Ilość dobrej muzyki, która do nas dociera jest dzisiaj tak duża, że przykro się czasem robi na myśl o nagraniach, dla których nie ma chwili, by „rzucić w ich stronę uchem”, cóż dopiero zbliżyć się do nich z uwagą, na jaką zasługują. Przy czym jedną kwestią są zaległości nam wiadome, inną nieco – projekty i płyty, o których istnieniu nie mamy pojęcia. Bo też są muzycy, którzy mimo długiego stażu scenicznego nie czują potrzeby, by o sobie krzyczeć.