Seifert
Atom String Quartet zdaje się być ewenementem na polskiej scenie – regularnie nagrywając płyty i obficie koncertując, angażują się w wiele przedsięwzięć nie tylko jazzowych, ale również na polu muzyki klasycznej czy popularnej. Jest więcej niż pewne, że słuchacz ledwie śledzący to, co się w rodzimym jazzie dzieje, byłby w stanie wymienić co najmniej kilka projektów z udziałem zespołu. Wieczór „Piano.pl” z Dorotą Miśkiewicz, ich wydany przez wytwórnię ACT berliński koncert w Leszkiem Możdżerem, wkład w przedsięwzięcia „McFerrin +” czy „Głosy gór” w Operze Narodowej – to jedne z przykładów na ich wzmożoną aktywność. Nie ma co się temu stanowi rzeczy dziwić, wszak to wirtuozi swych instrumentów oraz pożądani sidemani, współtworzący na własną rękę inne grupy.
Ich najnowszym przedsięwzięciem wyłącznie kwartetowym jest album z muzyką Zbigniewa Seiferta, wydany przez fundację imienia wybitnego skrzypka. Jest to jej kolejne działanie popularyzujące twórczość artysty, biorąc pod uwagę także minione dwie edycje międzynarodowego konkursu, których zwycięzcami byli kolejno Bartosz Dworak i Mateusz Smoczyński – muzyk Atom String Quartet.
To, że płyta „Seifert” będzie sprawnie zaaranżowana, wyśmienicie wykonana, dynamicznie zrealizowana oraz że słuchać się jej będzie z dużą przyjemnością, jasne było jeszcze przed jej odtworzeniem. Atom String Quartet to w końcu marka sama w sobie, która prezentuje w każdym wydaniu wysoki poziom: kolektywnie grając funky, w duchu klasycznym dopieszczając fakturę samotnych dźwięków, eksponując solo danego muzyka etc.
Album, przy wszystkich swych zaletach, wydaje się jednak podążać wytartymi już przez zespół na poprzednich wydawnictwach ścieżkami. Opracowana metoda współbrzmienia, wyćwiczone groove'y, błyskotliwe pomysły na quasi-perkusyjną grę, popisy indywidualne – w wykonaniu grupy elementy te składają się na sprawdzony model, który znakomicie funkcjonuje. Czy twórczość Seiferta nie zasługiwałaby jednak na potraktowanie bardziej otwarte formalnie, a tym samym mniej typowe dla zespołu o rozpoznawalnym stylu, nawet za cenę mniejszej przystępności?
Ta kwestia dotyczy zresztą nie tylko tego albumu, ale na przykład funkcjonowania Atom String Quartet na koncertach. Wydaje się bowiem, że mimo zacięcia do improwizacji grupa ta jest wierna opracowanej koncepcji gry i przygotowanym scenariuszom utworów. Brakuje im wolności, ryzyka, nieprzewidywalności. Pytanie kluczowe brzmi następująco: czy suma talentów, z których składa się kwartet, jest w stanie przynieść nowe muzyczne jakości? W oczekiwaniu na wydarzenia, które dadzą na nie – oby pozytywną – odpowiedź... ponownie włączam bardzo dobrą płytę, jaką jest „Seifert”.
Quasimodo, Way To Oasis, Love In The Garden, Kilimanjaro, Stillness - Michał Zaborski & Krzysztof Lenczowski, Turbulent Plover, Evening Psalm - Mateusz Smoczyński, Where Are You From, Inspirational Psalm - Dawid Lubowicz, On The Farm, Song For Christopher
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.