Never Too Late But Always Too Early
Trio Brötzmann/Parker/Drake jest jak rzeźnia dla niewiniątek. Jeńców nie bierze. Zabija. Bez przebaczenia. Bez rozgrzeszenia. Chyba, że stan nirwany słuchacz osiągnie wcześniej.
Pomimo niezaprzeczalnego faktu, że współczesny Brötzmann jest o wiele bardziej spokojny, a dla jego sympatyków pewnie nawet liryczny, muzyka prezentowana przez trio, a przede wszystkim dźwięki grane przez saksofonistę należą do jednych z najbardziej energicznych we współczesnym jazzie. Agresywne, pełne growli i nieczystości, wrzasku i to nawet pomimo niewątpliwego faktu, że niektóre pomieszczone tu utwory są zdecydowanie spokojniejsze. Mimo wszystko, w dalszym ciągu Brötzmann jest jednym z najmocniej, najagresywniej grających saksofonistów. Z drugiej strony - dla chcącego nic trudnego.
Sympatycy jego twórczości, nie tylko, że będą zachwyceni formą tego niemłodego już przecież muzyka, to jeszcze będą w stanie znajdować linie melodyczne i rozpatrywać ich bogactwo. Zastrzegam to zadanie dla sympatyków, albowiem dźwięki grane przez Brötzmanna odległe są od tego, co zwykliśmy łączyć z muzyką. Od muzykalności, od wpadania w ucho. Pisk, krzyk, skowyt chyba bardziej pasują do jego technik niż jakikolwiek arsenał słów zwykle opisujących dźwięk instrumentu.
Zresztą ów zgiełkliwy, gwałtowny saksofon jest tym, co pozostaje najmocniej w pamięci. Pomimo tego, że pierwszą płytę kończy niemal folkowy, grany na klarnecie "The Heart & The Bones", pomimo początkowych fragmentów drugiej płyty to, co najbardziej pozostaje w pamięci, to po prostu ostre granie. Nie ma zmiłuj się. Doskonałe, ostre granie.
Niesamowita jest też sekcja rytmiczna, która przez lata współpracy wyrobiła sobie nie tylko własne, w sumie dość łatwo rozpoznawalne oblicze, to jeszcze mimo przyjętej konwencji nie ograniczająca się tylko do stanowienia tła dla popisów saksofonu, tarogato i klarnetu. Czujna, potrafiąca być równie agresywna jak Brötzmann, potrafiąca zagrać niemal folkowo jest jedną z najjaśniej świecących gwiazd pośród współczesnych sekcji free.
Dla sympatyków bezkompromisowego free będzie to doskonały nabytek. Pozostali i tak obchodzą te nazwiska z daleka. A ja nie namawiam. Trzeba doprawdy dużo uwagi poświęcić, by oddawać się przyjemności słuchania takich płyt. Jeśli jednak się to uczyni, do uszu dociera nie muzyka, ale słowa prawdy, absolut.
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.