At Home
Jakbym miał wskazać dziś najbardziej obiecującego trębacza na polskiej jazzowej scenie wskazałbym na Maćka Fortunę. Jest to muzyk młody, w żadnym wypadku nie leniwy, chcący grać, nie użalający się nad ciężkim losem jazzmana, nie utyskujący na kłopoty, trudy codzienne, słabe płace, nikłe zainteresowanie sztuką wysoką, medialne desintersment. Nie wylewający także żali na forach dyskusyjnych, słowem nie uwikłany w głupie gadanie nikomu niepotrzebnych bzdur.
Zamiast tego Maciek bierze trąbkę i gra. Komponuje, buduje składy dla swojej muzyki odpowiednie, patrzy na muzykę szeroko. Nie tylko na jazz, ale na muzykę jako taką. Co jednak najważniejsze znakomicie brzmi. Ma swój głos, który wydaje się być nie uwikłany z akademickie przyzwyczajenia. Od jego muzyki nie zalatuje szkołą, kolokwiami, obowiązkiem, powinnością wobec historii, belfrów, środowiska i czego tam jeszcze.
Ma jeszcze Maciek coś co mało kto ma. Potrafi grać muzykę, taką jaką chce i nie zatracić komunikacji ze słuchaczem. Dzieje się tak zapewne dlatego, że nikogo nie udaje i nie ustawia się w kolejce za słynniejszymi trębaczami. Dzięki temu też jak sądzę gra dużo koncertów i jako muzyk nabierający coraz większego doświadczenia umie podjąć trafne decyzje, jak choćby ta, żeby za zestawem perkusyjnym, Franka Parkera w trio zastąpić Krzysztofem Gradziukiem. I teraz, razem z Piotrem Lemańczykiem mamy trio, którego słucha się wyśmienicie. Preludium tego brzmienia mieliśmy okazję posłuchać na płycie „Sahija”, ale tak naprawdę potrzeba było nowej sesji, studyjnej, aby przekonać się o tym na poważnie.
No i sesja ta nadeszła. W grudniu 2012, kiedy band w nowym składzie zdążył już ze sobą pograć dużo i nieźle poznać się nawzajem. W tym czasie Maciek zdążył też napisać nowy materiał muzyczny, choć album „At Home” wypełniają nie tylko gorące kompozycje. Oto więc mamy nowe utwory, nowy skład i nowe oblicze młodego trębacza. Muzyka jakby rozluźniła swoje ramy. Jest w niej więcej otwartych form, więcej przestrzeni dla każdego z grających, a co za tym idzie o wiele więcej wykorzystanych okazji, aby każdy wniósł do całości więcej siebie, zmieniając tym samym trio Macieja Fortuny w zespół z trzema pełnoprawnymi współliderami.
W odniesieniu do poprzedniej studyjnej płyty „Solar Rings”, „At Home” jawi się także jako poważny krok w stronę metamorfozy tria w zespół nie tyle stricte jazzowy co band działający na szerokim polu muzyki bez stylistycznych ograniczeń, z jazzem jako osią muzycznej myśli. I patrząc na to z tej perspektywy, nie sposób nie bić Maciejowi Fortunie i przyjaciołom gromkich braw. Najbardziej gromkie brawa jednak należą się mu chyba za to, że zmienia swoją muzykę pozostawiając w niej jednocześnie to co najlepsze i dodając rzeczy nowe. W efekcie, jeśli polubiliśmy go za brzmienie poprzednich nagrań, za dar tworzenia znakomitych tematów albo za łatwość przemawiania do wyobraźni i energię, to na płycie „At Home” mamy wszystko to w dwójnasób obecne. Szczególnie usatysfakcjonowani powinni być jednak ci, którzy oczekiwali progresu, zmiany i nowego oblicza.
Słowem „At Home” to bardzo dobra płyta, dla mnie samego płyta, którą bardzo lubię i z którą nie chcę się na zbyt długo rozstawać.
For Alice, Travel To Anhram, No Man's Land, Rivendell, Night, Prelude - Maciej Fortuna, Story in 4 Parts: I, Story in 4 Parts: II , Story in 4 Parts: III, Story in 4 Parts: IV, For Alice - Maciej Fortuna
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.