tematów, ale, co miłe dla mnie jako odbiorcy – temat w utworze nie jest pretekstem do improwizacji – muzycy przez cały czas trwania utworu mają panowanie nad formą, choć z pewnością nie grają z nut.
Miłośnik skomplikowanych zagwozdek melodyczno-rytmicznych, będzie miał się nad czym zastanawiać – słychać tu nie tylko przygotowanie jazzowe, ale również wiedzę klasyczną muzyków – gitarzysty i saksofonisty. Bardzo przemyślane tematy są świadectwem wiedzy i szacunku dla muzyki i słuchacza, więc bez zastanowienia warto wydać swoje ostatnie zaskórniaki na ten album.
Tytuł płyty to „Rashomon Effect” – nazwa zjawiska zaczerpnięta została z filmu „Rashomon” Akiry Kurosawy, a oznacza ono cztery sprzeczne sposoby opisania jednej sytuacji.
Być może chodzi w przypadku tytułu płyty o cztery różne spojrzenia na muzykę – i tu muszę się ze sobą zgodzić, ewidentnie mam rację – słychać na płycie cztery różne światy. Nie jest to typ muzyki, gdzie członkowie zespołu mają taki sam cel, sposób ekspresji i charakter muzyczny – słychać tu cztery różne światy, zafascynowane podobnym rodzajem wyrazu muzycznego, ale cały czas zachowujące swój indywidualny charakter. Bardzo ciekawa, zachodnio brzmiąca płyta!
Pięć Wow’ów na pięć!
Part I; Trap I; Part II; Part III; Trap II; Part IV; Trap III; Trap IV Part V; Trap V; Trap VI Part VI.
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.