Jazz Festival Saalfelden 2012: shortcuts dzień drugi. Improwizacja w samo południe!
Jazzfestival Sallfelden wystartował! Wczoraj był nad komplet publiczności. Dzisiaj kolejna odsłona serii shortcuts, cyklowi prezentującymi odważną muzykę improwizowaną z Europy i ze świata, graną przez formacje ważne, ale niekoniecznie gwiazdorskie rozpoczęła się o 12.30. Na widowni powinno świecić pustkami, bo przecież piątek póki co nie jest dniem wolnym od pracy. Ale może wypełniający szczelnie salę Nexus słuchacze to w całości goście spędzający u podnóża Alp wakacje oraz dziennikarze z Włoch, Niemiec Austrii? Możliwe. Dość, że miejsc nie było, ani tez nie można było kupić biletów. Short cuts zostało wyprzedane. Dowiedzieliśmy się tego już wczoraj.
Na pierwszy ogień, właśnie o 12.30 na scenie pojawiła się Aki Takase – japońska pianistka, mieszkająca w Niemczech, prywatnie żona nieocenionego wizjonera europejskiej sceny free improvised Alexalndra von Schlippenbacha, publicznie jedna z najważniejszych postaci dzisiejszej improwizowanej sceny na Starym Kontynencie. Do Saalfelden zabrała dwie formacje. W piętkowe południe zaprezentowała pierwszą, triową noszącą nazwę Kanon. U boku Aki, trębacz Axel Dorner, grający na trąbce będącą skrzyżowaniem trąbki suwakowej i wentylowej oraz gitarzysta i gitarowy performer Kazuhisa Ushihashi.
Tak więc z jednej strony obfitość, z drugiej forma czysta, przejrzysta i wprowadzająca do całości wielką równowagę. Ale tak można opisać artystyczne działania wszystkich twórców, którzy podchodzą do swojej sztuki poważnie i zastanawiają się jak sprawić by była możliwie najbardziej komunikatywna i jak najmniejszym cięciom poddany został ten pierwotny twórczy zamysł. W dziedzinie free improivised, bo przecież Aki Takase, Axel Dorner i Kazuhisa Ushihashi nie powinni być żadną miarą rozpatrywani jako czystej kwi jazzmani, to bez wątpienia coś szczególnego, fascynującego i prawdziwie mistrzowskiego.
W tej samej grupie, niekoniecznie identyfikowanej terminem „jazz”, działa portugalskie Red Trio (Rodrigo Pinhero – fortepian, Hernani Faustino – kontrabas i Gabriel Fernandini – perkusja). Tej samej, jednak propozycja muzyczna tria tym razem wzbogacona udziałem brytyjskiego saksofonisty tenorowego i sopranowego Johna Butchera może przypominać odrobinę muzykę znaną z czasów awangardy przełomu lat 60. i 70. Tylko trochę oczywiście, w dramaturgicznym przebiegu, w sensie ideologicznego i muzykologicznego rodowodu, a nie samej stylistyki. Red Trio I John Butcher to muzycy, którym ta stricte freejazzowa identyfikacja nie wystarcza, ani ich nie określa. Koncert o 14.00 wypełniła jedna długa kompozycja, niemal suita, będąca podróżą przez zmieniające się wizje ekspresji poszczególnych muzyków. Muzyka gasła w niezwykłym, magicznym pianissimo, aby potem stopniowo narastać aż do wielkiej kulminacji, gdzie budowane formuły i nastroje eksplodują dając początek następnym wątkom narracji. Mogłaby się właściwie wcale nie kończyć. Z jednej strony młode Red Trio z drugiej zasłużony i doświadczony John Butcher, a wszystko wprost wyśmienite, także jako przystawka do zdarzeń, które organizator zapowiada na scenie głównej. Tak można byłoby rozpoczynać każdy dzień! To pisałem ja Maciej Karłowski w kawiarni Nexus przy płynących z głośników dźwiękach koncertowej płyty McCoya Tynera i Joe Lovano z widokiem na góry i pijącego czarną popołudniową kawę Kena Vandermarka.
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.