1 czerwca ukaże się nowy album Marcusa Millera, zatytułowany „Laid Black”! Krążek jest następcą wydanej 3 lata temu płyty „Afrodeezja”. Jak mówi sam artysta: „'Afrodeezja' była moją wielką, muzyczną podróżą. Nawiązując współpracę z muzykami z różnych stron Afryki i Karaibów, podążyłem drogą moich przodków. Na „Laid Black” wracam do teraźniejszości. Będzie hip-hop, będzie trap, soul, funk, R&B i, rzecz jasna, jazz. Muzyka jest raczej spokojna, choć tradycyjnie nie mogło tu zabraknąć mocnego, porywającego funku”.
Marcus Miller nagrał większość materiału ze swoim zespołem w jednym z nowojorskich studiów. Artysta zaprosił też kilku gości, takich jak: Troy "Trombone Shorty" Andrews & Orleans Avenue, Kirk Whalum, Take Six, Jonathan Butler, czy Selah Sue. Miller wypowiada się o swoim zespole w samych superlatywach: „Moi chłopcy są niezwykle utalentowani, potrafią zagrać wszystko – od bebopu, po hip-hop”. Artysta zdradza też klucz, jakim posłużył się przy doborze gości: „Wszyscy mają podobną wizję jazzu. Dzięki temu, udało nam się stworzyć tę muzykę. Jeśli lubicie bas, mogę zdradzić, że znajdziecie tu kilka naprawdę mocnych, basowych numerów.”
Każdy, kto choć raz posłuchał Marcusa Millera, wie, że warto czekać na jego nowy album. Mocny, jazzowo-funkowy styl gry basisty od lat zachwyca słuchaczy na całym świecie. Na „Laid Black” artysta jest w szczytowej formie.