Jakiś czas temu Dominik Strycharski wspomniał mi, że znalazł ludzi, z którymi chce grać w trio. Jakim trio, zapytałem. Jazzowym, padła odpowiedź, będziemy grali kilka utworów Thomasa Chapina. Zastrzygłem uszami, nieco zaskoczony, raz dlatego, że nieżyjący już Thomas Chapin to jazzowa znakomitość okrutnie zapomniana przez świat, dwa, że Dominik nie należy do grona muzyków, którzy wyznają pogląd, że jak coś jazzowe to automatycznie dobre. Zresztą stylistyczny wachlarz jego działań jest tego znakomitym dowodem. Jazz owszem, ale nie uber alles!