The Owl Song
To będzie mocna kandydatka do wielu najważniejszych nagród w mijającym roku. Musi być bo w pierwszej linii stoją Ambrose Akinmusire - najważniejszy jazzowy głos młodego pokolenia, Bill Frisell, ikona gitary i wielki propagator muzyki amerykańskiej oraz drummer, który przez całe lata z powodzeniem i sporą klasą wspomagał rytmicznie innę ikonę, Wyntona Marsalisa, lidera obozu nowoorleańskich strażników jazzowego płomienia.
Stąd już tylko krok aby pomysleć o albumie The Owl Song jak o próbie stworzenia platformy dla pogodzenia, a jeśli nie pogodzenia to przynajmniej odnalezienia ważnego zbioru wspólnego między starszym, średnim i młodym pokoleniem, przedstawicielami czarnej i bialej ludności ponad stylami. Tym bardziej, że sam Ambrose mówi o sowiej pieśni mówi tak: ""To moja reakcja na bycie atakowanym przez informacje. Ta płyta to moja chęć stworzenia bezpiecznej przestrzeni. Częścią wyzwania było: Czy mogę stworzyć coś, co jest zorientowane na otwartą przestrzeń, tak jak robią to niektóre z płyt, które kocham najbardziej?". O swoich współpracownikach natomiast opowiada: "Miałem ochotę nagrywać z Billem od pierwszego razu, kiedy graliśmy - to był występ w duecie, bardzo mało prób. Po prostu zagraliśmy kilka moich piosenek i to zadziałało. Jednym ze szczególnych darów Billa jest umiejętność kształtowania utworu, który właśnie usłyszał po raz pierwszy. Wydaje się, że wie, czego chce muzyka, zanim zabrzmi pierwsza nuta. W przypadku Herlina, jego zaangażowanie w piękno można znaleźć w groovie. Nigdy nie lubię mówić muzykom zbyt wiele o tym, do czego zmierzam, ponieważ powinno to dotyczyć tego, co wnoszą ci konkretni ludzie... Powiedziałem: Wiem, że jesteś odpowiednią osobą do tego ze względu na sposób, w jaki podchodzisz do groove'u". I oczywiście to, co zrobił, jest po prostu piękne". "Chciałem też zebrać razem ludzi, którzy nie wydawali się do siebie pasować... i okazało się, że nie grali ze sobą zbyt wiele. Więc to było międzypokoleniowe, międzygatunkowe, cokolwiek."
Z perspektywy ujawnionych przez Ambrose'a zamiarów, projekt Owl Song udał sie chyba znakomicie. Muzycy w istocie nie grywali wcześniej ze sobą za często. Międzypokoleniowość składu jest niezaprzeczalna, podobnie jak i diagnoza, że Frisel ma dar odnajdywania z muzyce jej esencji, czego z resztą mogliśmy doświadczyć choćby na płycie poświęconej The Beatles, z kolei Herlin Riley w istocie dysponuje talentem w docieraniu do goovego rdzenia muzyki.
Ambrose wymyślił wszystko tak i w taki sposób dobrał ludzi, aby zrealizować w praktyce ideę "less is more". Muzyka na The Owl Song to propozaycja niemal minimalistyczna i swym minimalizmie stwarzająca słuchaczowi doskonałą okazję by zapaść się w ażurowej przestrzeni muzycznej i delektować się wybitnymi talentami melodycznymi muzyków oraz wspaniałym brzmieniem ich instrumentów. Z tego względu też album idealnie wpisuje się w koncepcję odtrutki na informacyjne tsunami, w jakim żyjemy. W swojej delikatnej aurze spełnia też z naddatkiem kryterium, jakie zwykliśmy przypisywać pojęciu piękna.
1. Owl Song, 2. Weight Corners, 3. Flux Fuelings, 4. Owl Song 2, 5. Grace, 6. Mr. Frisell, 7. Mr. Riley, 8. Henya
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.