Tworzę festiwal jako muzyk, a nie człowiek biznesu - wywiad z Adamem Pierończykiem
Jak to jest być dyrektorem artystycznym dużego festiwalu?
Adam Pierończyk: Dla mnie jest to miłe doświadczenie. Nie robię tego po raz pierwszy. Wcześniej, czyli jakieś 10 lat temu, miałem okazję prowadzić duży festiwal w Rabacie, stolicy Maroka i to przez 2 lata z rzędu. Następnym doświadczeniem tego typu był festiwal jazzowy w Sopocie. Byłem z nim związany przez 5 lat, od 2011 do 2015 roku. Udało mi się zbudować markę tego festiwalu. Wcześniej w zasadzie nie istniał, a teraz się o nim mówi. Tak, że Jazz Juniors jest moim trzecim tego typu doświadczeniem. Myślę, że udało mi się w tym kontekście zgromadzić sporo kompetencji.
Jest to dla mnie przyjemność, bo staram się sprowadzać muzyków, których sam chętnie bym posłuchał. Chciałbym uraczyć publiczność tą muzyką.
A na jakie trudności jest narażony dyrektor artystyczny?
AP: Staram się koncentrować na pozytywnych aspektach. Jeżeli już coś jest trudne, to chyba tylko pogodzenie terminów i zastanowienie się nad koncepcją artystyczną tak, aby to wszystko miało ręce i nogi.
Muszę od razu zaznaczyć, że organizatorem tego wydarzenia jest Fundacja Muzyki Filmowej i Jazzowej. Jeśli o mnie chodzi, to jestem odpowiedzialny za koncepcję artystyczną festiwalu. Nie dotyczą mnie zatem takie kwestie jak np. pozyskiwanie środków finansowych.
Jakimi kryteriami kierował się Pan przy układaniu tegorocznego programu artystycznego Jazz Juniors?
AP: Tworzę festiwal jako muzyk, a nie człowiek biznesu. Tak widzę swoje zadanie. Staram się zapraszać muzyków, którzy według mnie są interesujący i którzy są w trochę innym obiegu.
Mam takie spostrzeżenie, że spora część festiwali skupia się na dużej sprzedaży biletów. Często zapraszają tych samych artystów i line up powtarza się w różnych miejscach. Muszą być gwiazdy, żeby napędzić koniunkturę. Myślę, że zdecydowanej większości organizatorów festiwali muzycznych nie chodzi o samą ideę i sztukę, ale niestety chyba głównie o dochody. Jeżeli ktoś stawia sobie to jako cel numer jeden, to wtedy część artystyczna na tym cierpi. Według mnie nie jest to fair w stosunku do publiczności, gdy proponuje się jej wciąż to samo. Traktuję festiwal jako święto muzyki i okazję do tego, żeby stale prezentować coś innego niż dotychczas. Można tę sytuację porównać do wyjścia do kina. Nikt z nas nie chciałby chodzić do kina, gdyby grane były 3-4 filmy w kółko przez cały rok. Nie bylibyśmy też zainteresowani pójściem do kina czy teatru, w którym byłby taki sam program, jak w kinie czy teatrze dwie przecznice dalej.
W moim mniemaniu szacunek do odbiorcy polega na tym, by cały czas prezentować coś świeżego i stawiać na artystów, którzy nie docierają do publiczności głównym nurtem. Na tym staram się koncentrować. Uważam, że jako doświadczony muzyk jestem w stanie własnym uchem ocenić, czy ktoś oprócz tego, że jest popularny, jest też świetnym artystą. Nie zawsze idzie to w parze.
Zdarza się jednak i tak, że jedno nie wyklucza drugiego.
AP: Oczywiście, że tak. Są artyści popularni i uznani, a zarazem świetni. Wykazują się kreatywnością i rozwijają swój język, jednocześnie prezentując wysoki poziom na swoich instrumentach. Na takich muzykach najbardziej mi zależy.
Kogo posłuchamy w Krakowie na zbliżającym się dużymi krokami Jazz Juniors?
AP: Nasze krakowskie święto muzyki improwizowanej rozpoczniemy koncertami saksofonistów, którzy bez wątpienia należą dziś do najlepszych na świecie przedstawicieli swoich instrumentów. Fenomenalny brytyjski alcista Will Vinson, który od dwudziestu lat rezyduje w Nowym Jorku, przedstawi program przygotowany na tę okazję ze świetnymi polskimi muzykami. Amerykanin Mark Turner, chyba najczęściej dziś kopiowany tenorzysta, intelektualny guru i swego rodzaju globalna „latarnia morska” dla wielu młodych muzyków, zaprezentuje się w duecie z uznanym przedstawicielem nowojorskiej sceny jazzowej, Ethanem Iversonem, znanym większości fanów z wcześniejszej współpracy z zespołem The Bad Plus lub gwiazdą saksofonu, Joshuą Redmanem.
Drugi dzień w Cricotece należał będzie do dwóch niekonwencjonalnych i kontrastujących pod względem obsady zespołów. Szwajcarska wokalistka o polsko-japońskich korzeniach Yumi Ito oraz polski gitarzysta Szymon Mika to duet czołowych i dynamicznie rozwijających się artystów młodego pokolenia, który zabierze nas w krainę szeroko pojętej współczesnej kameralistyki. Intuitive Music Orchestra to wieloosobowy projekt uznanego niemieckiego trębacza Markusa Stockhausena. Trudno by szukać w Europie, a może i na świecie drugiej tak oryginalnej postaci jak Stockhausen: z jednej strony to wybitny wirtuoz, który w swojej twórczości w lekki i przekonywujący sposób łączy świat współczesnej muzyki klasycznej i improwizacji, a z drugiej filar wielu prawykonań dzieł swego słynnego ojca, kompozytora Karlheinza Stockhausena.
W trzecim dniu naszego festiwalu na scenie pojawią się dwa zespoły, które swoją koncepcję opierają na takich gatunkach jak jazz, muzyka elektroniczna i klubowa, a nawet hip-hop. Jednym z najciekawszych tego przykładów w Polsce jest z pewnością intrygujący kwartet perkusisty Gniewomira Tomczyka, w którego różnych konfiguracjach przewijają się wytrawni improwizatorzy. Zaraz potem fenomen na skalę światową, na temat którego wypowiem się krótko: rewelacyjny raper, który jest jeszcze lepszym saksofonistą i muzykiem jazzowym. Oprócz tego autor własnych tekstów, intelektualista, historyk i aktywista z Wielkiej Brytanii: Soweto Kinch!
Czwarty i ostatni dzień festiwalu Jazz Juniors recitalem solowym rozpocznie mój ulubiony wiolonczelista z Holandii, Ernst Reijseger. To wirtuoz z wyjątkowo otwartym umysłem, świetny improwizator oraz od lat osoba odpowiedzialna za ścieżki dźwiękowe ikony ambitnego światowego kina, Wernera Herzoga. Oprócz przyjęcia roli dyrektora artystycznego zostałem również poproszony przez organizatorów festiwalu o przedstawienie premierowego projektu jako muzyk. Dlatego też pojawię się w drugiej części wieczoru z charyzmatycznym wirtuozem instrumentów perkusyjnych, Mino Cinelu. To niezwykle otwarty i muzykalny perkusista, który swą pełną wyobraźni grą przez wiele lat wzbogacał muzykę takich światowych gigantòw jak m.in. Miles Davis, Dizzy Gillespie, Sting, Peter Gabriel, Kate Bush czy Carlos Santana. Cieszę się niezmiernie, ze Kraków będzie miejscem mojego pierwszego występu w duecie z tą światową gwiazdą.
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.