Recenzje

  • Synovial Joints

    Czwarty album dla Pi-Records, jeden z kilkudziesięciu, jakie Coleman ma w swojej dyskografii. Z dużą dozą prawdopodobieństwa opus magnum. Trzydziestu zaangażowanych muzyków, jedna, solidna idea i  – porażająca momentami – swoboda wykonania.

  • At Ad Libitum

    Trevor Watts to naprawdę interesujący gość. Grać na saksofonie nauczył się sam, był pilotem RAF, a gdy tylko został zwolniony ze służby, natychmiast znalazł się w Londynie i dołączył do rozkwitającej sceny muzyki improwizowanej, współtworzył niezwykłe orkiestry Spontaneous Music Ensemble oraz London Jazz Composer’s Orchestra. Prowadził też własne, mniejsze i większe, składy. Choć najsilniej zaistniał jako muzyk awangardowy, Watts rzucał się z równą pasją w każdą inną muzykę – rock, blues, muzyka afrykańska, co bądź.

  • To Roy

    W muzyce można szukać rozmaitych doznań: miłych dla ucha harmonii, pogodnych, spokojnych brzmień, albo energicznych i żywiołowych rytmów, bądź też niepokojących, wywołujących mrowienie w kończynach, ekspresyjnych i nieuporządkowanych dźwięków, ułatwiających podróż w głąb własnej duszy. Różnorodność wrażeń, mieszanka nastrojów jest zresztą znacznie bogatsza, a odczucia jakie wywołuje trudne do precyzyjnego zdefiniowania.

  • Visiting Texsture

    Ile to już razy obserwacja wydarzeń artystycznych, czy też po prostu tego, co przynosi życie, dobitnie przekonywało, że trwałość jest złudzeniem, zaś to, co wydaje się nieśmiertelne, może nagle rozproszyć się i zniknąć całkowicie... A jednak wrażeniu stałości nieraz pragnie się ulec, ponieważ wtedy świat wydaje się jakby bardziej uporządkowany. Z pewnością każdy miłośnik muzyki hołubi w sobie myśli, że dani jego idole wciąż żyją, tworzą i wydaje się, że tak będzie zawsze. Dlaczego o tym piszę we wstępie do recenzji płyty Tria 3?

  • Jazz Now!

    Niemiecki pianista Alexander von Schlippenbach to jedna z tych postaci europejskiego jazzu, która za pomocą swojej twórczości wyznaczyła rozwój tego gatunku na Starym Kontynencie. Założyciel Globe Unity Orchestra od kilkudziesięciu lat jest punktem odniesienia dla wielu pianistów próbujących swoich sił w wolnej improwizacji. Inni instrumentaliści również mają z czego czerpać, wszak von Schlippenbach był i wciąż jest artystą przecierającym szlaki, który nie zwykł osiadać na laurach.

  • Song Sentimentale

    Ewidentnie duże wydarzenie fonograficzne na scenie freejazzowej! Po blisko piętnastu latach milczenia powraca wyjątkowa formacja Die Like A Dog! Wnikliwi biografowie Petera Brötzmanna doskonale pamiętają, iż na progu lat 90. ubiegłego stulecia wraz z trójką niebywałych muzyków, berlińskim koncertem w Townhall Charlottenburg, dał początek formacji Die Like A Dog Quartet. Kwartetów w życiu muzycznym 75-letniego dziś saksofonisty było oczywiście wiele.

  • Old Locks And Irregular Verbs

    Premierowe albumy weteranów klasy mistrzowskiej zwracają uwagę za każdym razem. Pełnia szczęścia następuje, gdy w dodatku ich autorzy znajdują się akurat na fali wznoszącej. Przypadek Henry’ego Threadgilla i płyty „Old Locks And Irregular Verbs” jest właśnie tego kalibru wydarzeniem.

  • Part Of The Process

    “Part Of The Process” to pierwszy album formacji Modular String Trio, który ukazał się sumptem wytwórni Multikulti Project. Nazwa zespołu może być co prawda myląca, bo w skład grupy wchodzi czterech artystów, ale gdy się tylko chwilę zastanowić, łatwo odnaleźć w tym wszystkim głębszy sens. W gruncie rzeczy obcujemy tu z akustycznym trio: skrzypkiem Sergiy’em Okhrimchukiem, wiolonczelistą Robertem Jędzejewskim oraz kontrabasistą Jackiem Mazurkiewiczem.

  • Desalambrado

    Wydane z numerem katalogowym i_001 przez Pasoancho Productions, “Desalambrado” to kolejne nasze spotkanie z Augusti Fernandezem, ale chyba pierwsze z Lucią Martinez grająca na perkusji.
    Fortepian i perkusja – zestawienie/zderzenie instrumentów niezmiernie inspirujące, warto przypomnieć choćby wspólne nagrania Cecila Taylora z Maxem Roachem.

  • Wistfully

    Dave Rempis zapewne do końca świata kojarzony będzie z drugim saksofonem The Vandermark 5 (formację uznać chyba możemy za out of print), jednakże pogłębiona analiza jego dokonań poza macierzystą do niedawna formacją, wskazuje, iż niewątpliwy talent improwizatorski, wciąż stosunkowo młodego Amerykanina (rocznik 1975), rozwija się we właściwym kierunku.

  • Libelid

    Ta płyta jest dla mnie pamiątką po tegorocznej edycji Krakowskiego Festiwalu Kultury Żydowskiej. “Libelid” Oli Bilńskiej to zbiór pieśni miłosnych śpiewanych w języku jidysz. Muzycznie jest to bardzo bliska kontynuacja poprzedniej płyty “Berjozkele”, bedącej zbiorem kołysanek, o której miałem okazję pisać rok temu, nieprzypadkowo również w związku z festiwalem.

  • Kalo Yele

    We współczesnej muzyce jazzowej bardzo istotne są wyróżniki. Nagrane zostało już tak wiele, że oryginalność stała się cechą standardową. Jedni skupiają się więc na nowym materiale, inni na nietypowej formie, czy niecodziennym składzie zespołu. Aly Keita, w świecie jazzowym zaistniał za sprawą swojego oryginalnego instrumentu – Balatonu - dalece odbiegającego od jazzowego kanonu.

  • Johnny Griffin - Polish Radio Jazz Archives vol. 11

    Gdzieś wśród moich winylowych zdobyczy ostatniego roku znajduje się mocno trzeszczący album z Jazz Jamboree '63, na którym to można posłuchać wyśmienitego wykonaniu “Cherokee” przez kwartet Johnny Griffina. Saksofonista w szalonym tempie rozwija kolejne harmoniczne wariacje tego klasycznego bopowego tematu, Kenny Drew nie pozostaje dłużny, wszystko napędzane pulsem basu i gitary rytmicznej.
  • Unity Band

    Kolejna płyta Pata Metheny jest jak widokówka, którą gitarzysta wysyła nam ze swojej podróży przez muzykę. Opowieść zaczyna w miejscu, w którym zostawił nas na swojej ostatniej płycie - balladowym, akustycznym solo. Po chwili jednak dołącza do niego nowy kwartet z Antonio Snachezem na perksuji, Benem Williamsem na kontrabasie i Chrisem Potterem na saksofonach i klarnecie basowym.

  • David & Goliath

    Trudno zliczyć, ile to już razy wszelkiej maści muzycy jazzowi/awangardowi mniej lub bardziej zasadnie brali się za wątki żydowskie. Wnikliwe opracowanie tego tematu zaowocowałoby zapewne nader obszerną księgą. Niewiele tradycji muzycznych zostało jednakże dzięki temu na tyle sposobów twórczo rozwiniętych. Tym bardziej zaskakuje pojawianie się dzisiaj płyt takich jak ta.

Strony