Tower Bridge
Autor:
Andrzej Kalinowski
Marc Ducret
Wydawca:
Ayler Records
Data wydania:
11.08.2014
Skład:
Marc Ducret – gitara; Kasper Tranberg - trąbka; Dominique Pifarély - skrzypce; Tim Berne – saksofon altowy; Matthias Mahler - puzon; Fidel Fourneyron - puzon; Alexis Persigan - puzon; Frédéric Gastard – saksofon basowy; Antonin Rayon - fortepian; Sylvain Lemêtre - instrumenty perkusyjne, wibrafon, ksylofon, marimba; Tom Rainey - perkusja; Peter Bruun – perkusja.
Tower-Bridge jest szesnastym autorskim albumem tego znakomitego francuskiego gitarzysty, kompozytora, innowatora i odkrywcy, bo tak właśnie odbieram jego estetykę i ekspresję artystyczną. Twórczość tego genialnego samouka, od dawna unikająca prostych odniesień i klasyfikacji, jest jedną z tych, która uczyniła z europejskiego jazzu, nurt w muzyce całkowicie autonomiczny – współczesną muzyke improwizowaną, a amerykańskich improwizatorów postawiła wobec nowych wyzwań na gruncie muzyki improwizowanej i współczesnej własnie. Na Tower – Bridge odnajdziemy wiele elementów znanych z wcześniejszych dokonań Ducre, jak i sporą dawkę nowych brzmień, które są charakterystyczne dla jego najnowszych dokonań poczynionych w Ayler records.
Album ten jest koncertowym podsumowaniem serii czterech płyt (Tower vol. 1,2,3,4), zainspirowanych powieścią Vladimira Nabokova – Ada albo Żar. Kronika rodzinna. Nigdy nie miałem wątpliwości, że Ducret jest prawdziwym, niekłamanym artystą współczesnej muzyki, jednak dopiero na tym albumie muzyk wskazuje na swoje poza-muzyczne inspiracje. W tym miejscu krótka refleksja: w dość hermetycznym i abstrakcyjnym świecie muzyki rzadko ostatnio nawiązuje się do literatury, może z powodu niechęci do patosu, który przez wiele lat towarzyszył muzyce klasycznej, współczesnej, a także rozbudowanym formom rockowym. Na szczęście na Tower–Bridge nie mamy do czynienia z niczym na wyrost. Muzyka od pierwszych dźwięków bardzo mocno angażuje słuchacza, usłyszymy brzmieniowe elementy free jazzu, orkiestrację a’la Frank Zappa, amerykański minimalizm, dynamiczne rockowe formy wzbogacone o wielką sonorystyczną rozpiętość sekcji dętej.
Sześć długich kompozycji Tower-Bridge jest doskonałym połączeniem elementów jazzu i rocka z partyturą muzyki współczesnej, chwilami trudno odgadnąć gdzie kończy się zespołowa improwizacja a pojawia precyzyjnie wykonana partytura, z pewnością nie jest to jednak muzyka intuicyjna, ponieważ przy tak złożonym składzie nie na długo by tej intuicji starczyło, zresztą sama specyfika tego składu (trzy puzony, saksofon basowy, dużo instrumentów perkusyjnych, w tym ksylofon, marimba, wibrafon) świadczy o bardzo dobrze przemyślanej formie i strukturze utworów. Mamy do czynienia z świadomym zapisem tego, co pojawia się w wyobraźni artysty pod wpływem określonych impulsów. Na Tower - Bridge aż wrze od gęstości dźwiękowej faktury, sekwencji transowych i ekspresyjnych solówek, nie brak też fragmentów nastrojowych, bliskich muzyce ilustracyjnej. Na okładce umieszczono informację, że "muzyka została skomponowana, aby spróbować przekazać złożoną strukturę tekstu i procesu pisania Nobokova". W moim przekonaniu próba ta się powiodła.
CD 1 1. Sur l'Electricite 18:59; 2. Real Thing #1 29:28; 3. Real Thing #2 10:57; CD 2 1. Real Thing #3 19:05; 2. Softly Her Tower Crumbled In The Sweet Silent Sun 12:32; 3. L'ombra Di Verdi 10:11;
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.