ABCD
Zacznę nietypowo dając asumpt wszystkim tym, którzy wszędzie widzą spiskową teorię dziejów oraz kumoterstwo. Dzięki Markowi Winiarskiemu i jego wytwórni Not Two, jesteśmy świadkami regularnego dostarczania przez polski label muzyki nagrywanej dla niego przez, co tu dużo mówić, gwiazdy jazzu światowego formatu. Jeszcze niedawno wydawałoby się, że sytuacja taka nie będzie możliwa.
Teraz jeszcze prywata, by dalej dać możliwość wygłaszania idiotycznych tez: tak znam Marka i cenię go także za to, że bez niego życie jazzowe w Polsce byłoby uboższe. Cenię za to, że nie ugiął się, nie poszedł na łatwiznę i prezentuje na wydawanych przez siebie płytach muzykę tyleż ciekawą, co niełatwą zarazem. Uwielbiam niełatwą muzykę. Dzięki zatem Markowi, na polskiej płycie pojawił się ni mniej, ni więcej tylko sam Anthony Braxton. W dodatku z żadnego przypadkowego nagrania koncertowego, a z sesji specjalnie zrealizowanej dla Marka. Sesji o tyle także interesującej, że jak sam Braxton stwierdza, pierwszej, podczas której zdecydował się na użycie nakładek.
Płytę Braxton nagrał w duecie z basistą, grającym, czy lepiej powiedzieć obsługującym również, instrumentarium elektroniczne, Chrisem Dahlgrenem. Płyta prezentuje osiem kompozycji, po cztery dostarczone przez każdego z muzyków, kompozycji, które brzmią jakby były przynależne do świata free improv, ale które w świecie tym wcale nie żyją. Już lata temu Braxton stwierdził i podkreśla to niemal w każdym wywiadzie, że praktycznie przez całe swe muzyczne życie nie grał muzyki free. Może ma rację. Pewnie wie co mówi. Fakt, że muzykę tę niektórzy odbierają jako free, jest ich prywatnym poglądem, czy wrażeniem oraz prawdopodobnie efektem braku odpowiedniego aparatu pojęciowo-słownikowego dla oddania odmienności tej muzyki. Myślę, że notka Dahlgrena wyjaśni słuchaczom metody kompozytorsko-wykonawcze użyte podczas nagrywania tej płyty. I choć dotyczy ona tylko Penumbry, to jednakże wydaje się być dotycząca także Composition No. 316 zaprezentowanej tu w czterech wersjach.
I mógłbym pewnie o płycie tej powiedzieć teraz mnóstwo słów. Rozpisać na drobne jak to z klocków powstają poszczególne "improwizacje", poszczególne wersje. Mógłbym napisać o wspaniałych współbrzmieniach obu muzyków. Mógłbym napisać o pięknie, nostalgicznej na swój sposób muzyki. Mógłbym poświęcić chwilę kunsztowi obu muzyków, ale tego nie zrobię. Powiem jedno - to pierwsza płyta jaką legenda nowej muzyki o międzynarodowej sławie wydała legalnie w Polsce. Tej płyty nie wolno po prostu nie mieć. Czy się spodoba? Cóż, jeśli nie od razu, to myślę, że jej piękno jeśli nie dotrze to uderzy w słuchacza we właściwym czasie. Wówczas przyjdzie pora na rozglądnięcie się za innymi produkcjami obu muzyków. Mam nadzieję, że nie będzie za późno i będą one jeszcze dostępne.
Tymczasem ja udam się w zasłuchanie, które jest moim udziałem od chwili posiadania tej płyty.
1. No.316 - version a (with Falling River musics); 2. Penumbra for woodwind(s) & bass(es) 4+2; 3. No.316 - version b (with Falling River musics); 4. Penumbra for woodwind(s) & bass(es) 3+3; 5. No.316 - version c (with Falling River musics); 6. Penumbra for woodwind(s) & bass(es) 1+1; 7. No.316 - version d (with Falling River musics); 8. Penumbra for woodwind(s) & bass(es) 4+1
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.