Ten Freedem Summers
Są artyści, którzy przez całe swoje artystyczne życie, nawet jeśli toczy się ono od wielu dekad nie dopuścili się sprzeniewierzenia idei sztuki i nie zboczyli z drogi, jaką sobie obrali. Owszem nie wszyscy z nich byli tak konsekwentni i radykalni w swojej postawie twórczej jak np. Cecil Taylor, Anthony Braxton czy Peter Brotzmann, ale udawało im się utrzymać ten rzadki rodzaj szlachetności muzycznej wypowiedzi niezależnie od stylistycznych zmian jakim poddawali swoje artystyczne wypowiedzi. Jednym z takich właśnie twórców jest Wadada Leo Smith.
Od bardzo dawna Wadada daje światu muzykę niezwykłej urody i siły. W różnych składach się to odbywa, ale jednym z najważniejszych jakimi dowodzi jest Golden Quartet. Słyszeliśmy go z tą formacją podczas Warsaw SUmmer Jazz Days kilka lat temu. Wystąpił wówczas z Vijayem Iyerem, Johnem Lindbergiem oraz Pheroanem akLaffem. Ci którzy słyszeli go wtedy pamiętają przeszywające frazy trąbki, która brzmiała tak, jakby ktoś poniósł dalej i uwspółcześnił to wszystko, co kiedyś zaintonował na przełomie 60. i 70. lat Miles Davis. Usłyszałem nawet wtedy, po cichu kontrowersyjną, ale wcale nie pozbawioną celności opinię, że gdyby Davis nie uległ magii rockowej bezmyślności to mógłby stworzyć właśnie pewnie tak przejmujące dzieła jak Leo Smith.
Kilka miesięcy temu, na sklepowe półki trafiła płyta „Ten Freedom Summers”. Album wyjątkowy i w dyskografii Wadady bez precedensowy. Ponad trzy dekady pisał do niego kompozycje, a kiedy wreszcie złożył pióro, na blacie biurka uzbierał mu się pokaźny stos kompozycji, które po nagraniu zajęły aż cztery pełnowymiarowe dyski kompaktowe. W gronie muzyków zaproszonych do nagraniowej sesji był oczywiście Golden Quartet, ale nie we wspomnianym wyżej składzie. Są tam bardzo brzemienne w skutki artystyczne zmiany personalne. Miejsce Vijaya Iyera zajął sam Anthony Davis – pianista, kompozytor, nauczyciel i teoretyk muzyki jazzowej. Człowiek w Polsce niemal całkowicie zapomniany, ale w USA wielki autorytet muzyczny. Jest także dodatkowy drummer, a właściwie drummerka, Susie Ibarra, którą miłośnicy jazzowej swobody typu free pamiętają z zespołów Davida S. Ware’a czy Asifa Tsahara. Golden Quartet zamieniony w niektórych utworach na Golden Quintet ma tu jeszcze inne towarzystwo, dziewięcioosobowy zespół kameralny Southwest Chamber Music.
Tak, tak! Doczekaliśmy się bez zbędnego owijania w eufemizmy wspaniałego opus magnum Wadady Leo Smitha. Doczekaliśmy się dzieła będącego w znacznej mierze wielkim podsumowaniem działalności twórczej i nie tylko twórczej słynnego trębacza. Nie tylko twórczej, bo Wadada Leo Smith oprócz tego, że przez dekady stał się jednym z najważniejszych głosów muzyki jazzowej, to przez wiele lat był także aktywnym bojownikiem o prawa obywatelskie. Jest więc „Ten Freedom Summers” swego rodzaju muzycznym komentarzem do zdarzeń, jakie opisuje historia czarnoskórych społeczności w USA. Nie pada tu jednak żadne słowo, żaden cytat przemów Dr. Martina Lutera Kinga, Malcolma X, Medgara Eversa, Lyndona Johnsona czy innych historycznych postaci. Wszystko rozgrywa się w warstwie instrumentalnej, raz określanej brzmieniem „złotego zespołu”, raz kameralnej orkiestry, jeszcze innym razem na styku współbrzmień obydwu grup. Rozbudowany aparat wykonawczy nie jest tu jednak narzędziem użytym dla prostego zmanipulowania słuchacza, który mógłby ulec wrażeniu, że im większe instrumentarium tym poważniejsze artystycznie przedsięwzięcie. Obydwa te ansamble z inny sposób zagospodarowują muzyczną przestrzeń, którą, tak na marginesie Wadada maluje raz operując ogromną paletą brzmień, które zwykliśmy charakteryzować określeniami muzyka współczesna, innym razem środkami zaplecionymi w misternych fakturach rytmicznych będących siatką dla improwizacji o jazzowym rodowodzie. Obydwie, i orkiestrowa, i kwartetowa lub kwintetowa narracja układają się w wielką dźwiękowa epopeję, słuchając której jedyne co tak naprawdę przychodzi do głowy to, że przecież tak właśnie całość miała zabrzmieć i użyte zostały dokładnie takie środki wyrazu, jakie były konieczne, aby na koniec partytury można było postawić kropkę.
A więc jazz i muzyka współczesna istniejące obok siebie, chciałoby się powiedzieć! Ale to oczywiste zestawienie pojęć i naturalna obserwacja, wcale nie wydaje się żadną miarą nadążać za zdarzeniami na płycie. Nie wyczerpuje też tematu, słuszna skądinąd uwaga, że całość splata swoimi improwizacjami lider. Tych splotów jest znacznie więcej. Nie sposób przecenić roli pianisty, dla którego zaplanowane zostały partie i w jednym i w drugim zespole. Trudno też nie zwrócić uwagi na to, że przeplatające się partie jazzowego combo i kameralnego ansamblu to tak naprawdę wcale nie prosty zabieg uatrakcyjniający brzmienie, ale wyraz jakiegoś większego namysłu, poważniejszego artystycznego planu, będącego tak naprawdę wielką muzyczną refleksją nad człowiekiem uwikłanym w świat. Taki plan nie rodzi się w byle głowie. Nie rodzi się co dzień! I co więcej rodzi się bardzo, bardzo rzadko!
I choć jak wspomniałm już nie pada ani jedno słowo, to ani przez chwile nie mamy wątpliwości, że jesteśmy świadkami imponującej symfonii znaczeń, obfitej w treści, burzliwe emocje i mądrość sędziwego człowieka. Nie ma co ukrywać „Ten Freedom Summers” to jedna z tych płyt, które wymykają się ogwiazdkowaniu. Pięć, a więc nasze maksimum, to stanowczo za mało. Ważniejsze jest jednak, że niezależnie od tych wszystkich not, mamy tu w moim odczuciu do czynienia z prawdziwie wielką muzyką, mam wrażenie, że niezależną od czasu, niewrażliwą na jego upływ i w swej złożoności wspaniałą.
CD1: Dred Scott, 1857; Malik Al Shabazz and the People of the Shahada; Emmett Till: Defiant, Fearless; Thurgood Marshall and Brown Vs. Board of Education: A Dream of Equal Education, 1954; John F. Kennedy's New Frontier And The Space Age, 1960. CD2: Rosa Parks and the Montgomery Bus Boycott, 381 Days; Black Church; Freedom Summer: Voter Registration, Acts Of Compassion and Empowerment, 1964; Lyndon B. Johnson's Great Society and the Civil Rights Act of 1964. CD3: The Freedom Riders Ride; Medgar Evers: A Love-Voice of a Thousand Years' Journey for Liberty and Justice; The D.C. Wall: A War Memorial for All Times; Buzzsaw: The Myth of a Free Press; The Little Rock Nine: A Force for Desegregation in Education, 1957. CD4: America, Pts. 1, 2 & 3; September 11th, 2001: A Memorial; Fannie Lou Hamer and the Mississippi Freedom Democratic Party, 1964; Democracy; Martin Luther King, Jr.: Memphis, The Prophecy
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.