Liberty Ellman – gitarzysta, którego kompetencje, wiedza i muzyczna uważność jawi się jako unikalna w skali światowej. To znaczy świat tak nich myśli i od ponad ćwierci wieku nie tylko uważnie przygląda się Ellmanowskich działaniom artystycznym, ale także chętnie je podziwia i docenia. U nas Liberty to praktycznie no name man, któremu łacnie przypiąć łatkę jazzowego dziwadełka.
Z wielką przyjemnością prezentuję płytę Rudresha Mahanthappy i saksofnistą altowym, wieloletnim wykładowcą muzyki Bunkym Greenem. Pisaliśmy już w Jazzarium o nagraniu Mahanthappy z innym saksofonistą altowym i muzycznym rówieśnikiem – Setevem Lehnmanem (album „Dual Identity). Tu Rudresh razem ze swoim o 36 lat starszym mistrzem pokazuje kolejne możliwości saksofonu altowego. Aż dziw bierze, dlaczego dobrych płyt z saksofonem altowym jest ostatnio jak grzybów po deszczu. Oto jedna z nich.
R&B niegdyś kojarzyło mi się z MTV, clubbingiem i czarnoskórymi piosenkarkami. O muzyce tej myślałam, niezbyt pochlebnie; trochę jak o popie, ale z nieco bardziej rozbudowanym rytmem. Tak było, zanim po raz pierwszy usłyszałam Roberta Glaspera który przearanżowuje proste numery R&B, wplatając w nie elementy jazzu, neo soulu, a także hip hopu. Dzięki tej kombinacji tworzy muzykę, która swoją uniwersalnością zapiera dech i ujmuje wszystkich fanów dobrego brzmienia.
3-go grudnia, w poznańskim Blue Note Jazz Club, wystąpi Mark Turner. Uważany za jednego z najbardziej wpływowych amerykańskich saksofonistów tenorowych wystąpi ze swoim kwartetem muzycznych gwiazd.
Spokojnie… to nie do końca kalka z angielskiego. Pianista, który w ostatnich latach zbudował chyba najtrwalszy most łączący świat jazzu i R&B nie umiera ani nie kończy kariery. Wyciąga jednak wtyczkę ze swoich elektrycznych instrumentów, by powrócić do macierzy: akustycznego tria. Nowy album artysty pt. „Covered” ukaże się 16 czerwca.
Będące kolebką jazzu Stany Zjednoczone wysłały w tym roku do Gdańska reprezentację nie lada. Na Festiwalu Jazz Jantar grali już muzycy z tak rozmaitych tamtejszych ośrodków jak Houston, Nowy Orlean czy Chicago. Swojego przedstawiciela w osobie Wayne’a Krantza miał też Nowy Jork, jednak miasto to obfituje w muzyczne talenty w takim stopniu, że jeden przedstawiciel to zdecydowanie za mało. Dlatego też delegację nowojorską zasiliło Steve Lehman Trio, skonfrontowane w piątek z Holendrami pod przewodnictwem Tineke Postmy.
Steve Lehman, amerykański saksofonista, wyrasta na wielką gwiazdę jazzowej sceny. Ostatnio został nawet okrzyknięty jednym z niewielu "prawdziwych i unikatowych" głosów młodego pokolenia muzyków. W tej poetyce wyrażają się o Lehmanie Downbeat Magazine, Village Voice i New York Times. Dobra prasa, nie ma co.
Debiut! I to debiut oczekiwany. Greg Ward, chicagowsko-nowojorski saksofonista, znany był od pewnego czasu z gry w chicagowskich formacjach takich jak blink., Loose Assembly czy Broken Things, debiutuje w formule tria. Młody muzyk miał już okazję zagrać na jednej scenie razem z takimi kolosami jak Von Freeman, Fred Anderson czy Al Jarreau. Polskiej publiczności może być natomiast znany z gry w Loose Assembly oraz People Places and Things, zespołami dowodzonymi przez Mike'a Reeda, z którymi koncertował podczas festiwalu Made In Chicago w Poznaniu.