Saagara w Alchemii

Autor: 
Bartosz Adamczak

Środowy koncert krakowskiej Alchemii nie był co prawda częścią programu Krakowskiej Jesieni Jazzowej, ale można potraktować go jako wydarzenie towarzyszące – postać Wacława Zimpla jest przecież ściśle związana z historią festiwalu, w tym za sprawą takich projektów jak Resonance, czy Hera (cudowny koncert Hera XL z Hamidem Drakiem wydany na płycie “Seven Lines”) a sam zespół Saagara wystąpił na festiwalu w zeszłym roku.

Saagara to kolejna manifestacja fascynacji Wacława Zimpla tradycją etniczną czy raczek tradycjami etnicznymi – echa muzyki Afryki, Azji, Wschodniej Europy są słyszalne w wielu miejscach na płytach Hery, Undivided czy projektu Yemen poświęconemu muzyce żydów jemenickich. Saagara jednak wśród tych projektów jest dość szczególna, bo najwierniejsza źródłowej inspiracji – Saagara gra muzykę etniczną, indyjską muzykę ludową czy, jak kto woli sięgać bo terminy modniejsze – world music.

Saagara więc to nie tyle próba czerpania inspiracji ze źródła tradycji ale pełne zanurzenie w tym źródle, w którym to akcie Wacław Zimpel ma swoich przewodników. Te rolę pełnią towarzyszący muzycy ale też i, egzotyczne dla nas, instrumenty. Girdhar Udupa gra na ghathamie, Bharghava Halambi na kanjirze, K. Raja na thavilu, żona Girdhara zapewnia dronową bazę obsługując shruti box. Pojawia się też nowa postać (względem koncertu sprzed roku) Mysore N. Karthik grający na  skrzypcach, które są co prawda instrumentem zupełnie nieegzotycznym ale sposób gry sprawia, że brzmią absolutnie nieeuropejską, z dużym pogłosem, mocno rozmytym dźwiękiem.
Dźwiękowo przestrzeń wypełnia się więc gęsto – dronowy podkład shruti box, dynamiczna warstwa perskusyjna oraz skrzypce i klarnet przedstawiające ramy melodyczne utworu. Sekcja perkusyjna gra często w rytmicznej synchronizacji, poszczególne jednostki metryczne są dla muzyków oczywiste jak język codzienny. Osobnym tematem są perkusyjne instrumenty, konstrukcyjnie proste ale pozwalające na bardzo zróźnicowaną ekspresję – na mnie największe wrażenie robi niepozorny kanjira – drobny bęben z zaskakującym, basowym brzmieniem. Po zdjęcia/ dokłądniejsze informacje na temat wymienionych instrumentów odsyłam do Wikipedii.

Ściśle związany z wiernością ludowej tradycji jest ludyczny charakter muzyki granej przez Saagarę – hinduska tradycja jest stworzona do tego żeby zachwycać, szybkością, rytmiczną złożonością i precyzją. Bardzo łatwo i pięknie dać się ponieść skocznym melodiom zagranym z karkołomną brawurą, egzotycznym brzmieniom, szalonym tempom, idealnej synchronizacji perkusyjnych uderzeń. To bynajmniej nie jest żaden zarzut – muzyka ludowa jest często muzyką wirtuozerskiego popisu. Niewątpliwą ozdobą koncertu są żarliwe sola Wacława Zimpla (od jakiegoś czasu gra głównie na klarnecie altowym o niezwykle ciepłym brzmieniu), ale nie zawodzą też i energetyczne sola na poszczególnych instrumentach perkusyjnych, zwłaszcza fantazyjna improwizacja K. Raja na thavilu oraz improwizacja wokalna, w której zrytmizowane sylaby zastępują perkusję.

Ten ludyczny charakter ekspresji zostaje porzucony na jedną chwilę, kompozycja “Lines” Wacława Zimpla to zapętlona na żywo na scenie misterna konstrukcja, w której splatają się w hipnotyczno-mistyczny sposób kolejne warstwy, budowane od harmonicznej podstawy stworzonej na khaen, poprzez basową linie klarnetu do śpiewnych lini altowych i sopranowych. Wszystkie tytułowe linie zlewają się tworząc jedność, która jest bardziej metafizyczna niż fizyczna.

Można by więc zastanawiać się, może takich momentów, w których fizyczność zostaję na dobre porzucona powinno być więcej? Ale to jest dyskusja zupełnie osobna na temat Sacrum vs Profanum, dyskusja zupełnie poza koncertem – pełnym egzotyki, energii i radości. W końcu muzyka jest nie tylko dla ducha ale i ciała.