Bywa tak, że słuchając muzyki konkretnych wykonawców, wyrabiamy w sobie pewne nawyki, z których w późniejszej fazie wyłaniają się oczekiwania wobec twórcy. W zależności od tego jakie mamy podejście do sztuki w ogóle i czy lubimy być zaskakiwani, różne reakcje budzić muszą wszelkie wolty artystyczne. Przykładem, który doskonale obrazuje tę sytuację, są dokonania kontrabasisty Macieja Garbowskiego. Przez dłuższy czas kojarzony był z RGG, a więc triem wpisującym się w dobrze znaną a la Evansowską konwencję i konsekwentnie podążającym obraną ścieżką.